Czy zamach na Jana Pawła II był częścią operacji "Triangolo" tajnych służb peerelowskich?
Czy zamach na Jana Pawła II był częścią operacji "Triangolo" tajnych służb peerelowskich?
To najbardziej tajemnicza akcja tajnych służb peerelowskich w ich historii. Podobnie jak wielu historyków sądziliśmy, że kryptonimem "Triangolo" (po włosku - trójkąt) była objęta tylko prowokacja, którą w 1983 r. przygotował przeciwko papieżowi Grzegorz Piotrowski, późniejszy zabójca ks. Jerzego Popiełuszki. W ubiegłym roku napisaliśmy, że akcja "Triangolo" miała doprowadzić do kompromitacji papieża lub umożliwić jego szantażowanie. Prowokację przygotowała osławiona sekcja D IV Departamentu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych - ta sama, której funkcjonariusze zamordowali ks. Popiełuszkę.
Prowokator Piotrowski
Komunistyczne władze, które po ogłoszeniu stanu wojennego obawiały się wizyty Jana Pawła II w Polsce, chciały mieć wpływ na to, co papież powie rodakom podczas pielgrzymki. Postanowiono więc uciec się do prowokacji, której przeprowadzenie powierzono kpt. Grzegorzowi Piotrowskiemu. Operacja była tak zakonspirowana, że nie poinformowano o niej nawet kierownictwa krakowskiej Służby Bezpieczeństwa. Piotrowskiemu w przygotowaniu prowokacji pomagały dwie funkcjonariuszki. To one udały się do mieszkania ks. Andrzeja Bardeckiego, przyjaciela papieża. Tam, przedstawiając się jako przedstawicielki komitetu pomocy, oczarowały gosposię i wykorzystując jej nieuwagę, podrzuciły materiały mające w przyszłości posłużyć szantażowi. Akcja spaliła jednak na panewce - Piotrowski upił się i spowodował wypadek, a ks. Bardecki znalazł fałszywki i je zniszczył.
Wydawało się, że krakowska prowokacja była odosobnioną akcją realizowaną przez Piotrowskiego. Nasze dziennikarskie śledztwo pozwoliło jednak ustalić, że kryptonimem "Triangolo" była opatrzona cała operacja wymierzona przeciwko Janowi Pawłowi II. Rozpoczęła się ona wkrótce po jego wyborze. Jak większość dokumentów IV departamentu akta operacji "Triangolo" zostały zniszczone lub wyniesione z MSW. W wyświetleniu prawdy przeszkadzał nam, niestety, Instytut Pamięci Narodowej. Przez rok, przekraczając wszelkie dopuszczalne terminy, zwlekano z decyzją o udostępnieniu akt, następnie poproszono o dodatkowe informacje na temat poszukiwanych dokumentów, by w końcu oficjalnie odmówić wglądu do podobno już przygotowanych dla nas ocalałych akt personalnych i paszportowych funkcjonariuszy IV departamentu. Z konieczności musieliśmy korzystać ze szczątkowych informacji odnalezionych w archiwach.
Wiedeńscy Łącznicy
Wybór Polaka na papieża postawił w stan alarmu cały IV Departament MSW, zajmujący się inwigilacją i zwalczaniem Kościoła. Choć już w 1976 r. w dokumentach SB pojawiła się notatka o możliwości wyboru Karola Wojtyły na następcę Pawła VI, to gdy do tego doszło, w organach bezpieczeństwa zapanowała panika. Działania podjęto jednak błyskawicznie.
W dokumencie ujawnionym przez IPN "Spis 221, poz. 15 - Wyjazdy i przyjazdy za lata 1971-1989 Departamentu IV" odnaleźliśmy informację, że już kilka dni po wyborze Karola Wojtyły na uroczystości intronizacyjne wraz z grupą pielgrzymów udało się trzech pracowników MSW: Adam Pietruszka (w 1984 r. skazany za współudział w zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki), Z. Chmielewski (być może chodzi o Zenona, ojca Waldemara Chmielewskiego, jednego z zabójców ks. Jerzego) i J. Zacherowski. Przedstawiciele polskich tajnych służb byli też obecni na placu św. Piotra, kiedy Ali Agca strzelał do papieża.
Kilka miesięcy po wyborze papieża w spisie wyjazdów IV departamentu odnajdujemy jeden z nielicznych śladów, jaki po operacji "Triangolo" ocalał na papierze. "Po 3 kwietnia 1979 na 6 dni do Wiednia - celem obsługi TW ps. "Tom" w ramach sprawy "Triangolo" - wyjechał Z. Płatek". Notatka jest jednoznacznym dowodem na to, że "Triangolo" nie była jednorazową akcją Grzegorza Piotrowskiego z 1984 r., ale operacją międzynarodową, która zaczęła się wkrótce po wyborze Karola Wojtyły na papieża. Z. Płatek z tej notatki to oczywiście Zenon Płatek, szef IV departamentu, oskarżany po 1989 r. o kierowanie wspólnie z Władysławem Ciastoniem porwaniem ks. Jerzego Popiełuszki. Sąd uniewinnił obu generałów z "braku dowodów winy", o których zniszczenie starannie zadbano w roku 1989. Nie udało się ustalić, kim był tajny współpracownik o pseudonimie Tom. Za to miejsce spotkania z agentem Tomem daje wiele do myślenia, bo Wiedeń to jedno z tych miejsc, w których Mehmet Ali Agca pojawił się zaledwie kilka miesięcy po nie wyjaśnionej do dziś ucieczce z więzienia w Turcji.
Moskiewska narada
W spisie wyjazdów pracowników IV departamentu figuruje dziwna notatka: "29-30 października 1979 w Moskwie na rozmowach przebywał z Zarządem V KGB ZSRR". Nazwisko przedstawiciela peerelowskich tajnych służb zostało wymazane. V Zarząd KGB był odpowiedzialny za walkę z religią, w szczególności zaś za "zwalczanie wrogich wpływów Watykanu". Narada była poświęcona papieżowi Janowi Pawłowi II, który w czerwcu tego samego roku jako pierwszy biskup Rzymu odbył pielgrzymkę do kraju komunistycznego. Mimo rozmaitych szykan i ograniczeń w spotkaniach z papieżem wzięło udział 6 mln Polaków, czyli jedna szósta społeczeństwa. Kilkakrotnie więcej Polaków śledziło przebieg pielgrzymki na ekranach telewizorów i słuchało relacji radiowych. Słynne słowa "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi", wypowiedziane na ówczesnym placu Zwycięstwa (dziś plac Piłsudskiego), wstrząsnęły nie tylko Polakami, ale i komunistycznymi przywódcami. Nie ma wątpliwości, że właśnie ta pielgrzymka była głównym tematem moskiewskiej narady. Na razie bez odpowiedzi pozostaje pytanie, czy to przypadek, że narada zbiegła się ze zdumiewającą ucieczką Ali Agcy z więzienia zaledwie miesiąc później.
Qui bono?
W 1981 r. Jan Paweł II w oczach polskich komunistów uchodził za śmiertelne niebezpieczeństwo. Nic dziwnego, przecież rok po wizycie w 1979 r. "Duch zstąpił" - portrety biskupa Rzymu i ikona Matki Boskiej zawisły na bramie stoczni, która - co jest historycznym paradoksem - nosiła imię Lenina. 15 stycznia 1981 r. Lech Wałęsa został przyjęty przez papieża z ceremoniałem niewiele odbiegającym od tego, jaki przysługuje głowom państw. W kraju liczba członków "Solidarności" osiągnęła 10 mln. Większość z nich widziała w obecności Polaka w Watykanie swoistą gwarancję bezpieczeństwa. Prymas Stefan Wyszyński, sędziwy weteran walki z komunizmem, czuł się coraz gorzej. Dla komunistów w 1981 r. było jasne, że nie pożyje długo (zmarł dwa tygodnie po strzałach na placu św. Piotra).
Czy tajne służby peerelowskie były zdolne podnieść rękę na największy autorytet Polaków? Zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki w 1984 r. pokazuje, że IV departament nie miał w takich sprawach skrupułów. Przy tym siła oddziaływania kapłana z Żoliborza była bez porównania mniejsza niż tego, który kiedyś przedstawił się jako "Karol - proboszcz świata".
Po zamachu na papieża kontakty IV Departamentu MSW z V Zarządem KGB nie ustały. W pierwszą rocznicę zamachu w Moskwie przebywał Adam Pietruszka, miesiąc później pojechał tam Zenon Płatek. Dwa lata później, w kwietniu 1984 r., na naradę, której tematem było "zwalczanie dywersyjnej działalności Watykanu", udał się ponownie Pietruszka. Intensywna współpraca trwała do 1989 r.
Czyściciele z KGB
Wydaje się zdumiewające, że po 1989 r. nikt nie zażądał, by przynajmniej rutynowo sprawdzono, czy w archiwach tajnych służb nie zostały ślady mogące świadczyć o polskim współudziale lub wręcz kierowaniu spiskiem, którego celem było zabicie papieża. Zwłaszcza że sprawdzili to Niemcy w archiwach Stasi. Można sądzić, że akcję "Triangolo" prowadzono do upadku komunizmu. Długi czas w IV departamencie przebywał N. Siemaszko, rezydent KGB, co jest zdumiewające, ponieważ od odwilży w 1956 r. KGB nie lokowało swoich przedstawicieli na takim szczeblu.
Rozmowy "okrągłego stołu" uświadomiły rządzącym Polską, że ich władza dobiega końca, zaczęło się więc wielkie czyszczenie akt. Zachowała się w nich jednak wiele mówiącą notatka. Okazuje się, że zaledwie tydzień po zakończeniu rozmów "okrągłego stołu", 11 kwietnia 1989 r., z wizytą do IV departamentu przyjechała delegacja KGB. Właśnie wtedy zniknęły akta operacji "Triangolo". Był to dosłownie ostatni moment. 17 sierpnia 1989 r. Sejm powołał komisję nadzwyczajną do zbadania działalności MSW, potocznie zwaną komisją Rokity. Co ciekawe, przedmiotem jej badania nie mógł być zamach z 13 maja 1981 r., ponieważ komisja mogła się zajmować jedynie sprawami, które wydarzyły się po 12 grudnia 1981 r.
Choć akta zostały przetrzebione, istnieje szansa na odkrycie choćby części prawdy. Dotarcie do akt personalnych i paszportowych, do których odmówiono nam dostępu, zapewne pozwoliłyby odkryć kolejne poszlaki. Większość funkcjonariuszy, którzy działali w ramach operacji "Triangolo", żyje do dziś. Być może prawda o zamachu na papieża jest znana też w Watykanie. Czy Jan Paweł II wiedział, kto stał za Mehmetem Ali Agcą? I czy w tym niebywałym spisku brała udział peerelowska bezpieka?
To najbardziej tajemnicza akcja tajnych służb peerelowskich w ich historii. Podobnie jak wielu historyków sądziliśmy, że kryptonimem "Triangolo" (po włosku - trójkąt) była objęta tylko prowokacja, którą w 1983 r. przygotował przeciwko papieżowi Grzegorz Piotrowski, późniejszy zabójca ks. Jerzego Popiełuszki. W ubiegłym roku napisaliśmy, że akcja "Triangolo" miała doprowadzić do kompromitacji papieża lub umożliwić jego szantażowanie. Prowokację przygotowała osławiona sekcja D IV Departamentu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych - ta sama, której funkcjonariusze zamordowali ks. Popiełuszkę.
Prowokator Piotrowski
Komunistyczne władze, które po ogłoszeniu stanu wojennego obawiały się wizyty Jana Pawła II w Polsce, chciały mieć wpływ na to, co papież powie rodakom podczas pielgrzymki. Postanowiono więc uciec się do prowokacji, której przeprowadzenie powierzono kpt. Grzegorzowi Piotrowskiemu. Operacja była tak zakonspirowana, że nie poinformowano o niej nawet kierownictwa krakowskiej Służby Bezpieczeństwa. Piotrowskiemu w przygotowaniu prowokacji pomagały dwie funkcjonariuszki. To one udały się do mieszkania ks. Andrzeja Bardeckiego, przyjaciela papieża. Tam, przedstawiając się jako przedstawicielki komitetu pomocy, oczarowały gosposię i wykorzystując jej nieuwagę, podrzuciły materiały mające w przyszłości posłużyć szantażowi. Akcja spaliła jednak na panewce - Piotrowski upił się i spowodował wypadek, a ks. Bardecki znalazł fałszywki i je zniszczył.
Wydawało się, że krakowska prowokacja była odosobnioną akcją realizowaną przez Piotrowskiego. Nasze dziennikarskie śledztwo pozwoliło jednak ustalić, że kryptonimem "Triangolo" była opatrzona cała operacja wymierzona przeciwko Janowi Pawłowi II. Rozpoczęła się ona wkrótce po jego wyborze. Jak większość dokumentów IV departamentu akta operacji "Triangolo" zostały zniszczone lub wyniesione z MSW. W wyświetleniu prawdy przeszkadzał nam, niestety, Instytut Pamięci Narodowej. Przez rok, przekraczając wszelkie dopuszczalne terminy, zwlekano z decyzją o udostępnieniu akt, następnie poproszono o dodatkowe informacje na temat poszukiwanych dokumentów, by w końcu oficjalnie odmówić wglądu do podobno już przygotowanych dla nas ocalałych akt personalnych i paszportowych funkcjonariuszy IV departamentu. Z konieczności musieliśmy korzystać ze szczątkowych informacji odnalezionych w archiwach.
Wiedeńscy Łącznicy
Wybór Polaka na papieża postawił w stan alarmu cały IV Departament MSW, zajmujący się inwigilacją i zwalczaniem Kościoła. Choć już w 1976 r. w dokumentach SB pojawiła się notatka o możliwości wyboru Karola Wojtyły na następcę Pawła VI, to gdy do tego doszło, w organach bezpieczeństwa zapanowała panika. Działania podjęto jednak błyskawicznie.
W dokumencie ujawnionym przez IPN "Spis 221, poz. 15 - Wyjazdy i przyjazdy za lata 1971-1989 Departamentu IV" odnaleźliśmy informację, że już kilka dni po wyborze Karola Wojtyły na uroczystości intronizacyjne wraz z grupą pielgrzymów udało się trzech pracowników MSW: Adam Pietruszka (w 1984 r. skazany za współudział w zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki), Z. Chmielewski (być może chodzi o Zenona, ojca Waldemara Chmielewskiego, jednego z zabójców ks. Jerzego) i J. Zacherowski. Przedstawiciele polskich tajnych służb byli też obecni na placu św. Piotra, kiedy Ali Agca strzelał do papieża.
Kilka miesięcy po wyborze papieża w spisie wyjazdów IV departamentu odnajdujemy jeden z nielicznych śladów, jaki po operacji "Triangolo" ocalał na papierze. "Po 3 kwietnia 1979 na 6 dni do Wiednia - celem obsługi TW ps. "Tom" w ramach sprawy "Triangolo" - wyjechał Z. Płatek". Notatka jest jednoznacznym dowodem na to, że "Triangolo" nie była jednorazową akcją Grzegorza Piotrowskiego z 1984 r., ale operacją międzynarodową, która zaczęła się wkrótce po wyborze Karola Wojtyły na papieża. Z. Płatek z tej notatki to oczywiście Zenon Płatek, szef IV departamentu, oskarżany po 1989 r. o kierowanie wspólnie z Władysławem Ciastoniem porwaniem ks. Jerzego Popiełuszki. Sąd uniewinnił obu generałów z "braku dowodów winy", o których zniszczenie starannie zadbano w roku 1989. Nie udało się ustalić, kim był tajny współpracownik o pseudonimie Tom. Za to miejsce spotkania z agentem Tomem daje wiele do myślenia, bo Wiedeń to jedno z tych miejsc, w których Mehmet Ali Agca pojawił się zaledwie kilka miesięcy po nie wyjaśnionej do dziś ucieczce z więzienia w Turcji.
Moskiewska narada
W spisie wyjazdów pracowników IV departamentu figuruje dziwna notatka: "29-30 października 1979 w Moskwie na rozmowach przebywał z Zarządem V KGB ZSRR". Nazwisko przedstawiciela peerelowskich tajnych służb zostało wymazane. V Zarząd KGB był odpowiedzialny za walkę z religią, w szczególności zaś za "zwalczanie wrogich wpływów Watykanu". Narada była poświęcona papieżowi Janowi Pawłowi II, który w czerwcu tego samego roku jako pierwszy biskup Rzymu odbył pielgrzymkę do kraju komunistycznego. Mimo rozmaitych szykan i ograniczeń w spotkaniach z papieżem wzięło udział 6 mln Polaków, czyli jedna szósta społeczeństwa. Kilkakrotnie więcej Polaków śledziło przebieg pielgrzymki na ekranach telewizorów i słuchało relacji radiowych. Słynne słowa "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi", wypowiedziane na ówczesnym placu Zwycięstwa (dziś plac Piłsudskiego), wstrząsnęły nie tylko Polakami, ale i komunistycznymi przywódcami. Nie ma wątpliwości, że właśnie ta pielgrzymka była głównym tematem moskiewskiej narady. Na razie bez odpowiedzi pozostaje pytanie, czy to przypadek, że narada zbiegła się ze zdumiewającą ucieczką Ali Agcy z więzienia zaledwie miesiąc później.
Qui bono?
W 1981 r. Jan Paweł II w oczach polskich komunistów uchodził za śmiertelne niebezpieczeństwo. Nic dziwnego, przecież rok po wizycie w 1979 r. "Duch zstąpił" - portrety biskupa Rzymu i ikona Matki Boskiej zawisły na bramie stoczni, która - co jest historycznym paradoksem - nosiła imię Lenina. 15 stycznia 1981 r. Lech Wałęsa został przyjęty przez papieża z ceremoniałem niewiele odbiegającym od tego, jaki przysługuje głowom państw. W kraju liczba członków "Solidarności" osiągnęła 10 mln. Większość z nich widziała w obecności Polaka w Watykanie swoistą gwarancję bezpieczeństwa. Prymas Stefan Wyszyński, sędziwy weteran walki z komunizmem, czuł się coraz gorzej. Dla komunistów w 1981 r. było jasne, że nie pożyje długo (zmarł dwa tygodnie po strzałach na placu św. Piotra).
Czy tajne służby peerelowskie były zdolne podnieść rękę na największy autorytet Polaków? Zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki w 1984 r. pokazuje, że IV departament nie miał w takich sprawach skrupułów. Przy tym siła oddziaływania kapłana z Żoliborza była bez porównania mniejsza niż tego, który kiedyś przedstawił się jako "Karol - proboszcz świata".
Po zamachu na papieża kontakty IV Departamentu MSW z V Zarządem KGB nie ustały. W pierwszą rocznicę zamachu w Moskwie przebywał Adam Pietruszka, miesiąc później pojechał tam Zenon Płatek. Dwa lata później, w kwietniu 1984 r., na naradę, której tematem było "zwalczanie dywersyjnej działalności Watykanu", udał się ponownie Pietruszka. Intensywna współpraca trwała do 1989 r.
Czyściciele z KGB
Wydaje się zdumiewające, że po 1989 r. nikt nie zażądał, by przynajmniej rutynowo sprawdzono, czy w archiwach tajnych służb nie zostały ślady mogące świadczyć o polskim współudziale lub wręcz kierowaniu spiskiem, którego celem było zabicie papieża. Zwłaszcza że sprawdzili to Niemcy w archiwach Stasi. Można sądzić, że akcję "Triangolo" prowadzono do upadku komunizmu. Długi czas w IV departamencie przebywał N. Siemaszko, rezydent KGB, co jest zdumiewające, ponieważ od odwilży w 1956 r. KGB nie lokowało swoich przedstawicieli na takim szczeblu.
Rozmowy "okrągłego stołu" uświadomiły rządzącym Polską, że ich władza dobiega końca, zaczęło się więc wielkie czyszczenie akt. Zachowała się w nich jednak wiele mówiącą notatka. Okazuje się, że zaledwie tydzień po zakończeniu rozmów "okrągłego stołu", 11 kwietnia 1989 r., z wizytą do IV departamentu przyjechała delegacja KGB. Właśnie wtedy zniknęły akta operacji "Triangolo". Był to dosłownie ostatni moment. 17 sierpnia 1989 r. Sejm powołał komisję nadzwyczajną do zbadania działalności MSW, potocznie zwaną komisją Rokity. Co ciekawe, przedmiotem jej badania nie mógł być zamach z 13 maja 1981 r., ponieważ komisja mogła się zajmować jedynie sprawami, które wydarzyły się po 12 grudnia 1981 r.
Choć akta zostały przetrzebione, istnieje szansa na odkrycie choćby części prawdy. Dotarcie do akt personalnych i paszportowych, do których odmówiono nam dostępu, zapewne pozwoliłyby odkryć kolejne poszlaki. Większość funkcjonariuszy, którzy działali w ramach operacji "Triangolo", żyje do dziś. Być może prawda o zamachu na papieża jest znana też w Watykanie. Czy Jan Paweł II wiedział, kto stał za Mehmetem Ali Agcą? I czy w tym niebywałym spisku brała udział peerelowska bezpieka?
Więcej możesz przeczytać w 15/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.