Wielkie cięcie zaczęło się zaraz na początku roku, gdy tylko pogoda na to pozwoliła. Gdy padły pierwsze drzewa, w mediach społecznościowych zaroiło się od zdjęć ogołoconych miejskich skwerków. Samorządowcy zaczęli bić na alarm, że piły pracują dzień i noc. Nikt nie wnika, czy wycinka drzew jest prowadzona na podstawie starych decyzji administracyjnych, związanych np. z od dawna zaplanowanymi inwestycjami, czy też na podstawie nowego prawa, uchwalonego pospiesznie podczas ubiegłorocznego wielkiego konfliktu parlamentarnego, w Sali Kolumnowej. Prawa pozwalającego właścicielowi posesji na wycinanie u siebie drzew bez pytania gminy o zgodę. Winny już dawno został wytypowany – to Jan Szyszko, minister środowiska, znienawidzony przez ekologów, za to wynoszony pod niebiosa przez myśliwych i dyrekcję Lasów Państwowych.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.