Miss World w Polsce będzie wydarzeniem na miarę elektryfikacji wsi za wczesnego Gomułki
Miss World w Polsce będzie wydarzeniem na miarę elektryfikacji wsi za wczesnego Gomułki
Krzysztof Skiba
Najmodniejszym słowem sezonu wiosennego jest jedno z mniej sympatycznych słów na literę "wu", a mianowicie słowo "wybory". O wiele milsze dla ucha są takie słowa na "wu", jak "wódka", "wino" czy "wibrator". Sprawozdawcy parlamentarni policzyli, że słowo "wybory" pojawiało się na ustach naszych polityków kilkanaście razy częściej niż słowo "orgazm", trzy razy częściej niż słowo "kotlet" i dwa razy częściej niż słowo "hiperbola".
Zatrudnieni przez opozycję kryptolodzy odszyfrowali dwa możliwe ukryte znaczenia słowa "wybory". Jedni odczytali to słowo jako "straszak", inni jako "powstanie". Mimo że widmo szybkich wyborów parlamentarnych oddaliło się bezpowrotnie, sezon na wybory trwa. Nic tak nie przyspiesza krążenia krwi jak wybory miss. Sensacją wielkiego formatu ma być organizacja Miss World w Polsce, co będzie wydarzeniem na miarę elektryfikacji wsi za wczesnego Gomułki. Już dziś każda polska wiocha bije się o choćby pięciominutowy pobyt jednej z missek na swym terenie, co ma przysporzyć wiecznej chwały wiosce i pozwolić wygrać wybory samorządowe sołtysowi. Fama głosi, że największa polska wioska, czyli Warszawa, odłożyła na ten cel całkiem niezłą sumkę.
Wyborom miss od lat towarzyszy zainteresowanie światowych mediów. Tym razem może być ono jeszcze większe, gdyż konserwatywni rodacy Miss Iraku obiecali królowej piękności Silwie Szahakian podcięcie gardła. Słysząc pogróżki muzułmańskich braci, miss z Bagdadu przezornie dała dyla, ale może w Polsce, ojczyźnie dzielnych chłopców z Gromu, się pokaże. Poprzednia Miss Iraku zrezygnowała z korony, bo przekonał ją argument utraty głowy. W Polsce też niektórzy tracą głowę, choć do miss im jeszcze daleko.
Korzystając z uroków wiosny i czekając na światowe miss-ki, warto być może już dziś się pokusić o nasze wewnętrzne, podwórkowe i wiosenne wybory Miss Życia Publicznego. Wiosna to okres przesileń politycznych i porządków w przydomowych ogródkach. Czas gdy jedni grabią majątek narodowy, a inni to, co mają pod ręką, czyli starą trawę. Podczas wiosennych dni jedni odkrywają nowe horyzonty, inni miejsca, gdzie żaby uprawiają seks oralny, a krety ryją w ziemi. Po przeanalizowaniu najnowszych wydarzeń z dziedziny wygłupów na forum szacowne jury konkursu Miss Życia Publicznego (w którego skład wchodzą specjaliści z tak odległych dziedzin jak biochemia czy stolarka okienna) wybrało najbardziej reprezentatywne kandydatki w wielu kategoriach. Oto wyłonione w drodze ostrej rywalizacji kandydatki do tytułu Miss Życia Publicznego, czyli krótka rozmowa między panem, chamem a maminsynkiem:
Miss Wiosny - Andrzej "Na pewno nie dziewica" Lepper. Wiosenna baba, co sama pcha się do łóżka rządowego, rozpychając na lewo Filipkiem i na prawo Łyżwińskim. Partnerzy boją się do niej mocniej przytulić, bo obawiają się gwałtu. Jej atuty: wyposzczona, pazerna i bez zahamowań. Znaki szczególne: trwałe i nieusuwalne przypalenie czoła na solarium.
Miss Kierownicy - Jacek "Niepełnosprawny" Kurski. Słynna hiena cmentarna grasująca na grobach dziadków przeciwników politycznych. Był piratem drogowym i musiał zdać ponownie egzamin na prawo jazdy. Ponieważ miał ważniejsze sprawy na głowie, zdawał (dzięki koleżeńskim koneksjom) w uprzywilejowany sposób niczym niepełnosprawni lub cudzoziemcy. Uwagi szczególne: udaje bulteriera, ale wszyscy widzą, że śmieszny z niego pudelek.
Miss Stoczni - ojciec Tadeusz "Dajcie szmal" Rydzyk, który ze swoim współpracownikiem ojcem Janem Królem przeputał na giełdzie pieniądze zebrane od wiernych na ratowanie stoczni. Już szykuje się druga zbiórka. Tym razem chłopaki wypuszczą się na automaty do Las Vegas.
Miss Gracji - posłanka LPR Anna Sobecka, która zjadła w czasie postu Romana Giertycha, dając grzecznego dyla do partii Kaczyńskich z tonącego okrętu Prawdziwych Maślaków.
Miss Słuchawki - minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który chce przesłuchać 20 tys. pracowników sieci Biedronka. Ma chłop zdrowie. Organizatorzy festiwali zwykle po wysłuchaniu stu kandydatów popadają w paranoję.
Miss Taktu i Elegancji - prezydent Lech Kaczyński, który najpierw podpisał zgodę na przyznanie Krzyża Zesłańców Sybiru dla Wojciecha Jaruzelskiego, a potem okazało się, że nie patrzy, co podpisuje. Mniejsza o Jaruzelskiego, który i tak medal oddał, ale jak poczuli się pozostali odznaczeni, którym dzięki temu zamieszaniu uświadomiono, że podpisy prezydenta RP pod decyzją o przyznaniu im orderów to tylko taka lipna formalność.
Miss Obiektywu - do bólu obiektywny Jan Pospieszalski, człowiek zgniłego rocka, który po latach wreszcie wytrzeźwiał i został gwiazdą audycji propagandowej "Warto bełkotać". Obecna postawa Pospieszalskiego jest argumentem za tym, że nie warto wychodzić z nałogu.
Krzysztof Skiba
Najmodniejszym słowem sezonu wiosennego jest jedno z mniej sympatycznych słów na literę "wu", a mianowicie słowo "wybory". O wiele milsze dla ucha są takie słowa na "wu", jak "wódka", "wino" czy "wibrator". Sprawozdawcy parlamentarni policzyli, że słowo "wybory" pojawiało się na ustach naszych polityków kilkanaście razy częściej niż słowo "orgazm", trzy razy częściej niż słowo "kotlet" i dwa razy częściej niż słowo "hiperbola".
Zatrudnieni przez opozycję kryptolodzy odszyfrowali dwa możliwe ukryte znaczenia słowa "wybory". Jedni odczytali to słowo jako "straszak", inni jako "powstanie". Mimo że widmo szybkich wyborów parlamentarnych oddaliło się bezpowrotnie, sezon na wybory trwa. Nic tak nie przyspiesza krążenia krwi jak wybory miss. Sensacją wielkiego formatu ma być organizacja Miss World w Polsce, co będzie wydarzeniem na miarę elektryfikacji wsi za wczesnego Gomułki. Już dziś każda polska wiocha bije się o choćby pięciominutowy pobyt jednej z missek na swym terenie, co ma przysporzyć wiecznej chwały wiosce i pozwolić wygrać wybory samorządowe sołtysowi. Fama głosi, że największa polska wioska, czyli Warszawa, odłożyła na ten cel całkiem niezłą sumkę.
Wyborom miss od lat towarzyszy zainteresowanie światowych mediów. Tym razem może być ono jeszcze większe, gdyż konserwatywni rodacy Miss Iraku obiecali królowej piękności Silwie Szahakian podcięcie gardła. Słysząc pogróżki muzułmańskich braci, miss z Bagdadu przezornie dała dyla, ale może w Polsce, ojczyźnie dzielnych chłopców z Gromu, się pokaże. Poprzednia Miss Iraku zrezygnowała z korony, bo przekonał ją argument utraty głowy. W Polsce też niektórzy tracą głowę, choć do miss im jeszcze daleko.
Korzystając z uroków wiosny i czekając na światowe miss-ki, warto być może już dziś się pokusić o nasze wewnętrzne, podwórkowe i wiosenne wybory Miss Życia Publicznego. Wiosna to okres przesileń politycznych i porządków w przydomowych ogródkach. Czas gdy jedni grabią majątek narodowy, a inni to, co mają pod ręką, czyli starą trawę. Podczas wiosennych dni jedni odkrywają nowe horyzonty, inni miejsca, gdzie żaby uprawiają seks oralny, a krety ryją w ziemi. Po przeanalizowaniu najnowszych wydarzeń z dziedziny wygłupów na forum szacowne jury konkursu Miss Życia Publicznego (w którego skład wchodzą specjaliści z tak odległych dziedzin jak biochemia czy stolarka okienna) wybrało najbardziej reprezentatywne kandydatki w wielu kategoriach. Oto wyłonione w drodze ostrej rywalizacji kandydatki do tytułu Miss Życia Publicznego, czyli krótka rozmowa między panem, chamem a maminsynkiem:
Miss Wiosny - Andrzej "Na pewno nie dziewica" Lepper. Wiosenna baba, co sama pcha się do łóżka rządowego, rozpychając na lewo Filipkiem i na prawo Łyżwińskim. Partnerzy boją się do niej mocniej przytulić, bo obawiają się gwałtu. Jej atuty: wyposzczona, pazerna i bez zahamowań. Znaki szczególne: trwałe i nieusuwalne przypalenie czoła na solarium.
Miss Kierownicy - Jacek "Niepełnosprawny" Kurski. Słynna hiena cmentarna grasująca na grobach dziadków przeciwników politycznych. Był piratem drogowym i musiał zdać ponownie egzamin na prawo jazdy. Ponieważ miał ważniejsze sprawy na głowie, zdawał (dzięki koleżeńskim koneksjom) w uprzywilejowany sposób niczym niepełnosprawni lub cudzoziemcy. Uwagi szczególne: udaje bulteriera, ale wszyscy widzą, że śmieszny z niego pudelek.
Miss Stoczni - ojciec Tadeusz "Dajcie szmal" Rydzyk, który ze swoim współpracownikiem ojcem Janem Królem przeputał na giełdzie pieniądze zebrane od wiernych na ratowanie stoczni. Już szykuje się druga zbiórka. Tym razem chłopaki wypuszczą się na automaty do Las Vegas.
Miss Gracji - posłanka LPR Anna Sobecka, która zjadła w czasie postu Romana Giertycha, dając grzecznego dyla do partii Kaczyńskich z tonącego okrętu Prawdziwych Maślaków.
Miss Słuchawki - minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który chce przesłuchać 20 tys. pracowników sieci Biedronka. Ma chłop zdrowie. Organizatorzy festiwali zwykle po wysłuchaniu stu kandydatów popadają w paranoję.
Miss Taktu i Elegancji - prezydent Lech Kaczyński, który najpierw podpisał zgodę na przyznanie Krzyża Zesłańców Sybiru dla Wojciecha Jaruzelskiego, a potem okazało się, że nie patrzy, co podpisuje. Mniejsza o Jaruzelskiego, który i tak medal oddał, ale jak poczuli się pozostali odznaczeni, którym dzięki temu zamieszaniu uświadomiono, że podpisy prezydenta RP pod decyzją o przyznaniu im orderów to tylko taka lipna formalność.
Miss Obiektywu - do bólu obiektywny Jan Pospieszalski, człowiek zgniłego rocka, który po latach wreszcie wytrzeźwiał i został gwiazdą audycji propagandowej "Warto bełkotać". Obecna postawa Pospieszalskiego jest argumentem za tym, że nie warto wychodzić z nałogu.
Więcej możesz przeczytać w 16/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.