Zapowiedź podwyższenia płacy wszystkim nauczycielom w szkołach publicznych od 2009 r. to skandal. Donald Tusk oświadczył, że najwięcej pieniędzy dostaną początkujący nauczyciele, ponieważ zarabiają najmniej. Podwyżki nie będą więc uzależnione od jakości, lecz od stażu pracy. W ten sposób zostanie zmarnowane 2,7 mld zł.W listopadzie 2007 r. burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg ogłosił program reformy edukacji w tej metropolii. Dodatkowe pieniądze dostaną tylko nauczyciele w dobrych szkołach. Mają one być oceniane m.in. na podstawie wyników egzaminów uczniów i ocen wystawianych szkole przez rodziców. Najgorsze szkoły dostaną dwa lata na poprawę. Jeżeli nie przyniesie to efektu, pracę stracą ich dyrektorzy. W ostateczności zostaną zamknięte. Tymczasem u nas premier Tusk oświadczył, że żaden polski nauczyciel nie straci pracy.
Konsekwencje tchórzostwa naszych polityków poniosą najbiedniejsi. Już prawie 200 tys. dzieci lepiej sytuowanych rodaków chodzi do szkół prywatnych. Dzieci tych, których na to nie stać, nadal będą się uczyć u kiepskich nauczycieli, których politycy nie mają odwagi zwolnić.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.