Niedziela, 6 kwietnia. Warszawski Torwar. Jerzy Janowicz schodzi z kortu po rozgrzewce przed meczem Pucharu Davisa z Chorwacją. Podbiega do niego kilkoro dzieciaków podających piłki z prośbą o autograf. Wołają go po imieniu. Tenisista odwraca głowę, jakby ich nie słyszał. Chwilę później pojawiają się ochroniarze i odciągają na bok dzieci. Janowicz nie reaguje. Kilka godzin później, po przegranym meczu z Chorwatem Marinem Čiliciem, dziennikarz zadaje pytanie Radosławowi Szymanikowi, kapitanowi polskiej kadry, czy Grupa Światowa, do której o awans walczyli Polacy w Pucharze Davisa, to dla naszej reprezentacji nie za wysokie progi. Janowicz zabiera mikrofon Szymanikowi i rzuca: „Jesteśmy generalnie absolutnie krajem, który nie ma jakiejkolwiek perspektywy w sporcie, biznesie czy w życiu prywatnym dla nikogo. Studenci uczą się tylko po to, aby móc wyjechać. Trenujemy gdzieś po szopach, i to nie tylko w tenisie [...]. Czytam wasze artykuły i śmiać mi się chce. Kim jesteście, że macie oczekiwania? Oczekiwania może mieć mój trener, mama, tata, a nie wy. Co takiego robicie? [...] Może sami wyjdźcie na kort, przepracujcie całe życie w ten sposób, a dopiero potem miejcie oczekiwania. To mnie już śmieszy”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.