A to szok! Andrzej Olechowski wystąpił z Platformy Obywatelskiej! Szokiem nie jest oczywiście, że wystąpił. Szokiem jest, że on tam ciągle był i że jego wystąpieniu pewna gazeta na „Wy" poświęciła tyle miejsca. Olechowski, co oczywiste, pożeglował w stronę Pawła Piskorskiego i jego SD. Cóż, potwierdza się stara teza przez samego Pawła głoszona, że Piskorski to utalentowany kolekcjoner. Antyków.
Odejście Olechowskiego wściekło plaformersów. Do końca się łudzili, że uda się go powstrzymać i obiecywali posadę ambasadora w USA. Skoro się nie udało po dobroci, to zaraz po kostkach zaczęli kąsać i nogawki angielskiego garnituru obsikiwać platformiani spece od takich rozrywek (Niesiołowski, Graś). No i w dodatku zakapowali Olechowskiego, że od dwóch lat składek nie płacił. Stary kutwa.
Śmierć Michaela Jacksona odbiła się szerokim echem w świecie polskiej lewicy. Oto na ostatniej radzie krajowej przemawiał przyjaciel Huntingtona i damskich pup, sam boski Tadeo Iwiński. I wyobraźcie sobie, że boskiemu Plecakowi dogadywał co chwila Ryszard Kalisz. I się Tadeo wściekł, i mu wygarnął: „Wiesz co, Rysiek, Michael Jackson zmarł. Może byś został królem popu, bo lepiej ci to wychodzi niż polityka". Jak tu Plecaka nie wielbić?
Historyjka ma drugie dno. Otóż Rysiowe dogadywania miały charakter antybatonowy, bowiem Ryś bardzo chciałby kandydować na prezydenta. Po co więc zadziera z Napieralskim? – spyta ktoś. Ano Rysiowi powiedziano, że drugi, który o prezydenturze marzy, czyli Szmaja, też zerwał z Batonem, więc się Napieralski rzucił do dopieszczania go. No i Kalisz wykoncypował, że jego też Grzesiek będzie zjednywał i obieca mu kandydowanie.
Ale generalnie chodzi o to, że w SLD każdy teraz chciałby kandydować. Do Kalisza i Szmajdzińskiego dobiła Jolanta Szymanek- -Deresz. Spytaliśmy jednego z liderów SLD, skąd ten pomysł. – E tam – machnął ręką. – Trzeba było jakoś przykryć rewelacje Szejny i skonsumować ten cały kongres kobiet. Poza tym ona byłaby bezpiecznym, bo całkowicie sterowalnym kandydatem. Tylko że to jest zabawa na maksymalnie 8 procent.
W radiu słuchaliśmy sekretarza generalnego PiS, czyli formalnie rzecz biorąc człowieka nr 2 w partii, a nieformalnie też ważnego, Jarosława Zielińskiego. Mówił długo, na przeróżne tematy i miało to wszystko jeden punkt wspólny. Mianowicie, niczego, co powiedział, nie dało się zrozumieć. A nie mówił po węgiersku. Zuch!
Rozpadła się, rozleciała w drobiazgi nasza ulubiona partia Geriatrzy.pl (primo voto ROAD, secundo voto Unia Demokratyczna, tertio voto Unia Wolności), a konkretnie jej warszawskie struktury. Szefujący jej imć Faliński i jego koleżkowie poszli do Pawła Piskorskiego, jedyna radna geriatrów już prawie jest w PO, a w sukurs jej pospiesza Marcin Święcicki. Świat się kończy, kiedy stara gwardia do zdrajców podąża.
Nie sądziliśmy, że doczekamy kiedyś dnia ostatecznego zejścia Unii Demokratycznej, ale jeszcze większym szokiem jest to, że informację o tym podała ledwo „Gazeta Stołeczna", a i to na czwartej stronie.
A w PiS rewolucyjne zmiany. Oto kilkuletni rzecznik dyscypliny tej partii Bardzo Ważny Pecetowiec (w skrócie BWPC) Marek Suski zrezygnował ze stanowiska. Zmęczony jest, przeciążony, a poza tym on jest miły chłopak, dobrego serca i „woli kochać ludzi niż ich karać". Hm, to my może nietypowi jesteśmy, ale już wolelibyśmy, by Suski nas karał niż kochał. To ostatnie w jego wykonaniu to musi być jakaś wyrafi nowana tortura. jedyna radna geriatrów już prawie jest w PO, jakaś wyrafinowana tortura.
Odejście Olechowskiego wściekło plaformersów. Do końca się łudzili, że uda się go powstrzymać i obiecywali posadę ambasadora w USA. Skoro się nie udało po dobroci, to zaraz po kostkach zaczęli kąsać i nogawki angielskiego garnituru obsikiwać platformiani spece od takich rozrywek (Niesiołowski, Graś). No i w dodatku zakapowali Olechowskiego, że od dwóch lat składek nie płacił. Stary kutwa.
Śmierć Michaela Jacksona odbiła się szerokim echem w świecie polskiej lewicy. Oto na ostatniej radzie krajowej przemawiał przyjaciel Huntingtona i damskich pup, sam boski Tadeo Iwiński. I wyobraźcie sobie, że boskiemu Plecakowi dogadywał co chwila Ryszard Kalisz. I się Tadeo wściekł, i mu wygarnął: „Wiesz co, Rysiek, Michael Jackson zmarł. Może byś został królem popu, bo lepiej ci to wychodzi niż polityka". Jak tu Plecaka nie wielbić?
Historyjka ma drugie dno. Otóż Rysiowe dogadywania miały charakter antybatonowy, bowiem Ryś bardzo chciałby kandydować na prezydenta. Po co więc zadziera z Napieralskim? – spyta ktoś. Ano Rysiowi powiedziano, że drugi, który o prezydenturze marzy, czyli Szmaja, też zerwał z Batonem, więc się Napieralski rzucił do dopieszczania go. No i Kalisz wykoncypował, że jego też Grzesiek będzie zjednywał i obieca mu kandydowanie.
Ale generalnie chodzi o to, że w SLD każdy teraz chciałby kandydować. Do Kalisza i Szmajdzińskiego dobiła Jolanta Szymanek- -Deresz. Spytaliśmy jednego z liderów SLD, skąd ten pomysł. – E tam – machnął ręką. – Trzeba było jakoś przykryć rewelacje Szejny i skonsumować ten cały kongres kobiet. Poza tym ona byłaby bezpiecznym, bo całkowicie sterowalnym kandydatem. Tylko że to jest zabawa na maksymalnie 8 procent.
W radiu słuchaliśmy sekretarza generalnego PiS, czyli formalnie rzecz biorąc człowieka nr 2 w partii, a nieformalnie też ważnego, Jarosława Zielińskiego. Mówił długo, na przeróżne tematy i miało to wszystko jeden punkt wspólny. Mianowicie, niczego, co powiedział, nie dało się zrozumieć. A nie mówił po węgiersku. Zuch!
Rozpadła się, rozleciała w drobiazgi nasza ulubiona partia Geriatrzy.pl (primo voto ROAD, secundo voto Unia Demokratyczna, tertio voto Unia Wolności), a konkretnie jej warszawskie struktury. Szefujący jej imć Faliński i jego koleżkowie poszli do Pawła Piskorskiego, jedyna radna geriatrów już prawie jest w PO, a w sukurs jej pospiesza Marcin Święcicki. Świat się kończy, kiedy stara gwardia do zdrajców podąża.
Nie sądziliśmy, że doczekamy kiedyś dnia ostatecznego zejścia Unii Demokratycznej, ale jeszcze większym szokiem jest to, że informację o tym podała ledwo „Gazeta Stołeczna", a i to na czwartej stronie.
A w PiS rewolucyjne zmiany. Oto kilkuletni rzecznik dyscypliny tej partii Bardzo Ważny Pecetowiec (w skrócie BWPC) Marek Suski zrezygnował ze stanowiska. Zmęczony jest, przeciążony, a poza tym on jest miły chłopak, dobrego serca i „woli kochać ludzi niż ich karać". Hm, to my może nietypowi jesteśmy, ale już wolelibyśmy, by Suski nas karał niż kochał. To ostatnie w jego wykonaniu to musi być jakaś wyrafi nowana tortura. jedyna radna geriatrów już prawie jest w PO, jakaś wyrafinowana tortura.
Więcej możesz przeczytać w 28/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.