Termin „powtórka z historii” większości kojarzy się ze szkolnym egzaminem lub kacem po imprezie. Znana mądrość głosi, że historia, podobnie jak program telewizyjny, lubi się powtarzać. Zwykle powtarza się jako parodia. Politycy i naukowcy nieustannie wmawiają nam, że żyjemy w wyjątkowych, „historycznych” czasach. Ale czasy są chyba nie dość historyczne, skoro świat opanowała moda na odtwarzanie wydarzeń z dawnych dziejów.
Zaczęło się od legendarnych bitew. Miłośnicy broni i militariów gromadzili się w miejscach dawnych walk i przebrani w historyczne stroje naparzali się do pierwszego złamanego paznokcia. Na całym świecie uznano to za świetny pomysł na spędzenie miłego weekendu. Znudzeni grillem i serialami mieszczanie odziewali się w stroje rycerzy, wikingów czy żołnierzy Napoleona i z precyzją szwajcarskiego zegarka odtwarzali przebieg krwawych zmagań. Różnica była taka, że w oryginale efektem bitwy były stosy trupów, a finałem inscenizacji – stosy pamiątkowych zdjęć.
Więcej możesz przeczytać w 17/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.