Wybitny twórca teatru, plastyk, profesor warszawskiej ASP, jedno z trzech wielkich nazwisk teatralnych, obok Grotowskiego i Kantora. Reprezentował Polskę między innymi na Biennale w Wenecji (1970 i 1990) oraz Biennale w São Paulo (1979 i 1989). Imię Józefa Szajny nosi od 1975 r. teatr przy Slavic Cultural Center w Port Jefferson (Stany Zjednoczone).
Zrewolucjonizował podejście do scenografii w polskim teatrze – nawet jego wczesne projekty należą do najbardziej śmiałych, awangardowych i olśniewających („Nie-Boska komedia" w reżyserii Bohdana Korzeniewskiego – 1959; „Akropolis" w reżyserii Jerzego Grotowskiego – 1962).
Jako reżyser zadebiutował adaptacją „Rewizora" według Mikołaja Gogola w Teatrze Ludowym w Krakowie (1963); jego najważniejszy spektakl to „Replika" (premiera w 1971), nawiązująca do happeningu (na stałe wszedł do kanonu światowej awangardy).
Laureat wielu prestiżowych nagród, m.in. doktor honoris causa Uniwersytetu w Oldenburgu – za zasługi i artystyczny wkład do kultury pamięci XX wieku
Były więzień obozów koncentracyjnych w Auschwitz i Buchenwaldzie, po wojnie żywo zaangażowany w ruch na rzecz pojednania między narodami, m.in. w Międzynarodowej Radzie Oświęcimskiej; był pomysłodawcą wzniesienia w Auschwitz kopca Pamięci i Pojednania. Jego przedstawienia były echem przeżyć okupacyjnych, wspomnień obozowych.
Jest wspominany jako człowiek niezwykle miły i ciepły. Pogoda ducha na co dzień współistniała u niego z potworną wizją artystyczną – wojny jako śmietnika cywilizacji pełnego ludzkich strzępów. (AŻ)
Przemysław Tejkowski, dyrektor Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie
(Józef Szajna, rzeszowianin z urodzenia, wyreżyserował tam w 1997 r. swój ostatni spektakl „Déballage – Rozpakowanie" )
Jeszcze dwa miesiące temu widziałem się w Warszawie z Józefem Szajną i omawialiśmy plany na przyszłość. Rozmawialiśmy o pierwszej edycji Multimedia Szajna Festiwal, na który miał do nas przyjechać w listopadzie. Uczył aktorów dystansu do siebie i robił to z niezwykłym poczuciem humoru. Bywał chimeryczny, nigdy nie zadowalał się efektem swojej pracy. Ale dzięki temu spektakl cały czas ewoluował. Jego twórczość była unikatowa. To było przeniesienie wizji plastycznej na teatr. Słowo w jego twórczości miało drugorzędne znaczenie. Gdy myślę o Szajnie, przypomina mi się Norwid. On dzielił ludzi na wczesnych i niewczesnych. Ci wcześni wiedzą, po co żyją i czemu służą. Szajna idealnie wpisuje się w tę kategorię.
Maciej Nowak, dyrektor Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego
Szajna był jednym z głównych twórców teatru plastycznego, najważniejszego nurtu lat 70. To on przeniósł doświadczenia oświęcimskie na uniwersalną wiedzę o ludzkości. Później te osiągnięcia zaprzepaszczono. Przyglądam się teraz reakcjom na jego śmierć i jestem niemile zdziwiony. Bo Szajna przez ostatnie ćwierć wieku był odstawiony na bocznicę. Jeszcze gdy prowadził Teatr Studio, przez wielu był traktowany nie do końca poważnie. Z aktorami rozstawał się w konflikcie. Od tego czasu działał na poboczu życia teatralnego. Jego ostatni spektakl został wystawiony w Rzeszowie. Dlatego brzydzi mnie cała ta hipokryzja
Zrewolucjonizował podejście do scenografii w polskim teatrze – nawet jego wczesne projekty należą do najbardziej śmiałych, awangardowych i olśniewających („Nie-Boska komedia" w reżyserii Bohdana Korzeniewskiego – 1959; „Akropolis" w reżyserii Jerzego Grotowskiego – 1962).
Jako reżyser zadebiutował adaptacją „Rewizora" według Mikołaja Gogola w Teatrze Ludowym w Krakowie (1963); jego najważniejszy spektakl to „Replika" (premiera w 1971), nawiązująca do happeningu (na stałe wszedł do kanonu światowej awangardy).
Laureat wielu prestiżowych nagród, m.in. doktor honoris causa Uniwersytetu w Oldenburgu – za zasługi i artystyczny wkład do kultury pamięci XX wieku
Były więzień obozów koncentracyjnych w Auschwitz i Buchenwaldzie, po wojnie żywo zaangażowany w ruch na rzecz pojednania między narodami, m.in. w Międzynarodowej Radzie Oświęcimskiej; był pomysłodawcą wzniesienia w Auschwitz kopca Pamięci i Pojednania. Jego przedstawienia były echem przeżyć okupacyjnych, wspomnień obozowych.
Jest wspominany jako człowiek niezwykle miły i ciepły. Pogoda ducha na co dzień współistniała u niego z potworną wizją artystyczną – wojny jako śmietnika cywilizacji pełnego ludzkich strzępów. (AŻ)
Przemysław Tejkowski, dyrektor Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie
(Józef Szajna, rzeszowianin z urodzenia, wyreżyserował tam w 1997 r. swój ostatni spektakl „Déballage – Rozpakowanie" )
Jeszcze dwa miesiące temu widziałem się w Warszawie z Józefem Szajną i omawialiśmy plany na przyszłość. Rozmawialiśmy o pierwszej edycji Multimedia Szajna Festiwal, na który miał do nas przyjechać w listopadzie. Uczył aktorów dystansu do siebie i robił to z niezwykłym poczuciem humoru. Bywał chimeryczny, nigdy nie zadowalał się efektem swojej pracy. Ale dzięki temu spektakl cały czas ewoluował. Jego twórczość była unikatowa. To było przeniesienie wizji plastycznej na teatr. Słowo w jego twórczości miało drugorzędne znaczenie. Gdy myślę o Szajnie, przypomina mi się Norwid. On dzielił ludzi na wczesnych i niewczesnych. Ci wcześni wiedzą, po co żyją i czemu służą. Szajna idealnie wpisuje się w tę kategorię.
Maciej Nowak, dyrektor Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego
Szajna był jednym z głównych twórców teatru plastycznego, najważniejszego nurtu lat 70. To on przeniósł doświadczenia oświęcimskie na uniwersalną wiedzę o ludzkości. Później te osiągnięcia zaprzepaszczono. Przyglądam się teraz reakcjom na jego śmierć i jestem niemile zdziwiony. Bo Szajna przez ostatnie ćwierć wieku był odstawiony na bocznicę. Jeszcze gdy prowadził Teatr Studio, przez wielu był traktowany nie do końca poważnie. Z aktorami rozstawał się w konflikcie. Od tego czasu działał na poboczu życia teatralnego. Jego ostatni spektakl został wystawiony w Rzeszowie. Dlatego brzydzi mnie cała ta hipokryzja
Więcej możesz przeczytać w 27/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.