Jeżeli zostanę prezydentem, będę walczył o reformę sądownictwa – to pana słowa. Pan też chce reformować sądy?
Chaos w sądownictwie się pogłębia. Decyzja prezydenta Dudy w sprawie ustawy kagańcowej powoduje, że upolitycznienie wymiaru sprawiedliwości jest już takie jak w PRL. Na dodatek entuzjazm pana prezydenta do podpisania tej ustawy był ogromny. Wydaje mi się, że Andrzej Duda uwierzył, iż minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro próbuje zreformować wymiar sprawiedliwości, a tak naprawdę chodzi mu tylko i wyłącznie o wprowadzenie samych swoich. A pilnie potrzebna jest prawdziwa reforma, to też nie może być jedynie powrót do przeszłości. Punkt pierwszy to zatrzymanie chaosu, potem wprowadzenie sędziów pokoju – to pozwoli przyspieszyć postępowania, obniżenie kosztów sądowych, a także uspołecznienie wyboru członków Krajowej Rady Sądownictwa. Chciałbym także, aby kolejne wybory prezydenckie były połączone z powszechnym wyborem prokuratora generalnego. Nie mamy w Polsce urzędu wiceprezydenta, ale prokurator generalny pochodzący z wyborów powszechnych miałby niezwykle silny mandat, choć też oczywiście ogromną odpowiedzialność za bezpieczeństwo prawne Polek i Polaków.
Prezydent wierzy w reformę ministra Ziobry, a opozycji wypomina, że gdy sama rządziła, to do żadnej reformy sądownictwa nie doprowadziła.
Nie byłem ministrem sprawiedliwości, zatem te pretensje nie są do mnie. To pan prezydent był wiceministrem sprawiedliwości i jaką reformę w tym czasie przeprowadził? Żadnej. Kto pełni najdłużej funkcję ministra sprawiedliwości? Zbigniew Ziobro. Zarzucanie mi, że jako minister pracy, niebędący nawet szefem partii, miałem reformować wymiar sprawiedliwości, jest obłudne ze strony pana prezydenta.
Gdy pan był ministrem pracy, pana kolega z rządu Jarosław Gowin, wówczas minister sprawiedliwości, próbował zrealizować małą reformę dotyczącą sądów rejonowych. PSL wespół z sędziami ją zablokowało.
Bo to nie była żadna reforma. Likwidacja sądów rejonowych to było zwijanie Polski. Pomysł upokarzający dla społeczności z mniejszych miejscowości, próba zaorania Polski lokalnej.
Pamięta pan, jak Donald Tusk mówił w Sejmie, że jeżeli tej małej reformy nie podejmiecie, to nigdy już nie przeprowadzicie żadnej zmiany w sądownictwie?
Jeżeli to była taka cudowna zmiana, to dlaczego PiS do tego nie powróciło, kiedy rządzi samodzielnie? Dlaczego pan prezydent Duda o tym nie mówi?
Mają swoje pomysły.
Ani w tamtym pomyśle, ani w obecnych nie ma obywatela na pierwszym miejscu. Jest tylko intencja związana z większym upolitycznianiem sądów. Jeżeli dzisiaj grzechy PiS i zaniedbania poprzednich rządów złożymy na karb tego, że PSL zablokowało jeden pomysł, to moim zdaniem jest to mało wiarygodna opowieść. Powtarzam: tamta zmiana nie była dobra dla obywateli. Nie widziałem w propozycji ministra Gowina nic, co by było dobre dla społeczności lokalnej. Była to próba pseudoreformy, którą zablokowaliśmy, bo „pseudo” niczego naprawdę na dobre nie zmienia.
Kto wejdzie do II tury wyborów prezydenckich: Małgorzata Kidawa-Błońska czy pan?
Głęboko wierzę w to, że będę to ja. Jako jedyny z kandydatów opozycji jestem w stanie pokonać Andrzeja Dudę w II rundzie. Jeśli ktoś naprawdę chce zmiany w Pałacu Prezydenckim, powinien poprzeć mnie. Jako pierwszy rozpocząłem kampanię i mam w sobie dość determinacji, żeby wygrać. Poza tym, w odróżnieniu do Andrzeja Dudy i Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, jestem politykiem samodzielnym. Nie wyznaczył mnie żaden prezes czy przewodniczący.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.