Czy ostatni szczyt w Brukseli osłabił pozycję Polski?
Nie można oceniać jego przebiegu, opierając się tylko na jednym wydarzeniu, jakim było głosowanie. Trzeba to widzieć w perspektywie miesięcy przed i miesięcy po. Jeśli stolice nie wyciągną wniosków, będzie to porażka całej UE. Ale wiele wskazuje na to, że wnioski będą wyciągnięte. Mandat przewodniczącego [Rady Europejskiej-red.] będzie sprawowany ostrożniej, a szefowie rządów ustalą ściślejsze reguły wyboru na to stanowisko. Dziś wszyscy wiedzą, że Polska się nie ugnie pod argumentem siły. To zapowiedź raczej sukcesu niż porażki.
Czy to oznacza, że polska dyplomacja planuje jakąś większą bitwę?
My prowadzimy spór o zasady, a nie spór personalny. Prowadzimy szeroki spór o kształt integracji. Jestem przekonany, że z perspektywy czasu będziemy mogli mówić o bardzo pozytywnych konsekwencjach tego kryzysu. Mam również nadzieję, że nasi unijni partnerzy będą teraz ostrożniej podchodzić do polskich postulatów, bo już wiedzą, że presja wywierana na ten rząd niczego nie przyniesie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.