To cholernie trudna kobieta, wiem, co mówię, pracowałem przecież kiedyś u Margaret Thatcher – oświadczył weteran torysów Ken Clarke po tym, jak ogłoszono, że nowym premierem Wielkiej Brytanii będzie dotychczasowa szefowa Home Office, Theresa May. Sama May nie straciła rezonu po takim wystąpieniu, mówiąc partyjnym kolegom, że następnym politykiem po Clarke’u, który pozna jej trudny charakter, będzie szef Komisji Europejskiej, Jean-Claude Juncker. Pani premier rozwiała w ten sposób obawy tych, którzy sądzili, że postawienie na czele rządzącej Partii Konserwatywnej zdeklarowanej zwolenniczki pozostania Wielkiej Brytanii w UE skończy się próbą zamiecenia pod dywan wyników referendum. Żeby nie było wątpliwości, Theresa May zadeklarowała jasno: – Brexit oznacza Brexit, nie będzie prób utrzymania nas na siłę w Unii. Sądząc po zaproponowanym przez nią składzie rządu, nowa premier energicznie zabrała się do tego zadania. Jej rząd może napsuć sporo krwi urzędnikom w Brukseli i tym przywódcom krajów unijnych, którzy liczą, że Wielką Brytanię szybko i bez przeszkód uda się odciąć od Europy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.