Zetafon znów w akcji. Kazik Marcinkiewicz udzielił kolejnego wywiadu, w którym wyjątkowo pociesznie mądrzył się na temat kryzysu światowego, oraz oznajmił, że nie będzie tak często pojawiał się w mediach, bo bierze z nimi dłuższy rozwód. Mamy jakieś dwa tygodnie wolnego?
Ależ my jesteśmy idiotami! Owszem dwa, ale dni – dokładnie tyle wytrzymał Zetafon (serio!) i pobiegł do TVN 24, żeby poopowiadać o swoim konserwatyzmie. Gdzie się go wyłącza?!
A finansowaniem kampanii Palikota zajmie się prokuratura krajowa pod nadzorem Edwarda Zalewskiego. Uff , to jesteśmy spokojni, że żadnej żadnej nieodpowiedzialnej decyzji nie będzie. Wszak to ten sam człowiek, który nadzorował śledztwo w sprawie Schetyny po tekstach „Newsweeka" i żadnych przekrętów się nie dopatrzył. I awansował. Po tym śledztwie zostanie ambasadorem w Curaćao.
Martwi się Danuta Hübner. Oficjalnie martwi się o niską frekwencję w wyborach do europarlamentu. Mniej oficjalnie smuci się nasza genetyczna patriotka (sama wstąpiła do PZPR w świetnym roku 1970, a papa Młynarski służył już ojczyźnie w latach 40. jako szef UB w Nisku) tym, że Tusk nie ma ochoty dać jej drugiej kadencji jako eurokomisarza. Ale może za to w Nisku jakaś posada wakuje? Przynajmniej jakaś ciągłość by była.
Niewiele jest obrzydliwszych chwil w polityce niż kłótnie przy trupach pogorzelców. Czymś takim popisał się ostatnio rzecznik rządu nazwiskiem Graś, mówiąc, coby sobie prezydent włączył telewizor, jak chce być o czymkolwiek informowany. Rozumiemy, że chciał w ten sposób wyrównać rekord świata w żenadzie (konferencje prasowe Bufetowej w hospicjum). Ale, jak zwykle w wypadku Grasia, nawet tego nie potrafi.
Za to potrafi się chwalić, że rząd Tuska ma 500 dni. Patrzcie państwo, prawie półtora roku, a premier miał dopiero trzy urlopy!
Głupia sprawa. Bronek Komorowski musiał wysłać list do Polonii w Chicago, żeby przepraszać za Niesiołowskiego, który nazwał ją małpiarnią. Zupełnie nie rozumiemy Polonusów, którzy widać kontakt z krajem stracili, bo jakby tu pomieszkali parę lat, to musieliby się przyzwyczaić. Uznaliby też, że pan Stefan był wtedy wyjątkowo wyluzowany i w dobrym humorze, więc niczego takiego nie powiedział. Widać pigułki wziął.
Tym razem rząd nasz najpracowitszy przyjął swe stanowisko w sprawie tego, co Mały Kaczor może powiedzieć Litwinom, i wydał mu stosowną instrukcję. Jest tam o tym, że jak się popija wódeczkę, to nie należy odchylać małego palca i takie tam.
Najważniejsze, że załoga ma pełne zaufanie do nowych kadr. Szef MORD-u (to nie organizacja terrorystyczna, tylko Małopolski Ośrodek Ruchu Drogowego) Artur Then ostrogi zdobywał jako poseł KPN, a tego, gdzie leżą konfitury, nauczyli go już koledzy liberałowie, bo teraz jest członkiem PO. I pan Artur konfitury polubił. Zdaniem swoich podwładnych za bardzo, więc nasłali na niego CBA oraz poskarżyli się marszałkowi województwa. Ten despekt nie spodobał się panu Arturowi, którego oczywiście przed zarzutami Partia Matka broni, więc poszedł na urlop. Wypocząć. – Nie mogę pracować z ludźmi, którzy na mnie donoszą – powiedział. Obawiamy się, że donosicieli dopiero może spotkać karząca ręka MORD-u.
Okazało się, że Kaczory mają jakieś tantiemy do odebrania za film z dzieciństwa. Głowią się więc wszystkie departamenty propagandy w kancelarii premiera, jak tę wiadomość przykryć. Może by ogłosić, że Tusk też ma tantiemy? Za „Nocną zmianę".
Zwrócono nam uwagę, że Instytut Kościuszki, który oznajmił, że najlepsi na świecie są eurodeputowani z PO, wcale nie jest taki platformerski (choć jego dyrektor pracuje u marszałka wojewódzkiego z PO). Ba, zaczynał jako całkiem pisowski, a zakładał go ponoć ulubiony faworyt Dużego Kaczora Michał Krupiński i brat Zbycha Ziobry Witold. No, ale jak wszyscy twierdzą, kościuszkowcy potrafią obsługiwać wielu klientów. Full service.
Ależ my jesteśmy idiotami! Owszem dwa, ale dni – dokładnie tyle wytrzymał Zetafon (serio!) i pobiegł do TVN 24, żeby poopowiadać o swoim konserwatyzmie. Gdzie się go wyłącza?!
A finansowaniem kampanii Palikota zajmie się prokuratura krajowa pod nadzorem Edwarda Zalewskiego. Uff , to jesteśmy spokojni, że żadnej żadnej nieodpowiedzialnej decyzji nie będzie. Wszak to ten sam człowiek, który nadzorował śledztwo w sprawie Schetyny po tekstach „Newsweeka" i żadnych przekrętów się nie dopatrzył. I awansował. Po tym śledztwie zostanie ambasadorem w Curaćao.
Martwi się Danuta Hübner. Oficjalnie martwi się o niską frekwencję w wyborach do europarlamentu. Mniej oficjalnie smuci się nasza genetyczna patriotka (sama wstąpiła do PZPR w świetnym roku 1970, a papa Młynarski służył już ojczyźnie w latach 40. jako szef UB w Nisku) tym, że Tusk nie ma ochoty dać jej drugiej kadencji jako eurokomisarza. Ale może za to w Nisku jakaś posada wakuje? Przynajmniej jakaś ciągłość by była.
Niewiele jest obrzydliwszych chwil w polityce niż kłótnie przy trupach pogorzelców. Czymś takim popisał się ostatnio rzecznik rządu nazwiskiem Graś, mówiąc, coby sobie prezydent włączył telewizor, jak chce być o czymkolwiek informowany. Rozumiemy, że chciał w ten sposób wyrównać rekord świata w żenadzie (konferencje prasowe Bufetowej w hospicjum). Ale, jak zwykle w wypadku Grasia, nawet tego nie potrafi.
Za to potrafi się chwalić, że rząd Tuska ma 500 dni. Patrzcie państwo, prawie półtora roku, a premier miał dopiero trzy urlopy!
Głupia sprawa. Bronek Komorowski musiał wysłać list do Polonii w Chicago, żeby przepraszać za Niesiołowskiego, który nazwał ją małpiarnią. Zupełnie nie rozumiemy Polonusów, którzy widać kontakt z krajem stracili, bo jakby tu pomieszkali parę lat, to musieliby się przyzwyczaić. Uznaliby też, że pan Stefan był wtedy wyjątkowo wyluzowany i w dobrym humorze, więc niczego takiego nie powiedział. Widać pigułki wziął.
Tym razem rząd nasz najpracowitszy przyjął swe stanowisko w sprawie tego, co Mały Kaczor może powiedzieć Litwinom, i wydał mu stosowną instrukcję. Jest tam o tym, że jak się popija wódeczkę, to nie należy odchylać małego palca i takie tam.
Najważniejsze, że załoga ma pełne zaufanie do nowych kadr. Szef MORD-u (to nie organizacja terrorystyczna, tylko Małopolski Ośrodek Ruchu Drogowego) Artur Then ostrogi zdobywał jako poseł KPN, a tego, gdzie leżą konfitury, nauczyli go już koledzy liberałowie, bo teraz jest członkiem PO. I pan Artur konfitury polubił. Zdaniem swoich podwładnych za bardzo, więc nasłali na niego CBA oraz poskarżyli się marszałkowi województwa. Ten despekt nie spodobał się panu Arturowi, którego oczywiście przed zarzutami Partia Matka broni, więc poszedł na urlop. Wypocząć. – Nie mogę pracować z ludźmi, którzy na mnie donoszą – powiedział. Obawiamy się, że donosicieli dopiero może spotkać karząca ręka MORD-u.
Okazało się, że Kaczory mają jakieś tantiemy do odebrania za film z dzieciństwa. Głowią się więc wszystkie departamenty propagandy w kancelarii premiera, jak tę wiadomość przykryć. Może by ogłosić, że Tusk też ma tantiemy? Za „Nocną zmianę".
Zwrócono nam uwagę, że Instytut Kościuszki, który oznajmił, że najlepsi na świecie są eurodeputowani z PO, wcale nie jest taki platformerski (choć jego dyrektor pracuje u marszałka wojewódzkiego z PO). Ba, zaczynał jako całkiem pisowski, a zakładał go ponoć ulubiony faworyt Dużego Kaczora Michał Krupiński i brat Zbycha Ziobry Witold. No, ale jak wszyscy twierdzą, kościuszkowcy potrafią obsługiwać wielu klientów. Full service.
Fot. A. Jagielak
Więcej możesz przeczytać w 17/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.