Błędy w przekładach są tak stare jak kontakty ludzi należących do różnych kultur. Jeden z najstarszych, jaki znamy, dotyczy Biblii. Popełnił go Święty Hieronim, uważany za patrona tłumaczy. Na przełomie IV i V w. naszej ery, gdy Cesarstwo Rzymskie miało się jeszcze jako tako, Hieronim, znawca greki i hebrajskiego, zaczął tłumaczyć Biblię na łacinę. Chodziło o to, żeby uporządkować Słowo Boże, krążące dotąd w rozmaitych wersjach i przekładach z greki, nie zaś z hebrajskiego oryginału, co sprzyjało tworzeniu przekłamań i herezji. Wersja Hieronima, nazwana Wulgatą, a więc przekładem popularnym, obowiązywała w chrześcijaństwie przez następne tysiąc lat, mimo że nie była wolna od błędów. Za najpoważniejszy błąd uważa się przekład hebrajskiego słowa „krn”. Pomyłka Hieronima jest o tyle usprawiedliwiona, że w hebrajskim nie ma samogłosek, co oznacza, że słowo zapisane jako „krn” można przetłumaczyć zarówno jako karan (rogaty), jak i keren (promieniejący). Byłby to drobiazg, gdyby nie dotyczył opisu twarzy Mojżesza po otrzymaniu dziesięciorga przykazań. Pomyłka stała się potem pretekstem do przedstawiania Mojżesza z rogami na głowie, zamiast z promieniejącą twarzą, co z kolei miało się stać jednym ze źródeł średniowiecznego antysemityzmu. No, a potem było różnie: tragicznie i zabawnie – na skutek pomyłek tłumaczy ginęły tysiące ludzi, ale też – w szczęśliwszych przypadkach – tłumy miały powody do żartów.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.