Podnoszenie prawa do powrotu może wywrócić światowy porządek, doprowadzić do gwałtu i przemocy
Podnoszenie prawa do powrotu może wywrócić światowy porządek, doprowadzić do gwałtu i przemocy
Szewach Weiss
Były ambasador Izraela w Polsce, profesor na Uniwersytecie Warszawskim i w Instytucie Izraelsko-Polskim na uniwersytecie w Tel Awiwie
Gotowość do przyznania się do grzechów przeszłości jest fenomenem w polskiej kulturze. Oznacza ona uznanie konieczności przeproszenia przez sprawców za niesprawiedliwości, przyznania się do odpowiedzialności oraz wypracowania uczciwego systemu stosunków z ofiarami. Chodzi nie tylko o odszkodowania, przywrócenie majątków czy rekompensaty za wyrządzone zło i pracę przymusową. Najpierw wchodzi w rachubę rachunek krwi - odszkodowanie za bestialstwo i cierpienia. Co dziwne, żądania rekompensaty za krzywdy wysuwają od jakiegoś czasu ci, którzy jednoznacznie się kojarzą ze sprawcami. Tak robi na przykład Erika Steinbach oraz Niemcy, którzy po wojnie musieli opuścić rodzinne strony w Sudetach czy na obecnych zachodnich terenach Polski. Mówią oni, że nie może być zbiorowej odpowiedzialności, zbiorowej kary.
Jeśli Niemcy będą się domagać rekompensat od Polaków, ci zażądają odszkodowań za zrujnowane miasta i wioski, za zagrabione bądź zniszczone zabytki kultury, za szkody ekonomiczne, za mordowanie cywilnej ludności.
Zasada Ben Guriona
Pojawiają się ostatnio żądania naprawienia niesprawiedliwości przez przyznanie prawa powrotu tzw. wypędzonym. Problemem jest to, że prawa powrotu nigdy nie udało się wprowadzić w życie: ani w wypadku "wymiany ludności" między Turcjąi Grecją (w ramach umowy w Locarno), ani w wypadku Niemców, których deportowano z Polski i z Czech po II wojnie światowej, ani w wypadku Palestyńczyków, którzy roszczą pretensje do powrotu na obszary, z których uciekli, a częściowo zostali wysiedleni podczas wojny w 1948 r. Niektóre grupy etniczne wróciły w miejsca poprzedniego zamieszkania, na przykład część krymskich Tatarów. Generalnie podnoszenie prawa powrotu może wywrócić światowy porządek, doprowadzić do gwałtu i przemocy.
Na początku lat 50. izraelska opinia publiczna gorąco dyskutowała, czy żądać od Niemiec rekompensaty za Zagładę. W końcu znaleziono rozwiązanie znane jako zasada Davida Ben Guriona (od nazwiska ówczesnego premiera). Przyjęto, że nie wolno zostawić mordercom i ich dzieciom majątku zamordowanych. Niemcy rządzone wtedy przez Konrada Adenauera zobowiązały się wypłacić rekompensatę Państwu Izrael, które reprezentowało ofiary nazistów. Wypłacone sumy były oczywiście tylko cząstką wartości zagrabionych żydowskich majątków. I nie była to zapłata za krew, lecz tylko fragmentaryczne wyrównanie rachunków.
W niektórych krajach Europy Środkowej i Wschodniej częściowo zrekompensowano Żydom ich straty. W Polsce przywraca się Żydom majątek społeczny, ale nie znaleziono rozwiązania problemu własności prywatnej.
Klimat pojednania
Gotowość Niemców do przyznania się do zbrodni popełnionych w Polsce na Polakach, gotowość Polaków do przyznania się do przestępstw popełnionych w Jedwabnem, gotowość białych do przyznania się do przestępstw popełnionych w Afryce w okresie apartheidu - wszystko to każe optymistycznie patrzeć w przyszłość. Gotowość do przyznania się do popełnionych niesprawiedliwości przyczyni się do stworzenia lepszej atmosfery, stworzy warunki kompromisu w zapalnych miejscach. Jako Żyd, Izraelczyk, marzę o dniu, kiedy dojdzie do kompromisu między nami a naszymi palestyńskimi i arabskimi sąsiadami. Marzę oĘkońcu stuletniego konfliktu i pięćdziesięcioletniej wojny. Marzę o czasach, gdy nie będzie terroru, gwałtu i odwetu za terror.
Współpraca: Ewa Szmal
Fot: Z. Furman
Szewach Weiss
Były ambasador Izraela w Polsce, profesor na Uniwersytecie Warszawskim i w Instytucie Izraelsko-Polskim na uniwersytecie w Tel Awiwie
Gotowość do przyznania się do grzechów przeszłości jest fenomenem w polskiej kulturze. Oznacza ona uznanie konieczności przeproszenia przez sprawców za niesprawiedliwości, przyznania się do odpowiedzialności oraz wypracowania uczciwego systemu stosunków z ofiarami. Chodzi nie tylko o odszkodowania, przywrócenie majątków czy rekompensaty za wyrządzone zło i pracę przymusową. Najpierw wchodzi w rachubę rachunek krwi - odszkodowanie za bestialstwo i cierpienia. Co dziwne, żądania rekompensaty za krzywdy wysuwają od jakiegoś czasu ci, którzy jednoznacznie się kojarzą ze sprawcami. Tak robi na przykład Erika Steinbach oraz Niemcy, którzy po wojnie musieli opuścić rodzinne strony w Sudetach czy na obecnych zachodnich terenach Polski. Mówią oni, że nie może być zbiorowej odpowiedzialności, zbiorowej kary.
Jeśli Niemcy będą się domagać rekompensat od Polaków, ci zażądają odszkodowań za zrujnowane miasta i wioski, za zagrabione bądź zniszczone zabytki kultury, za szkody ekonomiczne, za mordowanie cywilnej ludności.
Zasada Ben Guriona
Pojawiają się ostatnio żądania naprawienia niesprawiedliwości przez przyznanie prawa powrotu tzw. wypędzonym. Problemem jest to, że prawa powrotu nigdy nie udało się wprowadzić w życie: ani w wypadku "wymiany ludności" między Turcjąi Grecją (w ramach umowy w Locarno), ani w wypadku Niemców, których deportowano z Polski i z Czech po II wojnie światowej, ani w wypadku Palestyńczyków, którzy roszczą pretensje do powrotu na obszary, z których uciekli, a częściowo zostali wysiedleni podczas wojny w 1948 r. Niektóre grupy etniczne wróciły w miejsca poprzedniego zamieszkania, na przykład część krymskich Tatarów. Generalnie podnoszenie prawa powrotu może wywrócić światowy porządek, doprowadzić do gwałtu i przemocy.
Na początku lat 50. izraelska opinia publiczna gorąco dyskutowała, czy żądać od Niemiec rekompensaty za Zagładę. W końcu znaleziono rozwiązanie znane jako zasada Davida Ben Guriona (od nazwiska ówczesnego premiera). Przyjęto, że nie wolno zostawić mordercom i ich dzieciom majątku zamordowanych. Niemcy rządzone wtedy przez Konrada Adenauera zobowiązały się wypłacić rekompensatę Państwu Izrael, które reprezentowało ofiary nazistów. Wypłacone sumy były oczywiście tylko cząstką wartości zagrabionych żydowskich majątków. I nie była to zapłata za krew, lecz tylko fragmentaryczne wyrównanie rachunków.
W niektórych krajach Europy Środkowej i Wschodniej częściowo zrekompensowano Żydom ich straty. W Polsce przywraca się Żydom majątek społeczny, ale nie znaleziono rozwiązania problemu własności prywatnej.
Klimat pojednania
Gotowość Niemców do przyznania się do zbrodni popełnionych w Polsce na Polakach, gotowość Polaków do przyznania się do przestępstw popełnionych w Jedwabnem, gotowość białych do przyznania się do przestępstw popełnionych w Afryce w okresie apartheidu - wszystko to każe optymistycznie patrzeć w przyszłość. Gotowość do przyznania się do popełnionych niesprawiedliwości przyczyni się do stworzenia lepszej atmosfery, stworzy warunki kompromisu w zapalnych miejscach. Jako Żyd, Izraelczyk, marzę o dniu, kiedy dojdzie do kompromisu między nami a naszymi palestyńskimi i arabskimi sąsiadami. Marzę oĘkońcu stuletniego konfliktu i pięćdziesięcioletniej wojny. Marzę o czasach, gdy nie będzie terroru, gwałtu i odwetu za terror.
Współpraca: Ewa Szmal
Fot: Z. Furman
Więcej możesz przeczytać w 16/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.