Najpopularniejsze skecze youtuberów mają dziesiątki milionów odtworzeń. Ale pamiętajmy, że to najczęściej humor dość infantylny, dla tzw. gimbazy, a gimbaza kiedyś dorośnie – mówi Robert Górski, lider Kabaretu
Telewizja jest potrzebna kabaretom?
Do pewnego momentu jest potrzebna. Kiedy budujesz markę, lansujesz nazwę. Ale w naszym przypadku, Kabaretu Moralnego Niepokoju, to już nie obowiązuje, bo my gramy od 20 lat. To dotyczy też innych znanych kabaretów. Nasza praca polega głównie na występowaniu na scenie, a rzecz pokazana w telewizji, a potem w internecie, szybko się starzeje. Ludzie sie skarżą, że to odgrzewane kotlety. A przecież nikt nie jest takim geniuszem, żeby produkować co chwila znakomite skecze. O ile zatem dla młodych kabaretów obecność w telewizji to szansa, to te starsze wolą się pokazać raz na jakiś czas z czymś naprawdę dobrym.
Do niedawna najważniejsza dla kabaretów była TVP, ale to właśnie się zmienia.
Rzeczywiście, to wygląda na koniec pewnej epoki. Nie odbył się tradycyjny koncert w Opolu. A przecież to było przez wiele dziesięcioleci ważne wydarzenie nie tylko kabaretowe, ale i społeczno-polityczne. To tam rodziły się legendy: Jana Pietrzaka, który w 1981 r. mówił, że lepiej się przyłączyć jako 51. stan niż jako 17. republika. Tymczasem drugi rok z rzędu kabaretonu w Opolu nie ma, bo o tym zdecydowały jeszcze poprzednie władze TVP. Transmisja imprezy w Płocku na początku maja została w ostatniej chwili odwołana przez telewizję publiczną. Potem ten sam koncert pokazał Polsat i miał ponad 2 mln widzów. Wiadomo już, że kolejny wielki kabareton, w Kielcach, będzie pokazywany w Polsacie. Wszystko się przenosi albo do konkurencji, albo do internetu. Kiedy w TVP pojawiła się obecna ekipa z Jackiem Kurskim na czele, usłyszeliśmy, że na antenie jest nadreprezentacja kabaretów. A skoro nas nie chcą, to nikt się na siłę nie będzie pchał. Mamy alternatywę, bo jeżdżąc po Polsce, zapełniamy wielotysięczne sale. Ale może wystarczyło po prostu dokonać poprawek, zamiast wylewać dziecko z kąpielą? Kabarety gwarantowały przyzwoitą oglądalność, a TVP ma dziś kłopoty finansowe. Liczyli na opłatę abonamentową, ale się przeliczyli.
Żadna telewizja komercyjna nie jest skłonna podejmować takiego ryzyka artystycznego jak publiczna. Ty też robiłeś w TVP2 rzeczy, których gdzie indziej nie miałbyś szansy realizować, ten rozwód będzie niekorzystny dla obu stron.
Oczywiście. Telewizja publiczna to największy prestiż, bo stoi za nią tradycja, a do tego programy nie są przerywane reklamami. Poza tym tylko TVP podejmuje ryzyko pokazywania nowatorskich form. Stacje komercyjne zajmują się masową rozrywką i chcą szybkiego efektu. Liczy się tylko oglądalność, więc nikt nie jest zainteresowany eksperymentami.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.