Te obrazki pamięta cała Polska. Sylwester Latkowski, ówczesny redaktor naczelny tygodnika „Wprost”, kurczowo trzyma laptop. Wokół niego funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy nieudolnie próbują mu go wyrwać z rąk. Wykręcają palce, siłują się z nim. Wszystko wygląda jednocześnie i dramatycznie, i komicznie. Oto cała siła państwa została skierowana w stronę jednego dziennikarza o niewielkiej posturze. Operację ABW nadzoruje prokurator Józef Gacek.
Rano, na kilka godzin przed nieszczęsną „akcją”, funkcjonariusze pojawiają się w redakcji, żądając „dobrowolnego wydania nośników”. Działają na podstawie postanowienia prokuratury okręgowej. Dwa dni wcześniej „Wprost” ujawnił aferę podsłuchową. Przez wiele miesięcy najważniejsze osoby w państwie były potajemnie podsłuchiwane w restauracji Sowa i Przyjaciele. Na podsłuchach była warszawska elita polityczna i biznesowa: od Jana Kulczyka przez szefa Narodowego Banku Polskiego Marka Belkę do ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza. To wówczas padły jego słynne słowa o tym, że polskie państwo istnieje jedynie teoretycznie. Akcja w siedzibie „Wprost” potwierdzała w pełnej rozciągłości słowa szefa służb. Sienkiewicz zawiadomił tego samego dnia prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa, która raźnie przystąpiła do działania. Zamiast jednak zacząć od właścicieli restauracji, zaczęła od najłatwiejszego celu: dziennikarzy. Funkcjonariusze ABW spotykają się jednak z odmową wydania nośników z nagraniami. Sylwester Latkowski chciał, żeby prokuratura wezwała go na świadka i wezwała do przekazania nagrań. Na nośnikach były bowiem informacje na temat innych dziennikarskich śledztw, ale przede wszystkim dane, które mogą zdradzić informatorów. Latkowski powołał się więc na tajemnicę dziennikarską, którą można zdjąć jedynie postanowieniem sądu. W dodatku tylko w sytuacjach, które dotyczą najbardziej brutalnych zbrodni. Prokuratorzy muszą też przekonać sąd, że nie ma innej drogi do wyjaśnienia przestępstwa.
Naciski na prokuratora
Funkcjonariusze ABW wracają do redakcji wieczorem, tym razem w towarzystwie prokuratora Józefa Gacka. Sytuacja szybko eskaluje. Sylwester Latkowski wspominał wydarzenia tego dnia w mediach społecznościowych tak: „Negocjacje z prokuratorem Gackiem w sprawie niedopuszczenia do wkroczenia ABW do pozostałych pomieszczeń redakcyjnych szły w dobrym kierunku. Umówiłem się, że przyjdę w sobotę do prokuratury i przekażę materiały. Wcześniej jednak muszę się upewnić, że przekazanie plików nie ujawni źródeł. Gacek przeprowadził z kimś konsultację telefoniczną i zaraz po niej stwierdził, że ABW musi jednak już dziś zająć znajdujące się w redakcji nośniki. — Jak to, przecież pan się zgodził — oponowałem. — Kto na pana naciska? Prokurator milczał”.
Gacek wydaje absurdalne polecenie przeszukania redakcji i odebrania nośników. W siedzibie „Wprost” jest jakaś setka osób – pracownicy i dziennikarze, w tym wielu z innych mediów, którzy zebrali się, zaalarmowani działaniem służb. Gacek w obstawie ABW wchodzi do gabinetu naczelnego.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.