Mówiąc najkrócej: sądzony za zbrodnie wojenne Eichmann tłumaczył się tym, że był tylko urzędnikiem, który najlepiej jak umiał, wykonywał swoje obowiązki i nikomu nie zadał śmierci. Jakby nie rozumiał, że to, co robił, zwiększało wydajność gigantycznej nazistowskiej machiny śmierci, jaką był system obozów koncentracyjnych. Teraz, kilkadziesiąt lat po Shoah, otrzymujemy nową opowieść o „banalności zła”, o tym, jak szanowana rodzina przemysłowców niemieckich przyczyniła się bezrefleksyjnie do sprawnego funkcjonowania obozów.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.