Dwa tygodnie temu Szymon Krawiec opisał na naszych łamach wstrząsającą historię 11-letniej Zuzi, której komornik zajął rentę po zmarłym ojcu. Sprawą żyła cała Polska, głos zabrało Ministerstwo Sprawiedliwości, a nawet prezydent. Zaledwie cztery dni po publikacji do autora zgłosiła się matka innej nastolatki, której ten sam komornik zajął dziecięce meble, klamki z pokoju, a nawet… chciał zabrać kota. To nie żart – jej pupil uniknął egzekucji komorniczej tylko dlatego, że dziewczynka schowała go pod kołdrą! (s. 44).
Kodeks postępowania cywilnego mówi, że zajęcie zwierząt może się odbyć tylko wtedy, jeśli nie jest to sprzeczne z ustawą o ochronie zwierząt. Oznacza to, że zwierzęcia nie można narażać na traumę, gdyż – jak mówią przepisy – „zwierzę nie jest rzeczą”. Tak więc komornik nie tylko prawdopodobnie chciał złamać prawo, lecz także usiłował psychicznie znęcać się nad dzieckiem. Jak to zatem możliwe, że dopiero po naszych publikacjach wszczęto postępowanie dyscyplinarne przeciwko niemu?
Filozof i pisarz Piotr Stankiewicz nazwał kiedyś ten mechanizm „wyrodnym państwem”. Co je charakteryzuje? Choćby to, że zachowuje się ono wobec swoich obywateli „jak podstępny gracz, oszust, a w skrajnych wypadkach – jak rzezimieszek”. Jednym słowem, pokazuje swoim obywatelom środkowy palec.
Właśnie środkowy palec posłanki Lichockiej stał się w ostatnich dniach symbolem polskiego życia politycznego. Parlamentarzystka pokazała go swoim przeciwnikom na sali sejmowej, ale przecież – za pośrednictwem mediów – także wyborcom. I pomyśleć – jak zauważa w swym felietonie Kataryna (s. 33) – że była dziennikarka jest w polityce dopiero piąty rok. Widać mniej odpornych polityka psuje bardziej i szybciej niż innych!
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.