Kurs ekonomii NBP i "Wprost", czyli jak wygrać z konkurentem
Dwudziesty wiek zakończył się zwycięstwem kapitalizmu nad komunizmem, inaczej mówiąc - gospodarki rynkowej nad gospodarką centralnie planowaną. Zwycięstwo kapitalizmu było możliwe przede wszystkim dzięki stosowaniu mechanizmów rynkowych, polegających na tym, że ceny towarów i usług są ustalane na podstawie relacji między popytem a podażą na rynku. Często bywa tak, że popyt przeważa nad podażą, i ci, którzy dysponują produktem, mogą go sprzedać, zarabiając wielokrotnie. W gospodarce rynkowej taka sytuacja zdarza się rzadko, ponieważ dysproporcja jest szybko wyrównana przez zwiększoną podaż - na rynku pojawiają się inni oferenci. Nowi dostawcy stanowią konkurencję dla pierwotnego producenta. Nowy gracz rynkowy musi zaproponować produkt lepszy od dotychczasowego. A zatem konkurent to ten, kto jest w stanie dostarczyć na rynek produkt taki jak nasz, ale lepiej zaspokajający potrzeby konsumentów.
Tylko konkurencja!
Konkurencja na rynku ma wiele zalet. Przede wszystkim prowadzi do obniżenia ceny produktu i w ten sposób zwiększa jego dostępność. Po drugie, wprowadza innowacyjność, bo producenci, by osiągnąć jak największy udział w rynku (zwiększyć sprzedaż), wprowadzają coraz lepsze produkty, które są w stanie coraz lepiej zaspokajać potrzeby konsumenckie. Produkt o takich cechach jest uważany za wyrób wysokiej jakości. Przez jakość rozumiemy zdolność produktu do zaspokajania w jak najwyższym stopniu potrzeb i oczekiwań konsumentów.
Konkurencja unijna
Konkurencja jest więc zbawieniem gospodarki. Także w tej dziedzinie życie byłoby doskonałe, gdyby nie istniało słowo "ale". Czasem wejście na rynek firm konkurencyjnych jest celowo blokowane dla osiągnięcia założonych celów. Jest to szczególnie ważne w zjednoczonej Europie, gdzie obecnie panuje swoisty nacjonalizm gospodarczy. W pogoni za utrzymaniem tożsamości narodowej do pewnych sektorów gospodarki nie dopuszcza się konkurencji. Zwiększa to koszty produkcji i, co za tym idzie, cenę produktu finalnego. Konsumenci narzekają, ale tego stanu się nie zmienia, bo dzięki temu ludzie mają pracę. Drugim aspektem opisanej tu sytuacji jest to, że konkurencja, wypierając słabszych graczy z rynku, pozbawia pracy grupy ludzi z nimi związane. W związku z tym, mimo że konkurencja jest dobra dla gospodarki, może jej też szkodzić.
W pewnych sektorach wprowadza się pseudokonkurencję polegającą na tym, że podaż zapewniają jeden lub kilka podmiotów. W pierwszym wypadku mamy monopol, a w drugim - oligopol, co oznacza, że konsumenci pozostają na łasce kilku podmiotów. Dzisiaj w Polsce do takich sektorów można zaliczyć telekomunikację, komunikację kolejową, rynek surowców energetycznych i do pewnego stopnia bankowość.
Konkurencja dla mocnych
Nie można zatrzymać skutków globalizacji, szczególnie gdy mamy gospodarkę rynkową i otwartą, czyli taką, w której utrzymuje się stosunki gospodarcze z innymi państwami. Wtedy na rynku pojawiają się konkurenci z dalekich zakątków świata, którzy są w stanie produkować więcej, lepiej i szybciej, a ceny oferowanych przez nich produktów są wyjątkowo niskie. Mogą to być także potężne międzynarodowe koncerny dysponujące ogromnymi pieniędzmi. Są one w stanie wykupić krajowe podmioty gospodarcze lub wyeliminować je z lokalnego rynku. Okazuje się, że taka konkurencja zaczyna być nie do przyjęcia w pewnych krajach europejskich, na przykład we Francji i w Polsce.
Wyjść z tego impasu można dzięki wprowadzeniu konkurencji, czyli zwiększeniu liczby dostawców produktu bądź usługi. Rynek sam zdecyduje, który produkt na nim zostanie, czyli który z graczy rynkowych wytrzyma konkurencję, a który - nie. Czy konkurencja jest więc eliksirem gospodarki, wypierając słabszych z rynku i zostawiając tylko tych mocnych?
Tylko konkurencja!
Konkurencja na rynku ma wiele zalet. Przede wszystkim prowadzi do obniżenia ceny produktu i w ten sposób zwiększa jego dostępność. Po drugie, wprowadza innowacyjność, bo producenci, by osiągnąć jak największy udział w rynku (zwiększyć sprzedaż), wprowadzają coraz lepsze produkty, które są w stanie coraz lepiej zaspokajać potrzeby konsumenckie. Produkt o takich cechach jest uważany za wyrób wysokiej jakości. Przez jakość rozumiemy zdolność produktu do zaspokajania w jak najwyższym stopniu potrzeb i oczekiwań konsumentów.
Konkurencja unijna
Konkurencja jest więc zbawieniem gospodarki. Także w tej dziedzinie życie byłoby doskonałe, gdyby nie istniało słowo "ale". Czasem wejście na rynek firm konkurencyjnych jest celowo blokowane dla osiągnięcia założonych celów. Jest to szczególnie ważne w zjednoczonej Europie, gdzie obecnie panuje swoisty nacjonalizm gospodarczy. W pogoni za utrzymaniem tożsamości narodowej do pewnych sektorów gospodarki nie dopuszcza się konkurencji. Zwiększa to koszty produkcji i, co za tym idzie, cenę produktu finalnego. Konsumenci narzekają, ale tego stanu się nie zmienia, bo dzięki temu ludzie mają pracę. Drugim aspektem opisanej tu sytuacji jest to, że konkurencja, wypierając słabszych graczy z rynku, pozbawia pracy grupy ludzi z nimi związane. W związku z tym, mimo że konkurencja jest dobra dla gospodarki, może jej też szkodzić.
W pewnych sektorach wprowadza się pseudokonkurencję polegającą na tym, że podaż zapewniają jeden lub kilka podmiotów. W pierwszym wypadku mamy monopol, a w drugim - oligopol, co oznacza, że konsumenci pozostają na łasce kilku podmiotów. Dzisiaj w Polsce do takich sektorów można zaliczyć telekomunikację, komunikację kolejową, rynek surowców energetycznych i do pewnego stopnia bankowość.
Konkurencja dla mocnych
Nie można zatrzymać skutków globalizacji, szczególnie gdy mamy gospodarkę rynkową i otwartą, czyli taką, w której utrzymuje się stosunki gospodarcze z innymi państwami. Wtedy na rynku pojawiają się konkurenci z dalekich zakątków świata, którzy są w stanie produkować więcej, lepiej i szybciej, a ceny oferowanych przez nich produktów są wyjątkowo niskie. Mogą to być także potężne międzynarodowe koncerny dysponujące ogromnymi pieniędzmi. Są one w stanie wykupić krajowe podmioty gospodarcze lub wyeliminować je z lokalnego rynku. Okazuje się, że taka konkurencja zaczyna być nie do przyjęcia w pewnych krajach europejskich, na przykład we Francji i w Polsce.
Wyjść z tego impasu można dzięki wprowadzeniu konkurencji, czyli zwiększeniu liczby dostawców produktu bądź usługi. Rynek sam zdecyduje, który produkt na nim zostanie, czyli który z graczy rynkowych wytrzyma konkurencję, a który - nie. Czy konkurencja jest więc eliksirem gospodarki, wypierając słabszych z rynku i zostawiając tylko tych mocnych?
Więcej możesz przeczytać w 16/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.