Wydawało się, że w kwestii smoleńskiej wymyślono już wszystko. Powiedziano przecież, że prezydent to nie Komorowski, tylko Komoruski i że Tusk ma krew na rękach. Jednak organizatorzy tegorocznych obchodów rocznicy katastrofy (pardon: zamachu) wymyślili coś, co dotychczasowe dokonania stróżów pamięci smoleńskiej przebiło. Otóż w czasie zorganizowanego przez PiS wiecu pod Pałacem Prezydenckim, „kapelan smoleński” ks. Stanisław Małkowski odprawił publiczne egzorcyzmy. Nie ukrywał przy tym, że sąsiedztwo siedziby głowy państwa nie jest przypadkowe. Wszystko stało się więc jasne. Bronisław Komorowski to już nie zdrajca ani nawet morderca. To po prostu szatan!
Niestety, po tych modłach spadające partyjne sondaże PiS ani drgnęły. Nic więc nie wskazuje na to, że antyszatańskie zaklęcia przyniosą spodziewane efekty. I że zgodnie z wolą organizatorów wiecu wypędzą z Pałacu Prezydenckiego szatana, a wprowadzą tam anioła o imieniu Jarosław. Przewodniczący klubu parlamentarnego PiS, pytany, komu miały pomóc egzorcyzmy, odpowiedział krótko: „opętanych jest wiele osób”, a „egzorcyzmy są obrzędami wynikającymi z toczącej się walki dobra ze złem”.
Sprawa wykracza poza sferę polityczną. Od jakiegoś czasu biskupi (alarmowani m.in. przez psychologa o. Jacka Pruska) zwracają uwagę, że nad Wisłą egzorcyści zaczęli tworzyć coś w rodzaju Kościoła w Kościele. Ta niegdyś bardzo nieliczna i dyskretna grupa księży zaczęła od końca lat 90. zamieniać się w swoistą kastę księżowskich celebrytów. Egzorcyści brylują w mediach, a w ciągu nieco ponad dziesięciu lat ich liczba w Polsce wzrosła z czterech do ponad 120. Czasopisma takie jak „Egzorcysta” prezentują ośmieszającą Kościół wizję świata opętanego przez diabła. Co gorsza, tworzą ją sami księża (o nadużyciach wśród polskich egzorcystów pisaliśmy niedawno w artykule „Rozmnażanie szatana”, „Wprost” 46/2013). Przykład? Kilka dni temu w telewizji publicznej serialowa aktorka Patrycja Hurlak promowała swoją książkę, w której wyznaje, że była wiedźmą. A te obrażające inteligencję wynurzenia firmował swoim autorytetem ks. Marek Paluszkiewicz, który jej opowieści wydał drukiem, przy okazji zapewne na nich zarabiając.
Właśnie ta panosząca się w życiu publicznym żenująca parada antyszatańska zirytowała ostatnio episkopat, który dotąd przymykał na nią oko. Niemal tego samego dnia, gdy przed Pałacem Prezydenckim publicznie przepędzano diabły, powołana przez biskupów specjalna komisja kończyła prace nad specjalnym dyrektorium, mającym uporządkować posługę egzorcystów w polskim Kościele. Jak podał najnowszy „Tygodnik Powszechny”, dokument ma być oficjalnie przyjęty na czerwcowym zebraniu episkopatu. Według niego egzorcyzmy mają przestać być traktowane magicznie i przede wszystkim muszą zniknąć z mediów.
Tylko po to, żeby tak się stało, księża musieliby słuchać biskupów, a nie partyjnych przywódców. Tymczasem, jak się wydaje, hierarchowie przestali mieć wpływ na to, w jakim kierunku podąża polski Kościół. W coraz więszym stopniu decyduje o tym Jarosław Kaczyński. Ostatnie sondaże pokazują bowiem, że najprawdopodobniej lider PiS przegra kolejne wybory.
Siódme z kolei. Czyżby już to rozumiał i snuł plany innej kariery, nie politycznej, lecz kościelnej? Oczyma wyobraźni już widzę, jak prymas Kaczyński i kardynał Błaszczak odprawiają egzorcyzmy każdego dnia, przepędzając lucyferów z Platformy Obywatelskiej. A biskupi? W tej sytuacji pewnie przejdą do polityki. Wielu z nich od dawna interesuje ona bardziej niż Ewangelia. ■
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.