W kwestii „przełomowości” wizyty Macrona w Polsce mylą się, niestety, zarówno prezydent Duda, jak i premier Morawiecki. Ten ostatni myli się nie po raz pierwszy, gdyż już raz, tuż po wyborze Macrona na głowę państwa francuskiego, cieszył się publicznie, iż francuskie wybory „wygrał tak wielki przyjaciel Polski”. Myli się także prof. Krasnodębski, który w wywiadzie dla portalu wPolityce – przyznając się do „frankofilii” – przywołuje jako szczególnie bliską Polsce europejską doktrynę gen. de Gaulle’a. Ów wybitny skądinąd Francuz był bowiem politykiem wyjątkowo szkodliwym dla polskich interesów, gdyż jego idée fixe było rozbijanie NATO, wyrzucanie z Europy Amerykanów i budowa wespół z Sowietami „Europy od Atlantyku do Uralu”. Po wizycie Macrona w Warszawie i Krakowie (trzeba przyznać – bardzo spektakularnej) Paryż bynajmniej nie stanie się stolicą Polsce przyjazną. I to nie dlatego, że – jak sądzą najgorliwsi zwolennicy PiS – Macron nie powstrzymał się od krytyki naszych reform systemu sprawiedliwości. Ale dlatego, że interes Francji, tak artykułowany jak czyni to Macron, wymaga neutralizowania wpływów polskich w Europie i ścierania się z polskimi dążeniami.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.