Im łapczywiej Samoobrona będzie chłonęła władzę, tym szybciej się nią udławi
Sojusz PiS z Samoobroną nie wróży niczego dobrego naszemu życiu politycznemu. Największym przegranym będzie naczelny architekt porozumienia, czyli PiS. Owszem, zyska upragnioną większość parlamentarną, pozwalającą na efektywne rządzenie i realizowanie własnych pomysłów politycznych, ale zapłaci za to ogromną cenę, która prędzej czy później doprowadzi go do bankructwa. Każdy układ jest przecież tyle wart, ile jego najsłabsze ogniwo. A funkcjonująca w tej roli Samoobrona felerów ma bez liku. Nawet gdyby uwierzyć, że Andrzej Lepper, niczym jego Sienkiewiczowski imiennik, przeistoczył się z awanturniczego Kmicica w cnotliwego Babinicza, to nie sposób nie zauważyć, że - jak w wypadku pierwowzoru - długo jeszcze ścigać go będą stare grzechy. A jeszcze bardziej zszarganą opinię ma jego poselska kompania, którą teraz dociekliwe media prześwietlą występek po występku. W wyniku tej operacji nic poza zawstydzeniem nie pozostanie z PiS-owskiej obietnicy "rewolucji moralnej". A to przecież miał być fundament IV RP.
Nie mniejszym przegranym będzie też Samoobrona. Im łapczywiej będzie chłonęła władzę, tym szybciej się nią udławi. Życie zweryfikuje miałkość jej populizmu, dobrą w opozycji, ale zabójczą podczas rządzenia. Lepper jest politykiem zbyt sprytnym, by nie widzieć tej pułapki. Uczyni wszystko, by udowodnić, że chce realizować dawny program. Nie będzie na to stać państwa i budżetu, więc, chcąc nie chcąc, w roli hamulcowych wystąpią politycy PiS, których wicepremier Lepper w miarę narastania niezadowolenia coraz brutalniej będzie atakował.
PiS, któremu talentów politycznych też nie brakuje, uczyni wszystko, aby przeciwdziałać takiemu scenariuszowi. W pierwszej kolejności spróbuje nadać duży rozmach aktywności socjalnej państwa, co zabierze wiatr z żagli lewicy. PiS będzie ją dodatkowo gnębił rozliczaniem autentycznych i nierzeczywistych afer z okresu, kiedy SLD był u władzy. Prokuratorskie igrzyska będą zastępowały brak chleba, a jednocześnie udowadniały niezłomność PiS w walce z patologiami i odwracały uwagę od nieciekawej przeszłości koalicjanta. Utrudni to odzyskiwanie popularności przez lewicę, co zbliży ją do przegranych.
PiS stanie też na głowie, by jego kłopoty nie zamieniły się w kapitał polityczny PO. Szybko zniknie deklarowana ostatnio elegancja. Powrócą awantury i działania zmierzające do bezlitosnego wykrwawienia rywala. A ponieważ nic lepiej nie dyskredytuje niż oskarżenie o afery, PiS taką właśnie artylerię wytoczy przeciwko części działaczy PO. Bezlitosna nawała ogniowa niektórych zrani śmiertelnie. Opinię publiczną przyprawi zaś o niesmak, który i PO nie pozwoli zaliczyć do grona zwycięzców.
Po tej drodze przez mękę na scenie politycznej pozostaną głównie zgliszcza. Może to i dobrze, bo otworzy to drzwi do polityki ludziom młodym, dzisiaj skutecznie blokowanym przez polskich Adenauerów.
Nie mniejszym przegranym będzie też Samoobrona. Im łapczywiej będzie chłonęła władzę, tym szybciej się nią udławi. Życie zweryfikuje miałkość jej populizmu, dobrą w opozycji, ale zabójczą podczas rządzenia. Lepper jest politykiem zbyt sprytnym, by nie widzieć tej pułapki. Uczyni wszystko, by udowodnić, że chce realizować dawny program. Nie będzie na to stać państwa i budżetu, więc, chcąc nie chcąc, w roli hamulcowych wystąpią politycy PiS, których wicepremier Lepper w miarę narastania niezadowolenia coraz brutalniej będzie atakował.
PiS, któremu talentów politycznych też nie brakuje, uczyni wszystko, aby przeciwdziałać takiemu scenariuszowi. W pierwszej kolejności spróbuje nadać duży rozmach aktywności socjalnej państwa, co zabierze wiatr z żagli lewicy. PiS będzie ją dodatkowo gnębił rozliczaniem autentycznych i nierzeczywistych afer z okresu, kiedy SLD był u władzy. Prokuratorskie igrzyska będą zastępowały brak chleba, a jednocześnie udowadniały niezłomność PiS w walce z patologiami i odwracały uwagę od nieciekawej przeszłości koalicjanta. Utrudni to odzyskiwanie popularności przez lewicę, co zbliży ją do przegranych.
PiS stanie też na głowie, by jego kłopoty nie zamieniły się w kapitał polityczny PO. Szybko zniknie deklarowana ostatnio elegancja. Powrócą awantury i działania zmierzające do bezlitosnego wykrwawienia rywala. A ponieważ nic lepiej nie dyskredytuje niż oskarżenie o afery, PiS taką właśnie artylerię wytoczy przeciwko części działaczy PO. Bezlitosna nawała ogniowa niektórych zrani śmiertelnie. Opinię publiczną przyprawi zaś o niesmak, który i PO nie pozwoli zaliczyć do grona zwycięzców.
Po tej drodze przez mękę na scenie politycznej pozostaną głównie zgliszcza. Może to i dobrze, bo otworzy to drzwi do polityki ludziom młodym, dzisiaj skutecznie blokowanym przez polskich Adenauerów.
Więcej możesz przeczytać w 16/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.