Przeszedł długą drogę od podrzędnych klubów w Kopenhadze do roli jurora w jednym z najbardziej oczekiwanych programów polskiej telewizji. Jak to się stało, że Czesław Mozil z lidera offowego zespołu przemienił się w gwiazdę?
Człowiek znikąd? Gwiazda muzycznego undergroundu? Amoże jedna z najbardziej spektakularnych karier polskiego show-biznesu? Czesław Mozil jeszcze kilka lat temu mieszkał w Kopenhadze, a nad Wisłą nikt o nim nie słyszał. Przyjeżdżał do Polski dwa razy w roku, grał w niewielkich klubach dla ledwie kilkunastu osób, na co dzień pracował jako akordeonista w duńskich teatrach. Prowadził też knajpę, którą potem miesiącami próbował sprzedać, by pokryć straty, jakie przyniosła. Cudem przeżył wypadek samochodowy na słynnej Route 66 w USA. Wyszedł z niego bez szwanku, choć jadący z nim przyjaciel zginął na miejscu. – Postanowiłem wtedy zmienić coś w życiu – mówi Mozil. Założył zespół, który na pozór nie miał szans powodzenia. – Co to za nazwa? Czesław Śpiewa? To nie jest nazwa dla zespołu! A poza tym jak można nazwać singiel „Maszynka do świerkania"? – łapał się ponoć za głowę dyrektor artystyczny jednej z wielkich firm płytowych.
Więcej możesz przeczytać w 4/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.