Stosunek Polaków do kinematografii radzieckiej najlepiej oddaje dawny żart: do tytułu słynnego filmu „Lenin w październiku” rodacy uparcie dopisywali: „…a koty w marcu”. Co zabawne, właśnie w marcu 2009 r. ten film Michaiła Romma (z 1937 r.) został wydany w Polsce na DVD – cały 3,5-tys. nakład się rozszedł. Wystarczyło 20 lat, by komunistyczna agitka przemieniła się w naszych oczach w klasykę kina.
Chyba każdy Polak powyżej 35. roku życia pamięta, a młodsi mogą zapytać, jaką zmorą komunistycznych mediów były filmy bratniej kinematografii radzieckiej. Jak TVP potrafiła mordować nas kolejnymi emisjami dzieł typu „Oni walczyli za ojczyznę", „Czapajew” czy „Tak tu cicho o zmierzchu”. Mordowano nimi tak skutecznie, że obrzydzono przy okazji kilkadziesiąt filmów, które weszły do kanonu światowej kinematografii: „Wojnę i pokój” Bondarczuka, „Andrieja Rublowa” Tarkowskiego czy „Syberiadę” Konczałowskiego.
Więcej możesz przeczytać w 17/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.