Najbogatsi w polskim Internecie, czyli jak zdobyć pierwszy rzeczywisty milion na wirtualnym rynku
Gdy w 1999 r. Jan Wejchert i Mariusz Walter, współwłaściciele telewizji TVN, wyłożyli 800 mln zł za akcje najpopularniejszego polskiego portalu internetowego Onet.pl, wszyscy analitycy giełdowi uważali, że znacznie przepłacili. Dziś rynkowa wartość Onetu wynosi 1,3 mld zł. Setki milionów zarobionych przez Wejcherta i Waltera dzięki tej transakcji to tylko ułamek ich majątków. Ale panująca dziś na warszawskiej giełdzie moda na internetowe spółki stworzyła też zupełnie nowe pokolenie milionerów - tych, którzy nigdy nie prowadzili innej działalności poza "wirtualną". Są wśród nich niespełna 30-letni Michał Brański, Krzysztof Sierota i Jacek Świderski, właściciele portalu O2.pl (udziały każdego z nich są warte około 20 mln zł) lub 32-letni twórca komunikatora Gadu-Gadu Łukasz Foltyn (właściciel akcji wycenianych na 8 mln zł).
Nowi pretendenci w e-biznesie to wyzwanie dla "starej gwardii" z połowy lat 90. - Arjana Bakkera, właściciela m.in. portalu aukcyjnego Allegro (ma akcje wyceniane na 220 mln zł), twórców portalu Onet.pl Piotra Wilama i Tomasza Kolbusza (majątek każdego z nich jest wart około 100 mln zł) lub Macieja Grabskiego i Jacka Kawalca, założycieli portalu Wirtualna Polska (na jego sprzedaży zarobili razem 120 mln zł). Obecnie ci, którzy wyprzedzają rywali i pierwsi oferują internautom nowe, dotychczas u nas nie znane produkty, takie jak przed laty Allegro lub Gadu-Gadu, mogą liczyć na znacznie szybsze wzbogacenie się niż kiedyś pionierzy polskiego e-biznesu. Rynek reklamy internetowej rośnie w Polsce aż o 60 proc. rocznie i w 2006 r. jego wartość przekroczy 200 mln zł. To oznacza, że pieniędzy do podziału między twórców najlepszych pomysłów na e-biznes będzie więcej niż kiedykolwiek wcześniej.
Amerykański patent
Zarobienie pierwszego miliona złotych w Internecie jest u nas prostsze niż w wielu innych krajach. O ile w Niemczech, Wielkiej Brytanii, we Francji czy Włoszech najpopularniejsze serwisy internetowe należą już do amerykańskich gigantów w branży, takich jak portal Yahoo!, serwis aukcyjny eBay lub księgarnia internetowa Amazon.com, o tyle ulubione miejsca odwiedzin naszych internautów (Onet, Allegro lub O2.pl) są wciąż własnością rodzimego kapitału. Potentaci zza oceanu zbyt późno zainteresowali się naszym rynkiem, co natychmiast wykorzystało wielu młodych przedsiębiorczych Polaków albo obcokrajowców mieszkających u nas, którzy stworzyli krajowe odpowiedniki odnoszących na Zachodzie sukcesy portali lub serwisów internetowych, z miejsca opanowując rynek. O tym, że nie dadzą się łatwo "wygryźć" z interesu, świadczy przykład słynnego eBay, który po latach braku zainteresowania naszym rynkiem w 2004 r. postanowił uruchomić polską witrynę i de facto poległ z kretesem w konkurencji z Allegro, które przez lata zdobyło miliony użytkowników.
Giełda pomysłów
Amerykańscy potentaci w "wirtualnym" biznesie znajdują się dziś na listach najbogatszych ludzi świata (w czołowej pięćdziesiątce są Sergey Brin i Larry Page, twórcy wyszukiwarki internetowej Google, oraz współwłaściciel eBay Pierre Omidyar). Pionierów polskiego internetowego biznesu próżno szukać nawet wśród najbogatszych Polaków. Zbyt wcześnie sprzedali oni swoje udziały, zadowalając się zainkasowanymi milionami złotych i perspektywą wygodnego życia rentierów (tak postąpili m.in. twórcy Onetu oraz Wirtualnej Polski).
Do grona e-krezusów dołączyć jednak można w każdej chwili. Potęga i siła tego biznesu polega na tym, że jest to giełda pomysłów w czystej postaci; kto ma lepszy pomysł, niemal od razu może rozpocząć zarabianie pieniędzy, bo Internet zredukował bariery wejścia na rynek do minimum. Z kolei dysponując większym kapitałem, można trafić do grona najbogatszych, tylko kolekcjonując cudze pomysły na internetowy biznes, tak jak Tomasz Czechowicz (ma majątek wyceniany na 80 mln zł), właściciel funduszu MCI, który inwestuje w nowe obiecujące firmy internetowe. Na przykład w 2001 r. MCI kupił za milion złotych 91 proc. akcji internetowego biura podróży Travelplanet od jego założycieli. Dziś firma ta jest notowaną na giełdzie spółką wartą 75 mln zł!
W 1899 r. Charles H. Duell, kierownik Amerykańskiego Biura Patentowego, ogłosił, że wynaleziono już wszystko, co można było wynaleźć, i niedługo przyjdzie mu zamknąć biuro. Herman nie mógł się bardziej mylić, podobnie jak obecnie część ekonomistów twierdzących, że okazji do szybkiego zarobienia pieniędzy w polskim Internecie już nie ma. W Wielkiej Brytanii i USA obecnie tryumfy święcą na przykład zupełnie nie znane u nas internetowe wypożyczalnie filmów DVD. Nie trzeba w nich tak jak w tradycyjnych spieszyć się z oddawaniem filmów, ponieważ w zamian za zryczałtowaną opłatę miesięczną możemy wypożyczyć ich tyle, ile chcemy. Po obejrzeniu filmu zwyczajnie wkładamy go do koperty, odsyłamy pocztą i otrzymujemy następny z listy, którą na bieżąco aktualizujemy w sieci. Jak szacuje firma konsultingowa Screen Digest, w 2009 r. trzy czwarte płyt DVD w Wielkiej Brytanii będzie wypożyczanych w ten sposób. Miejsce na liście najbogatszych Polaków czeka nie tylko na pierwszego właściciela polskiej e-wypożyczalni filmów, ale i wielu innych internetowych przedsiębiorców.
Fot: K. Pacuła; Z. Furman
Nowi pretendenci w e-biznesie to wyzwanie dla "starej gwardii" z połowy lat 90. - Arjana Bakkera, właściciela m.in. portalu aukcyjnego Allegro (ma akcje wyceniane na 220 mln zł), twórców portalu Onet.pl Piotra Wilama i Tomasza Kolbusza (majątek każdego z nich jest wart około 100 mln zł) lub Macieja Grabskiego i Jacka Kawalca, założycieli portalu Wirtualna Polska (na jego sprzedaży zarobili razem 120 mln zł). Obecnie ci, którzy wyprzedzają rywali i pierwsi oferują internautom nowe, dotychczas u nas nie znane produkty, takie jak przed laty Allegro lub Gadu-Gadu, mogą liczyć na znacznie szybsze wzbogacenie się niż kiedyś pionierzy polskiego e-biznesu. Rynek reklamy internetowej rośnie w Polsce aż o 60 proc. rocznie i w 2006 r. jego wartość przekroczy 200 mln zł. To oznacza, że pieniędzy do podziału między twórców najlepszych pomysłów na e-biznes będzie więcej niż kiedykolwiek wcześniej.
Amerykański patent
Zarobienie pierwszego miliona złotych w Internecie jest u nas prostsze niż w wielu innych krajach. O ile w Niemczech, Wielkiej Brytanii, we Francji czy Włoszech najpopularniejsze serwisy internetowe należą już do amerykańskich gigantów w branży, takich jak portal Yahoo!, serwis aukcyjny eBay lub księgarnia internetowa Amazon.com, o tyle ulubione miejsca odwiedzin naszych internautów (Onet, Allegro lub O2.pl) są wciąż własnością rodzimego kapitału. Potentaci zza oceanu zbyt późno zainteresowali się naszym rynkiem, co natychmiast wykorzystało wielu młodych przedsiębiorczych Polaków albo obcokrajowców mieszkających u nas, którzy stworzyli krajowe odpowiedniki odnoszących na Zachodzie sukcesy portali lub serwisów internetowych, z miejsca opanowując rynek. O tym, że nie dadzą się łatwo "wygryźć" z interesu, świadczy przykład słynnego eBay, który po latach braku zainteresowania naszym rynkiem w 2004 r. postanowił uruchomić polską witrynę i de facto poległ z kretesem w konkurencji z Allegro, które przez lata zdobyło miliony użytkowników.
Giełda pomysłów
Amerykańscy potentaci w "wirtualnym" biznesie znajdują się dziś na listach najbogatszych ludzi świata (w czołowej pięćdziesiątce są Sergey Brin i Larry Page, twórcy wyszukiwarki internetowej Google, oraz współwłaściciel eBay Pierre Omidyar). Pionierów polskiego internetowego biznesu próżno szukać nawet wśród najbogatszych Polaków. Zbyt wcześnie sprzedali oni swoje udziały, zadowalając się zainkasowanymi milionami złotych i perspektywą wygodnego życia rentierów (tak postąpili m.in. twórcy Onetu oraz Wirtualnej Polski).
Do grona e-krezusów dołączyć jednak można w każdej chwili. Potęga i siła tego biznesu polega na tym, że jest to giełda pomysłów w czystej postaci; kto ma lepszy pomysł, niemal od razu może rozpocząć zarabianie pieniędzy, bo Internet zredukował bariery wejścia na rynek do minimum. Z kolei dysponując większym kapitałem, można trafić do grona najbogatszych, tylko kolekcjonując cudze pomysły na internetowy biznes, tak jak Tomasz Czechowicz (ma majątek wyceniany na 80 mln zł), właściciel funduszu MCI, który inwestuje w nowe obiecujące firmy internetowe. Na przykład w 2001 r. MCI kupił za milion złotych 91 proc. akcji internetowego biura podróży Travelplanet od jego założycieli. Dziś firma ta jest notowaną na giełdzie spółką wartą 75 mln zł!
W 1899 r. Charles H. Duell, kierownik Amerykańskiego Biura Patentowego, ogłosił, że wynaleziono już wszystko, co można było wynaleźć, i niedługo przyjdzie mu zamknąć biuro. Herman nie mógł się bardziej mylić, podobnie jak obecnie część ekonomistów twierdzących, że okazji do szybkiego zarobienia pieniędzy w polskim Internecie już nie ma. W Wielkiej Brytanii i USA obecnie tryumfy święcą na przykład zupełnie nie znane u nas internetowe wypożyczalnie filmów DVD. Nie trzeba w nich tak jak w tradycyjnych spieszyć się z oddawaniem filmów, ponieważ w zamian za zryczałtowaną opłatę miesięczną możemy wypożyczyć ich tyle, ile chcemy. Po obejrzeniu filmu zwyczajnie wkładamy go do koperty, odsyłamy pocztą i otrzymujemy następny z listy, którą na bieżąco aktualizujemy w sieci. Jak szacuje firma konsultingowa Screen Digest, w 2009 r. trzy czwarte płyt DVD w Wielkiej Brytanii będzie wypożyczanych w ten sposób. Miejsce na liście najbogatszych Polaków czeka nie tylko na pierwszego właściciela polskiej e-wypożyczalni filmów, ale i wielu innych internetowych przedsiębiorców.
- Arjan Bakker 220 mln zł
Holender od lat mieszkający w Polsce. Z jego inicjatywy i za jego pieniądze (zainwestował 30 tys. zł) powstał w 1999 r. serwis aukcyjny Allegro.pl, za którego pośrednictwem w ubiegłym roku dokonano transakcji o wartości 1,5 mld zł (to piąta najpopularniejsza polska witryna internetowa). Do Polski Bakker przyjechał pod koniec lat 90., ponieważ przegrał zakład, którego stawką był właśnie wyjazd do naszego kraju. Tutaj wpadł na pomysł stworzenia polskiej wersji amerykańskiego serwisu aukcyjnego eBay. Gdy szukał kogoś, kto pomógłby mu w tym projekcie, do komputerów jego firmy włamał się haker, który pokonał zabezpieczenia i zostawił informację, jak zmienić system ochrony, aby włamania się już nie zdarzały. Po dwóch miesiącach poszukiwań Bakkerowi udało się namierzyć hakera - Tomasza Dudziaka - i zaproponować mu pracę.
Serwis szybko zdobył popularność i nie stracił jej nawet po wprowadzeniu prowizji od transakcji. Dziś ma około 4 mln użytkowników. Podobno przynosi wielomilionowe zyski, ale dane finansowe nie są jawne. Allegro.pl należy do firmy QXL Poland SA. Nie jest jednak pewne, kto jest prawowitym właścicielem tej spółki. Założyła ją brytyjska firma QXL ricardo po odkupieniu w 2000 r. większościowego pakietu od pierwotnych udziałowców serwisu. Dwa lata później akcje QXL ricardo zostały przepisane przez Bakkera, który pozostał w zarządzie, na spółkę NIAA. Do dziś trwa spór sądowy, czy było to zgodne z prawem.
Bakker nie czeka biernie na ostateczne rozstrzygnięcie batalii sądowej. Sfinansował utworzenie spółki Payback. Specjalizuje się ona w transakcjach elektronicznych oraz prowadzi kilkanaście serwisów w Polsce i za granicą, m.in. otoMoto.pl (najpopularniejszy serwis z ogłoszeniami motoryzacyjnymi w Polsce) i aukcje w Rosji, Czechach i na Węgrzech. Jeśli Bakker utrzyma kontrolę nad Allegro.pl, jego fortuna w najbliższych latach będzie nadal rosnąć skokowo.
- Tomasz Kolbusz i Piotr Wilam 200 mln zł
Twórcy najpopularniejszego polskiego portalu Onet.pl. W latach 90. prowadzili wydawnictwo przewodników turystycznych Pascal. Wówczas spotkali Romana Kluskę, wtedy właściciela Optimusa. W 1996 r. razem z nim uruchomili portal. Pod ich kierownictwem (początkowo Wilam był prezesem, a Kolbusz - wiceprezesem, później zamienili się stanowiskami) Onet szybko zdystansował o rok starszą Wirtualną Polskę i jego pierwsza pozycja wśród portali do dziś jest nie zagrożona. Kolbusz ukończył japonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, a Piotr Wilam - filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, a następnie matematykę na Oxford University.
Obecnie Kolbusz i Wilam nie kierują Onetem. W 2001 r. sprzedali swoje akcje koncernowi ITI (mieli po 12,5 proc. udziałów). Otrzymali za nie po 25 mln USD (część w akcjach utworzonej w wyniku przekształceń firmy), które według ówczesnego kursu, warte były 100 mln zł. Na kilka lat obaj usunęli się w cień. Wilam ostatnio powrócił do biznesu internetowego. Na początku kwietnia 2006 r. kupił część akcji spółki Merlin.com.pl (właściciela największej polskiej księgarni internetowej Merlin.pl) i objął w niej stanowisko wiceprezesa rady nadzorczej.
- Maciej Grabski i Jacek Kawalec 120 mln zł
Majątek zbili na portalu Wirtualna Polska. W 1995 r. Leszek Bogdanowicz, wówczas pracownik ośrodka badań jądrowych w Karlsruhe, założył katalog stron internetowych. Do rozwoju serwisu powołano spółkę CNT, do której dołączyli Marek Borzestowski i Jacek Kawalec. Pieniądze na rozwój zapewnił Maciej Grabski, który za szczyt marzeń uważał wtedy wprowadzenie portalu na giełdę i pozyskanie w ten sposób kilku milionów złotych.
Gdy rozpoczął się boom internetowy, w WP zaczęły inwestować znane firmy. Przełomowa dla portalu była transakcja z 2001 r., kiedy to prawo do pełnej kontroli nad nim zapewniła sobie Telekomunikacja Polska. Grabski i Kawalec, do których należało najwięcej akcji serwisu, sprzedali je w dwóch ratach. W 2001 r. TP SA zapłaciła im tylko kilka milionów dolarów, a resztę miała dopłacić w 2005 r. w zależności od pozycji rynkowej portalu. Portal zyskał olbrzymią liczbę użytkowników i ta "reszta" zaczęła być liczona w setkach milionów złotych. TP SA próbowała uniknąć zapłacenia dodatkowej kwoty - w tle rozpoczęła się skomplikowana gra prawna. Ostatecznie spółki Grabskiego i Kawalca otrzymały w 2005 r. od TP SA aż 220 mln zł. Podobno jednak prawie połowa tej kwoty trafiła do amerykańskiego funduszu inwestycyjnego Elliott, który reprezentował ich w sporze z operatorem. Na sukcesie WP niewiele zarobili natomiast dwaj pozostali współtwórcy portalu: Bogdanowicz i Borzestowski.
- Tomasz Czechowicz 80 mln zł
Sam nigdy nie stworzył żadnego serwisu internetowego, ale wiedział, w które już istniejące serwisy inwestować. Czechowicz pierwsze znaczące pieniądze zarobił na JTT Computer (był współzałożycielem i prezesem), kiedyś drugim co do wielkości producencie komputerów w Polsce. Z tych zysków stworzył fundusz MCI Management inwestujący w obiecujące spółki technologiczne, m.in. internetowe. Czechowicz jest absolwentem Politechniki Wrocławskiej i Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. W 2000 r. amerykański magazyn "BusinessWeek" zakwalifikował go jako jednego z dziesięciu najbardziej wpływowych ludzi w europejskim biznesie internetowym.
Spółka MCI Management jest od 2001 r. notowana na GPW. Teraz wprowadza na giełdę serwisy ze swego portfela. Notowane są już akcje serwisu turystycznego Travelplanet.pl, a na parkiecie ma się znaleźć serwis finansowy Bankier.pl. Ponadto fundusz ma większościowe udziały lub akcje m.in. Hoopla.pl (e-sklep ze sprzętem elektronicznym), iplay.pl (serwis sprzedający muzykę przez sieć) czy cyberapteki DomZdrowia.pl. MCI przymierzał się też do przejęcia Wirtualnej Polski w 2004 r., gdy konflikt między udziałowcami portalu się zaostrzył. Czechowicz ma 46,3 proc. akcji MCI.
- Jacek Świderski, Michał Brański i Krzysztof Sierota 60 mln zł
Pokonali w Internecie największy polski koncern medialny, czyli Agorę. Należący do Brańskiego, Sieroty i Świderskiego portal O2.pl zajmuje siódme miejsce w polskim Internecie (ma 4,3 mln użytkowników) i wyprzedza stronę Gazeta.pl (jej właścicielem jest Agora). Z kont pocztowych O2.pl korzysta 4 mln internautów, z komunikatora Tlen - ponad milion.
Na pomysł swojego biznesu wpadli w 1999 r., kiedy jeszcze jako studenci SGH musieli czekać w kolejkach, by sprawdzić pocztę na komputerach na uczelni. Dziś w firmie Brański odpowiada za redakcję i reklamę, Sierota - za IT, a Świderski - za finanse i telekomunikację, ale wspólnie obmyślają strategię rozwoju firmy (w O2.pl nie ma prezesa). W ubiegłym roku wprowadzili usługę Tlenofon, pozwalającą na rozmowę z użytkownikami tradycyjnych telefonów za pośrednictwem Internetu. Inny ich pomysł to Lemon TV - pierwsza internetowa telewizja w Polsce. W 2005 r. firma O2.pl miała 11 mln zł przychodu i 4 mln zł zysku.
- Zbigniew Sykulski 40 mln zł
Pomysłodawca i współtwórca sklepu internetowego Merlin.pl. W połowie lat 90. zafascynował go sukces amerykańskiego e-sklepu Amazon.com. Po kilku latach, w 1999 r., wysłano pierwsze paczki do klientów jego polskiego odpowiednika. Merlin.pl nazywany jest księgarnią, ale podobnie jak w Amazon.com można w nim kupić nie tylko książki. Na wirtualnych półkach wystawione są filmy, muzyka, wydawnictwa multimedialne, a nawet zabawki i elektronika. Internetowy sklep początkowo działał w ramach wydawnictwa Prószyński i spółka. W 2003 r., gdy właściciele wydawnictwa dzielili się majątkiem, Merlin.pl trafił pod kontrolę Sykulskiego.
W ubiegłym roku przychody e-sklepu przekroczyły 40 mln zł. Zysk był niewielki, ale głównie z powodu inwestycji w nową siedzibę. Merlin.pl zaczynał od pokoju wygospodarowanego w wydawnictwie, a teraz ma siedzibę i potężny magazyn w Piasecznie pod Warszawą. Od 2002 r. sklep jest w czołówce rankingu Deloitte & Touche najszybciej rozwijających się firm IT w Europie Środkowej. Dziennie zagląda do niego niemal 80 tys. internautów, kilka tysięcy osób decyduje się na zakup. W 2005 r. odbiorcom z ponad 70 krajów sprzedano prawie 1,4 mln produktów. W ubiegłym roku otworzono też pierwszą "tradycyjną" księgarnię pod marką Merlin w centrum Warszawy. Na początku kwietnia tego roku firma prowadząca sklep przekształciła się w spółkę akcyjną. Sykulski jest jej głównym akcjonariuszem i prezesem rady nadzorczej. Część akcji objął Piotr Wilam, który współtworzył portal Onet.pl.
- Stefan Jurczyk, Piotr Kapcio i Krystian Stypuła 30 mln zł
Biznesplan firmy internetowej ułożyli w 1997 r. w McDonaldzie. Planowali w nowatorski sposób sprzedawać w sieci usługi hostingowe (przechowywanie stron internetowych i kont pocztowych na serwerach, bez pośrednictwa człowieka). Natomiast ówcześnie działające firmy handlowały nimi wyłącznie przez akwizytorów. Dziś Home.pl jest liderem na rynku hostingu internetowego, a jej pomysł na biznes skopiowały wszystkie konkurencyjne firmy. Właściciele Home.pl zaczynali od serwera stojącego kątem w firmie znajomych. Dziś w utworzonym za 3 mln zł centrum stoi ich ponad 100, a przechowywane są na nich dane ponad 160 tys. klientów. Od 2000 r. Home.pl ma najwięcej zarejestrowanych polskich domen (czyli adresów z końcówką ".pl"). W 2005 r. firma miała 14 mln zł przychodu i ponad 3 mln zł zysku. Jak przyznają, nie wystarcza im już pierwsze miejsce wśród firm hostingowych w Polsce, chcą być najwięksi w całej Europie Środkowej.
- Arkadiusz Osiak i Tadeusz Kołacz 25 mln zł
Pierwszą wersję portalu Money.pl założyli Arkadiusz Osiak i Arkadiusz Salomon jeszcze podczas studiów w 1996 r. Pod nazwą Wirtualny Serwis Ekonomiczny zamieszczali m.in. kursy walut i notowania giełdowe. Początkowo spotykali się z odzewem jedynie wśród Polonii, a pierwsi reklamodawcy pojawili się dopiero po dwóch latach. - Niektórzy mieli tak niewielkie pojęcie o Internecie, że chcieli nam przesyłać plakaty reklamowe o wymiarach pięć metrów na dwa metry zamiast banerów internetowych - wspomina Osiak.
W 2000 r. serwis zmienił nazwę na Money.pl. Zmienili się także udziałowcy: Salomona zastąpił Tadeusz Kołacz, prezes firmy Surfland. Obecnie portal Money.pl ma ponad 900 tys. użytkowników i jest najpopularniejszą stroną o tematyce finansowo- -gospodarczej. W 2005 r. miał 6,3 mln zł przychodu i 700 tys. zł zysku netto, prawie dwukrotnie więcej niż rok wcześniej.
- Iza i Artur Gortychowie oraz Bartłomiej Wyszyński 20 mln zł
Artur Gortych, z wykształcenia architekt, zaczynał od projektowania budynków dla rosyjskich koncernów naftowych. Gdy wrócił do Polski, jedna z firm budowlanych zaproponowała mu stworzenie strony WWW. W ten sposób jego biuro architektoniczne zamieniło się w spółkę internetową. Obecnie z żoną Izą i Bartłomiejem Wyszyńskim są współwłaścicielami grupy firm zajmujących się różnymi obszarami Internetu: agencji reklamowej Artegence, firmy doradztwa technologicznego Efigence i wydawcy serwisu filmowego Filmweb.pl (Omnigence). Artegence jest jedną z największych agencji reklamowych mediów interaktywnych (w 2005 r. 4 mln zł przychodu), zdobyła m.in. Grand Prix w Ogólnopolskim Konkursie Reklamy Kreatura (najbardziej prestiżową nagrodę w branży). Serwis Filmweb.pl (zamieszcza programy kin i recenzje filmów) ma prawie 1,5 mln użytkowników miesięcznie i około 2 mln zł przychodu rocznie. W 2003 r. powołali kolejną spółkę - Mobile Entertainment Europe, która prowadzi m.in. serwis z grami do telefonów komórkowych Jabler.pl. W 2005 r. miała ona 3 mln zł przychodu.
- Gerard Grech 10 mln zł
Najmniej znana postać wśród internetowych potentatów. Zbudował portal Gery.pl, który ma aż 2 mln użytkowników. To plasuje go w czołówce najpopularniejszych polskich witryn (16. miejsce). Portal Gery.pl ruszył w 2001 r. Dziś zawiera dziesiątki serwisów i przypomina dużo bardziej znane portale. Grech mieszka we Wrocławiu. Założył własny biznes, ponieważ nie mógł się porozumieć z żadnym ze swoich pracodawców. Błyskawiczny rozwój portalu zaskoczył nawet jego; wcześniej nie przygotował bowiem nawet biznesplanu swojej witryny. Grech do dziś jest jedynym właścicielem serwisu (prowadzi go w ramach działalności gospodarczej). Był okres, gdy rozglądał się za partnerami biznesowymi, ale nikt na poważnie nie interesował się jego portalem. Dziś radzi sobie już sam. Portal co roku podwaja przychody (właściciel nie ujawnia jednak ich wysokości). Wszystkie wpływy są reinwestowane w rozwój. Poza Gery.pl Grech prowadzi serwis Starto-wy.com, grupujący różne użyteczne usługi internetowe.
Fot: K. Pacuła; Z. Furman
Więcej możesz przeczytać w 16/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.