Widzę! – krzyknął 60-letni Paul, gdy przez jego oczodół popłynął prąd. Białe, świetliste plamy przypominały z początku mroczki, które pojawiają się, gdy przetrzemy powieki. Jednak dla kogoś, kto żył w ciemności 30 lat, to i tak było niesamowite. Po tygodniu płaskie plamy się wyostrzyły, formując rozmyte, białawe kształty. Gdy mózg nauczył się interpretować je jako drzwi, szafę oraz stół, Paul odzyskał wiarę w życie. I w technologię. Bioniczne oko, które mu wszczepiono, to Argus II – efekt prac kalifornijskiej firmy Second Sight. Jest to nie tyle sztuczna gałka oczna, ile proteza siatkówki, którą chirurdzy montują na dnie oka, a pacjent aktywuje za pomocą specjalnego osprzętu.
Argus II pomaga na dwa rodzaje ślepoty wynikającej z degeneracji siatkówki, czyli unerwionej części oka odbierającej wrażenia wzrokowe. Aparat umożliwia „widzenie” osobom z barwnikowym zwyrodnieniem siatkówki oraz zwyrodnieniem plamki żółtej. Pierwsze z tych schorzeń jest dziedziczne – ujawnia się w wieku młodzieńczym, powodując m.in. obwodowe zwężanie pola widzenia do rozmiaru otworu w lunecie, a nawet zupełną ślepotę. Drugie dotyczy osób starszych. Ślepnięcie często postępuje odśrodkowo – najpierw w centrum pola widzenia pojawia się czarna plama, która z czasem pochłania wszystko wokół. Gdy przez bioniczny organ popłynie prąd, ludzie nie kryją wzruszenia. – Byłem świadkiem radosnych okrzyków i łez szczęścia – opowiada „Wprost” prof. Mark Humayun, twórca urządzenia i chirurg okulista z Uniwersytetu Południowej Kalifornii, który poświęcił projektowi 20 lat. – Po pierwszym użyciu Argusa II pacjenci nie wyobrażają sobie funkcjonowania bez aparatu.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.