Ignorowanie problemu faktycznej lustracji przypomina niedostrzeganie słonia panoszącego się w kawalerce. Co jakiś czas słoń kogoś nadepnie i przez chwilę go widzimy, aby po pogrzebie znów zapomnieć o jego istnieniu.
Właśnie mamy taki pogrzeb – wróciła bowiem sprawa lustracji. Obowiązujące przepisy chronią tajnych współpracowników peerelowskiej bezpieki, którzy przeszli do pracy na rzecz obecnych służb. Zasadne jest pytanie, ilu Maleszków podpisało po upadku PRL zobowiązanie do współpracy z UOP czy WSI i dziś w mediach potępia mściwych lustratorów. Ignorowanie faktu, że nowo tworzone służby III RP przejęły najcenniejszych agentów peerelowskich służb, przeszkadza Polsce zerwać z dziedzictwem PRL. Teczki tych osób, nawet jeżeli nie pracują już dla służb, nie są dostępne w IPN.
Krytycy lustracji twierdzą, że ujawnienie agentury sprawi, iż nikt nie będzie chciał współpracować z polskimi służbami. To kłamstwo, bo agentura, która współpracowała ze służbami PRL, dawno została zdemaskowana. Kopie dokumentów najważniejszych współpracowników trafiły do Moskwy jeszcze w latach 80.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.