Co jest przyczyną, a co skutkiem? Tu danych brak. Dość stwierdzić, że wiele aplikacji iPhone’a zostało stworzonych z myślą o tych, którzy szukają chętnych do cielesnych zbliżeń: Skout – program randkowy, programy PinPointsX (np. HerWishMap), służące do odnajdywania miejsc, w których spotkasz ludzi o podobnych oczekiwaniach czy preferencjach albo skierowany do homoseksualistów Grindr. Nigdy spontaniczny seks nie był tak łatwy jak w czasach smartphone’ów. Zależność ta działa też w drugą stronę: technologię napędza pożądanie.
Programista genitaliów
To ta część ludzkiej natury daje pracę ludziom takim jak Kyle Machulis. Programista i (według nieofi cjalnych źródeł) haker swój geniusz skupia na tym, by kontakty ludzi w wirtualnym świecie uczynić bardziej intymnymi. To m.in. on napisał program umożliwiający awatarom zasiedlającym Second Life uprawianie seksu. By było to możliwe, z natury bezpłciowe reprezentacje uczestników światów wirtualnych muszą zakupić odpowiednie części ciała. Wyszły one spod palców (jeśli można się tak wyrazić) Machulisa, znanego w wirtualu jako qDot Bunnyhug.
Podobnie jak oprogramowanie niektórych seksualnych gadżetów (tzw. teledildo), którymi można sterować przez internet, co umożliwia seks między ludźmi oddalonymi od siebie o tysiące kilometrów. Teraz Machulis rozpracowuje Kinecta – aż się prosi, by ten kontroler do konsoli gier zaprząc do cielesnych uciech. – Jest z tym na razie pewien problem – pisze na blogu Machulis – urządzenie nie rozpoznaje genitaliów, ale to da się naprawić.
Połączenie seksu i technologii stawia nas wobec problemów moralnych. Niedawno prasa rozpisywała się o rozwodzie, którego zażądała kobieta, przyłapawszy awatara swego męża uprawiającego seks z awatarem innej kobiety w Second Life.
A stosunek przez internet wykorzystujący urządzenie o nazwie Sinulator? Reklamowany jako rozwiązanie dla związków na odległość. W Nowym Jorku twój partner używa nakładki z sensorami – rodzaju rękawa nakładanego na penisa. Ty w Londynie – specjalnego wibratora z odbiornikiem. „Przystawki" są podłączone do komputerów i przesyłają dane o waszej aktywności przez internet.
Czy taka sieciowa schadzka to zdrada? Nic o sobie nie wiecie, nie ma między wami kontaktu fi zycznego, jedynie strumień bitów niosących wrażenia.
A seks z robotem? To także staje się pomału realne. Choć na razie produkcje takie jak sexbot Roxxxy bardziej przypominają gumową lalkę z sex-shopu niż wyrafi nowanego mechanicznego kochanka. – To tylko kwestia czasu – zapewnia David Levy, szkocki pisarz, autor głośnej książki „Love and Sex with Robots" (Miłość i seks z robotami). Przewiduje on, że do 2050 r. androidy przestaną być sztywnymi maszynami z wrażliwością twardego dysku, a zyskają emocje, rodzaj empatii i wrażliwości, który sprawi, że zaczniemy je traktować bardziej po ludzku. – Nadejdzie taki dzień – prorokuje Levy, że niczym dziwnym nie będą się wydawać nawet ludzko-robotyczne małżeństwa. Myślę, że pierwszym stanem, który na to pozwoli, będzie Massachusetts. Zezwolił na małżeństwa homoseksualne, a poza tym to tutaj znajduje się Massachusetts Institute of Technology – uczelnia, z której murów wyszło wielu demiurgów świata robotów.
Dreszcz odrazy? A czy nie towarzyszy przeciwnikom małżeństw gejów? Czy kilkadziesiąt lat temu nie przebiegał po plecach tych, którzy nie godzili się na związki ludzi o różnym kolorze skóry?
Levy zadedykował swoją książkę koledze, który próbował się wiązać z kobietami, ale zawsze okazywało się, że bardziej kocha komputer. – Wielu jest takich ludzi. Coraz częściej techniczne gadżety traktujemy niezwykle osobiście. A dziś są bezduszne. Jaki będzie nasz stosunek do maszyn, które zyskają rodzaj świadomości?
Zastanawia się nad tym także Henrik Christensen, współtwórca grupy zrzeszającej europejskich specjalistów od robotyki – European Robotics Research Network (Euron). Postuluje on stworzenie systemu etycznego, który byłby programowany w maszynach, oraz takiego, który obowiązywałby ludzi w stosunku do inteligentnych maszyn.
– Jestem przekonany, że ludzie będą wykorzystywać roboty jako seksualne zabawki – mówi Christensen. – Ale to ryzyko dla nas samych, bo bardziej zaawansowane roboty mają coraz lepsze systemy samodoskonalenia się, potrafi ą się uczyć. Czego się nauczą o nas? Do czego to wykorzystają? A ludzie? Czy robota będzie można np. zgwałcić? Zmusić do prostytucji? Czy android stworzony na ludzkie podobieństwo nie powinien mieć zagwarantowanych podstawowych praw?
Ciało w ciele
Mechaniczne gadżety, seks z maszyną to jedna strona medalu. Innym niezwykłym pomysłem jest używanie technologii do udoskonalania ludzkich zmysłów. Ma to pozwolić na ulepszenie człowieka, zwiększenie skali jego doznań. Oczywiście, skutkuje to cyborgizacją ludzi, którzy będą co prawda czerpać
przyjemność z miłości z innymi ludźmi, ale za pomocą implantów i czipów stworzą zupełnie nowy poziom intymnych relacji. Trzeciego marca na zaproszenie Centrum Nauki Kopernik przyjedzie do Warszawy
cybernetyk Kevin Warwick. Zasłynął z tego, że zarówno on, jak i jego żona zdecydowali się na eksperyment polegający na wszczepieniu implantów połączonych z układem nerwowym. Dzięki temu porozumiewali się bez słów – „wyczuwali siebie", choć jako ośrednik konieczny był komputer. Realizują
projekt Cyborg, przeprowadzili udane eksperymenty polegające na przesyłaniu wrażeń – przyjemnych i bólowych.
– Urodziłem się człowiekiem i uważam, że to bardzo ograniczające – tłumaczy cybernetyk. – Ale skoro technologia pozwala rozszerzyć moje doznania, mam zamiar z tego skorzystać. Pomyślmy na przykład
o podnieceniu. Czy jeśli będę odbierał swoim układem nerwowym czyjeś podniecenie, będzie to pobudzało moje? Jak na to będzie reagować połączona ze mną osoba? Czy wytworzy się jakaś zmysłowa spirala?
Jeden z implantów Warwicka pozwalał mu czuć poprzez własne nerwy, czy jego żona poruszyła ręką. A gdyby tak czuć całe ciało drugiego człowieka? Można wyobrazić sobie akt seksualny, podczas którego czujemy własne ciało w cudzym ciele, które czuje nasze ciało, i tak w nieskończoność – niczym w odbiciu
luster ustawionych naprzeciw siebie.
Jedno jest pewne – ta machina ruszyła i chyba nie da się jej już zatrzymać. Medycyna reprodukcyjna pozwala w coraz większym stopniu oddzielać seks od reprodukcji. Czy zatem czekają nas intymne związki
z maszynami? Pytanie powinno brzmieć raczej, kiedy. Obyśmy wtedy umieli się oprzeć dyskretnemu urokowi wrażliwych i wyrafi nowanych sztucznych inteligencji. Bo może, by zawładnąć ludzkością, maszyny
wcale nie będą musiały toczyć z nami wojen. Seks to potężne narzędzie manipulacji.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.