Nic dziwnego, że aby poderwać publiczność Dolby Theatre, Eminem musiał na ceremonii rozdania Oscarów wykonać swój dawny numer „Lose Yourself”. Nie jest dzisiaj w najlepszym momencie kariery. Był w 2002 r., po albumie „The Eminem Show”. Marshall Mathers, wówczas 30-letni biały raper z podupadającego Detroit, potrzebował zaledwie trzech lat, by rzucić branżę na kolana. Zuchwały, szczery i zabawny doczekał się w prasie porównań do reżysera Woody’ego Allena, ale miał i coś z hollywoodzkiego rzemieślnika, Michaela Baya – dobrze radził sobie z mnóstwem akcji i efektami specjalnymi. Tyle tylko, że to był szczyt, po którym rozpoczęła się jego artystyczna droga w dół. Piętnaście lat później, po wydaniu albumu „Revival”, twórca był już w depresji – w przenośni i dosłownie. Obelgi ze strony fanów i krytyków stały się tak dotkliwe, że zmusiły go do szybkiej reakcji w postaci krążka „Kamikaze”.
Na nim wypowiedział światu wojnę. „Music To Be Murdered By”, jak na razie największe rapowe wydarzenie 2020 r., to jego kolejna szarża. Niekoniecznie zwycięska. „Wciąż jest ofi arą rozmyślnej głupoty i nużącej obsesji na swój temat” – pisało o Eminemie „All Music”. „Widać u niego syndrom statusu artysty kultowego – wojującą zaściankowość, godny pożałowania lęk i brak zainteresowania gatunkiem, który kiedyś zreformował” – twierdził „The Rolling Stone”. „Bałaganiarski, hipertechniczny rap, który wyszedł z mody, a teraz wczołguje się do niej z powrotem” – donosi „Pitchfork”. Czytając takie recenzje, coraz bardziej można odnieść wrażenie, że Eminem nieodłącznie przynależy do minionej epoki. Czasów, kiedy świat był mniej obolały i jeszcze mógł mu zaimponować bezczelny białas atakujący wszelkie świętości. A jednak raper wciąż potrafi zarabiać jak mało kto. Dlaczego?
Złote jaja
Pozbawiony kosztownej machiny promocyjnej album wjechał na szczyt amerykańskiej listy Billboard 200 (z wynikiem 117 tys. egzemplarzy w tradycyjnej sprzedaży i ponad 217 mln odtworzeń) i brytyjskiej UK Albums Chart (tam doczekał się srebrnej płyty). Był pierwszy w analogicznych zestawieniach od Australii po Norwegię. Nie zabrakło znakomicie prezentujących się w prasie rekordów – to najlepiej sprzedający się artysta dekady (13,86 mln egzemplarzy), trzeci po Drake’u i Edzie Sheeranie najczęściej odsłuchiwany mężczyzna w serwisie Spotify i drugi obok Jaya-Z artysta, który przekroczył liczbę dziesięciu albumów umieszczonych na samej górze listy „Billboardu”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.