Wielkie zwycięstwo Zająca. Kandydat PiS zdemolował konkurencję i został senatorem z Podkarpacia. W imieniu wszystkich zajęcy bardzo podkarpacianom dziękujemy.
Dość kwaśną minę miał za to Marek Jurek, bo co mu z tego, że dostał trzy razy tyle głosów co Lepper czy kandydat SLD, skoro była to raptem jedna czwarta tego, co zebrał Zając. Widzisz, Marku, wszystko przez to, że masz dwa imiona i żadnego nazwiska. O, weź takie na przykład Zając. To jest nazwisko dla senatora!
Andrzej Lepper wrócił na swoją naturalną pozycję polityczną. Jest planktonem.
Do Senatu nie dostał się też ani pan Orzechowski (ten, któremu przepisywaliśmy onanizm), ani pan Wacław z SLD, który „świetnie sobie radzi w biznesie", ani dawno niewidziany Zyga Wrzodak, ani kandydat PO (wcześniej SdRP, PSL i licho wie co jeszcze). Nie martwcie się, chłopaki, w Senacie same nudy, a wy na pocieszenie kupcie sobie po lizaku. A Mirek Orzechowski „Playboya".
Może przysiąc. Jarosław Kaczyński może przysiąc, że widział oryginalne donosy Bolesława. A nie mówiliśmy?! Toż przecież Kaczor to Bolek!
Trwa ujawnianie zbrodni Jarosława. Donald Tusk właśnie sobie przypomniał, że szesnaście lat temu Kaczor chciał mu oddać „całą polską gospodarkę", byle tylko Tusk zgodził się pomóc w obalaniu Wałęsy. A nie mówiliśmy, że Kaczor ma poczucie humoru?
Niemniej Jarosław zareagował oburzeniem. Stwierdził bowiem, że niczego takiego Tuskowi nie proponował i proponować nie mógł, bo Donald był wtedy „dużo za mały" na takie rzeczy. Ale teraz urósł, więc może byście, chłopaki, razem Bolka obalili. Albo chociaż winko?
A prezydent dokonał wyboru i nowym prezesem Trybunału Konstytucyjnego został Bohdan Zdziennicki (SLD). Lech miał jeszcze do wyboru Niemcewicza, ale niestety nie Juliana Ursyna, tylko Janusza, byłego posła Unii Wolności. Doprawdy ciężki to był wybór: i ten kusi, i ten nęci.
Prezydentowi oberwało się za to od Stefana Niesiołowskiego – a jakże, od kogo mogło mu się oberwać, jeżeli Palikot chwilowo zaniemógł. Stefan wprawnym okiem ocenił, że Kaczor jest zaślepiony nienawiścią do wszystkiego, co uwolskie, i dlatego tak wybrał. Musimy przyznać rację posłowi PO. W dziedzinie zaślepienia to największy ekspert między Gibraltarem a Małkinią.
Do Waszyngtonu pofatygowała się osobiście minister Fotyga, która uznała za stosowne powiadomić Amerykanów, że prezydent, jak najbardziej, bardzo chciałby mieć tarczę. Podobno jeśli Fotyga niczego nie wskóra u Amerykanów, ma kupić Lechowi taką niedużą plastikową tarczę. Na lotnisku.
Z komisji naciskowej odszedł mecenas esbeków Jan Widacki (przypominamy, że nazwisko to czytać należy wyłącznie z angielska), reprezentant geriatrów.pl. Nad mecenasem od dawna gromadzą się ciemne chmury i prokuratura chce go postawić przed sądem za wynoszenie grypsów i różne takie. Poza tym mecenas zagrał epizodyczną rolę w „Trzech kumplach" i postać, którą odtwarzał, była wyjątkowo obrzydliwa. Ale żeby zaraz z tego powodu napadać na człowieka? Podłość.
Dość kwaśną minę miał za to Marek Jurek, bo co mu z tego, że dostał trzy razy tyle głosów co Lepper czy kandydat SLD, skoro była to raptem jedna czwarta tego, co zebrał Zając. Widzisz, Marku, wszystko przez to, że masz dwa imiona i żadnego nazwiska. O, weź takie na przykład Zając. To jest nazwisko dla senatora!
Andrzej Lepper wrócił na swoją naturalną pozycję polityczną. Jest planktonem.
Do Senatu nie dostał się też ani pan Orzechowski (ten, któremu przepisywaliśmy onanizm), ani pan Wacław z SLD, który „świetnie sobie radzi w biznesie", ani dawno niewidziany Zyga Wrzodak, ani kandydat PO (wcześniej SdRP, PSL i licho wie co jeszcze). Nie martwcie się, chłopaki, w Senacie same nudy, a wy na pocieszenie kupcie sobie po lizaku. A Mirek Orzechowski „Playboya".
Może przysiąc. Jarosław Kaczyński może przysiąc, że widział oryginalne donosy Bolesława. A nie mówiliśmy?! Toż przecież Kaczor to Bolek!
Trwa ujawnianie zbrodni Jarosława. Donald Tusk właśnie sobie przypomniał, że szesnaście lat temu Kaczor chciał mu oddać „całą polską gospodarkę", byle tylko Tusk zgodził się pomóc w obalaniu Wałęsy. A nie mówiliśmy, że Kaczor ma poczucie humoru?
Niemniej Jarosław zareagował oburzeniem. Stwierdził bowiem, że niczego takiego Tuskowi nie proponował i proponować nie mógł, bo Donald był wtedy „dużo za mały" na takie rzeczy. Ale teraz urósł, więc może byście, chłopaki, razem Bolka obalili. Albo chociaż winko?
A prezydent dokonał wyboru i nowym prezesem Trybunału Konstytucyjnego został Bohdan Zdziennicki (SLD). Lech miał jeszcze do wyboru Niemcewicza, ale niestety nie Juliana Ursyna, tylko Janusza, byłego posła Unii Wolności. Doprawdy ciężki to był wybór: i ten kusi, i ten nęci.
Prezydentowi oberwało się za to od Stefana Niesiołowskiego – a jakże, od kogo mogło mu się oberwać, jeżeli Palikot chwilowo zaniemógł. Stefan wprawnym okiem ocenił, że Kaczor jest zaślepiony nienawiścią do wszystkiego, co uwolskie, i dlatego tak wybrał. Musimy przyznać rację posłowi PO. W dziedzinie zaślepienia to największy ekspert między Gibraltarem a Małkinią.
Do Waszyngtonu pofatygowała się osobiście minister Fotyga, która uznała za stosowne powiadomić Amerykanów, że prezydent, jak najbardziej, bardzo chciałby mieć tarczę. Podobno jeśli Fotyga niczego nie wskóra u Amerykanów, ma kupić Lechowi taką niedużą plastikową tarczę. Na lotnisku.
Z komisji naciskowej odszedł mecenas esbeków Jan Widacki (przypominamy, że nazwisko to czytać należy wyłącznie z angielska), reprezentant geriatrów.pl. Nad mecenasem od dawna gromadzą się ciemne chmury i prokuratura chce go postawić przed sądem za wynoszenie grypsów i różne takie. Poza tym mecenas zagrał epizodyczną rolę w „Trzech kumplach" i postać, którą odtwarzał, była wyjątkowo obrzydliwa. Ale żeby zaraz z tego powodu napadać na człowieka? Podłość.
Nie tylko w filmie, ale i na żywo bronił Maleszki Krzysztof Kozłowski („Tygodnik Powszechny", geriatrzy.pl), uznając, że fakt, iż Maleszka się przyznał, o niczym nie świadczy, bo to nie jest żaden dowód przed sądem. Na Kozłowskiego w redakcji tygodnika mówiono „Kozioł". Gdyby mówiono „Osioł”, i tak byłby to niezasłużony komplement.
Więcej możesz przeczytać w 27/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.