Atak hakerski zaczął się w południe. Komputer wiceministra padł. Potem zaatakowany został system alarmowy. Następnie w domu wiceministra zawitał kolega. – Wypiliśmy po dwa drinki. Były mocne – przyznaje Zbigniew R., wiceszef resortu spraw wewnętrznych w rządzie PiS. – Coś pan zażywał tego dnia? – Leki nasercowe i silne środki przeciwbólowe. Po wyjściu druha R. pamięta już tylko kadry, porwane sceny. Na jednej z nich do domu wchodzi dwóch mężczyzn i kobieta. R. idzie na górę. W portfelu nie ma pieniędzy, wyparowują też spinki od koszuli. Polityk nie odpuszcza złoczyńcom. – Sięgnąłem po broń. Zawołałem: „Policja! Stój, bo strzelam!”. Wie pan, takie przyzwyczajenie. Jednak przez kilkanaście lat byłem policjantem – ożywia się R. Opowieść trochę się rwie. Okazuje się, że pod domem czatują inni ludzie. Są w aucie. R. w piżamie, laczkach, z pistoletem w ręku odpala swoje bmw i zaczyna pościg za bandziorami, których widział w porwanych kadrach.
ZA FOKUSEM W KAPCIACH
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.