Reforma ONZ ma odwrócić uwagę od afer wybuchających wokół Kofiego Annana
Kojo Annan, syn sekretarza generalnego ONZ, chciał być gwiazdą brytyjskiej ligi rugby. Miał ku temu predyspozycje: jest dobrze zbudowany, na boisku przebiegły i brawurowy. Skłonność do ryzyka sprawiła jednak, że stał się rozgrywającym w korporacjach pośredniczących w handlu ropą. Kilka tygodni po tym, jak 25-letni Kojo w 1998 r. skończył staż w Cotecna International, ta szwajcarska firma podpisała kontrakt z ONZ na obsługę irackiego programu "Ropa za żywność". Kojo Annan w następnych pięciu latach dostał stamtąd - bagatela - 365 tys. dolarów. Fakt ten niemal złamał karierę jego ojca.
Obrona
"Nie macie pojęcia, jaki osobisty ból sprawia to jako sekretarzowi generalnemu i ojcu" - mówił Kofi Annan do kilku tysięcy podwładnych w sali Zgromadzenia Ogólnego. Kilkanaście dni wcześniej rada pracownicza wyraziła brak zaufania do kierownictwa ONZ. Annan próbował się tłumaczyć: "W końcu mimo błędów program przyniósł zwykłym Irakijczykom wymierne korzyści". - Annan, który karierę zawdzięcza urzędnikom średniego szczebla, został przez nich zbojkotowany - mówi Samir Sanbar, emerytowany asystent pięciu sekretarzy generalnych ONZ.
Jeszcze kilka miesięcy temu Kofi Annan twierdził, że sprawa wyprowadzenia przez Saddama Husajna z ONZ 10 mld dolarów jest "naciągana", a oskarżanie jego syna Kojo to "niedorzeczność". W ciągu siedmiu lat działania programu "Ropa za żywność" dzięki pieniądzom, jakie z niego otrzymywał, Saddamowi udało się przekupić 270 instytucji na całym świecie, począwszy od rosyjskiej Partii Komunistycznej po polityków bliskich prezydentowi Francji. Sprawę bada dziś siedem komisji. Wedle wstępnego raportu ONZ-owskiego śledczego Paula Volckera, Kojo Annan "aktywnie uczestniczył" w ukrywaniu prawdy o swoim zaangażowaniu w program. Co więcej, szukał sposobności ubicia z Saddamem innych interesów, których przykrywką byłby program pomocowy. W tym celu spotykał się z irackim ambasadorem w Nigerii. Dla Kofiego Annana wstępny raport Volckera był łagodny. Ostateczna wersja, która ma zostać opublikowana w lipcu, może być inna. Dlatego sekretarz generalny zagrał va banque. Reforma ONZ ma odwrócić uwagę od błędów popełnionych przez jego administrację. Jeśli to się nie powiedzie, Annan skończy jako jeden z najgorszych sekretarzy generalnych w historii organizacji.
Drużyna
Kofi Annan już się skompromitował, uważają Amerykanie.- Pokażcie mi szefa koncernu, który z 60 mld dolarów zgubiłby 10 mld i nadal byłby na stanowisku - mówi Norm Coleman, republikański senator.
Skandal wokół programu "Ropa za żywność" to nie jedyny cień, jaki pada na grupę stojącą za szefem ONZ. Kilka dni po ujawnieniu ustaleń Vol-ckera pojawiły się przecieki z raportu na temat działania komórki zajmującej się monitorowaniem wyborów. Kieruje nią Carina Perelli, wschodząca gwiazda organizacji. Ze wstępnych ustaleń wynika, że przez jednostkę wyciekają pieniądze i panuje tam "kultura nepotyzmu". Z kolei Ruud Lubbers, szef UNHCR, przez dwa lata zaprzeczał oskarżeniom o masowym wykorzystywaniu seksualnym, do którego dochodzi w ONZ-owskich obozach dla uchodźców. Ustąpił dopiero, kiedy okazało się, że sam molestował swoje pracownice. Iqbal Riza, niedawno emerytowany szef personelu Annana, jest oskarżany o niszczenie dokumentacji w sprawie kontraktu z Cotecna. Benonowi Sevanowi, byłemu szefowi programu pomocy dla Iraku, zarzuca się, że koordynował wyprowadzanie pieniędzy i sam na nim zarabiał. Louis Frechette, nr 2 w ONZ, wedle dochodzenia w sprawie zamachu na biuro w Bagdadzie w 2003 r., dopuściła się zaniedbania. Jej rezygnacji Annan jednak nie przyjął.
Ofensywa
Kilka dni przed publikacją raportu Volckera Annan przedstawił plan reformy ONZ.
W 63-stronicowym dokumencie Annan proponuje zwiększenie liczby stałych członków Rady Bezpieczeństwa (wedle zaleceń ekspertów, albo o sześć nowych państw, albo przez wprowadzenie dwóch rodzajów członków niestałych), reformę Komisji Praw Człowieka ONZ oraz przyjęcie rezolucji dotyczącej tego, "kiedy i w jakich okolicznościach może być użyta siła". Najważniejszym sformułowaniem - z punktu widzenia przyszłości szefa ONZ - jest zastrzeżenie o całościowym traktowaniu projektu. Annan odwraca w ten sposób uwagę od skandali wokół swojej osoby i stara się, by zapamiętano go jako reformatora, a nie aferzystę. Zgoda co do konieczności zmian, postulowanych już niemal od dekady, jest powszechna.
Ofensywa Annana na razie się powiodła. Wsparcia udzieliły mu Rosja, Francja, Niemcy i Chiny. Pekin zastrzegł jednak, że sprzeciwia się wprowadzeniu zmian do końca września (wtedy zaczyna się sesja Zgromadzenia Ogólnego NZ). USA odniosły się do projektu sceptycznie i mianowały nowym ambasadorem USA przy ONZ Johna Boltona, dotychczasowego podsekretarza stanu, jastrzębia w amerykańskiej administracji.
Gracze
Zagranie Annana jest ryzykowne. Szansa na zgodę w sprawie rozszerzenia RB jest niewielka.Głównymi kandydatami do nowej rady są: Japonia (drugi co do wielkości płatnik budżetu ONZ), Niemcy, Indie i Brazylia. Żaden z tych krajów nie ma poparcia swego regionu. Chiny stanowczo sprzeciwiają się kandydaturze Japonii, gdyż - wedle Pekinu - Tokio "podejmuje próby wybielenia zbrodni japońskich agresorów". W Chinach wybuchają antyjapońskie protesty, a petycję przeciw przyjęciu Japonii do RB podpisały już 22 mln Chińczyków. Z kolei kandydaturze Niemiec sprzeciwiają się Włochy, które w wypadku wejścia Berlina do rady pozostałyby jedyną europejską potęgą bez realnych wpływów. Kandydaturę Indii blokuje Pakistan. Z planów wobec Brazylii niezadowolone są Argentyna i Meksyk, uważając, że kraj, w którym językiem urzędowym jest portugalski, nie powinien reprezentować hiszpańskojęzycznej Ameryki Południowej.
Sędzia
Najważniejszą postacią w całym spektaklu staje się Paul Volcker, były szef amerykańskiej Rezerwy Federalnej i śledczy badający aferę programu "Ropa za żywność". Volcker zdaje sobie sprawę, że w pewnym stopniu to od niego zależy przyszłość szefa ONZ. Dozuje informacje zdobywane w śledztwie (służą temu tzw. wstępne raporty) i podgrzewa atmosferę. Przed wydaniem ostatniego raportu wstępnego twierdził, że będzie on "bardzo trudny" dla Annana, tymczasem dokument okazał się wręcz łagodny, co sekretarz od razu wykorzystał, twierdząc, że "został oczyszczony".
Niedługo będziemy obserwować finał tej rozgrywki. Na razie Kofi Annan, nazywany Rockmanem Dyplomacji, zyskał przezwisko Nigdy w Życiu. Tak odpowiada na pytania, czy zrezygnuje z pełnionej funkcji.
Więcej możesz przeczytać w 15/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.