Gdy w czerwcu 2014 r. po ujawnieniu afery podsłuchowej do naszej redakcji wkroczyli funkcjonariusze ABW i prokuratorzy, cała Polska stała po naszej stronie. Do „Wprost” przyjeżdżali zachodni korespondenci, a zdjęcia z gabinetu naczelnego, na których przedstawiciele państwa próbują odebrać laptop Sylwestrowi Latkowskiemu, obiegły cały świat. Solidarność z naszym tygodnikiem wyraziły niemal wszystkie redakcje w Polsce, co samo w sobie było sytuacją bez precedensu. Nawet politycy partii rządzącej ze wstydem wycofali się z ataku na redakcję. Cała akcja zakończyła się kompromitacją tych, którzy podnieśli rękę na wolność mediów, w tym koordynującego ją prokuratora Józefa Gacka.
Minęło kilka lat, a prokurator Gacek nie tylko nie poniósł odpowiedzialności za skandal, którego był autorem, ale jeszcze postanowił wziąć odwet za swoją wizerunkową katastrofę. Najpierw próbował wmówić prokuraturze, że to nasi dziennikarze go zaatakowali. Gdy prokuratura dwukrotnie umorzyła postępowanie w tej sprawie, Gacek sam wniósł akt oskarżenia przeciwko dziennikarzowi i wydawcy „Wprost”. Jego sądowa batalia sprawiała wrażenie nieco komicznej i nieco rozpaczliwej. Aż tu nagle – dość niespodziewanie – po jego stronie stanęła w ubiegłym tygodniu sędzia, która uznała, że to nie dziennikarze „Wprost” są ofiarami całej sytuacji, ale prokurator. I skazała… ówczesnego dziennikarza „Wprost” Michała Majewskiego (s. 30).
W powszechnej świadomości „taśmy Wprost” przyczyniły się do osłabienia rządów Platformy Obywatelskiej. Kilkanaście miesięcy po aferze podsłuchowej PiS wygrał wybory. A PiS – jak wiadomo – wypowiedział sądom wojnę. Być może dlatego sędzia uznała, że należy ukarać niepokorną redakcję. Z kolei obecny obóz władzy wszelkie możliwe błędy sędziów wykorzystuje do przejęcia wymiaru sprawiedliwości, co jednak także nie jest wyjściem z sytuacji.
Może więc warto posłuchać Jana Śpiewaka (s. 33), który twierdzi, że ani politycy obozu władzy, ani opozycji nie są już zdolni do uzdrowienia coraz gorszej sytuacji w polskim sądownictwie. Potrzebny jest obywatelski okrągły stół, którego efektem byłoby wypracowanie rozwiązań prawnych, mających na celu rozwiązanie niemal już nierozwiązywalnego kryzysu. Następnym krokiem powinno być przeprowadzenie obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej i wywarcie nacisku na polityków, by wprowadzili ją w życie.
Wspominałem już o słabości mediów, które – parafrazując klasyka – „nie mają swoich dywizji”. Mają za to moc oddziaływania na opinię publiczną. We „Wprost” wracamy do opisywanej przez Szymona Krawca historii 11-letniej Zuzi Sałaszewskiej, która musi spłacać milion złotych nie swojego długu, a której komornik w związku z tym zabrał rentę po zmarłym ojcu (s. 13). Po naszej publikacji jej przypadkiem zainteresowali się rzecznik praw dziecka, resort sprawiedliwości, a nawet prezydent Andrzej Duda. A także zwykli Polacy, którzy masowo wzięli udział w zbiórce na rzecz poszkodowanej dziewczynki.
Jeszcze raz się okazało, że siła mediów i międzyludzkiej solidarności jest silniejsza od bezdusznych komorników, sądów i polityków razem wziętych.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.