Wojewódzki szpital we Włocławku. Na oddział przyjeżdża kobieta w ósmym miesiącu ciąży. Ciąża jest podwyższonego ryzyka, po pierwsze dlatego, że jest bliźniacza. Po drugie, u matki stwierdzono cukrzycę ciążową. Badanie wykazuje problemy z ciśnieniem dzieci. Lekarka przyjmująca pacjentkę mówi o koniecznym cesarskim cięciu, ale ponieważ nie ma nikogo, kto mógłby je wykonać, przyjmuje ciężarną na oddział i zapisuje na zabieg następnego dnia. Nie robi USG. Dwie godziny później kolejne badanie wykazuje, że u dzieci nie da się wyczuć pulsu, nie można ich uratować. Lekarza, który mógłby wykonać cesarkę, nadal nie ma. Pacjentka czeka na niego kolejne siedem godzin. Ze świadomością, że dzieci, o które starali się z mężem pięć lat, nie żyją.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.