ROZMAWIAŁ Bartosz Czartoryski
Prace nad filmem rozpoczął pan parę ładnych lat temu, ale dopiero teraz przyszedł dzień, kiedy mógł pan „Piękną i Bestię” pokazać publiczności. Jakie to uczucie?
Chciałoby się powiedzieć: „Nareszcie!”. Minęło tyle czasu, przecież zaczęliśmy zdjęcia przed prawie dwoma laty... Ale z drugiej strony dzisiaj postprodukcja trwa straszliwie długo i cieszyłem się, że mam szansę dopracować wszystko bez pośpiechu. Miło jest nareszcie móc zobaczyć ludzi żywo reagujących na to, nad czym tak długo ślęczałem. To uczy pokory, ale i wynagradza trudy.
Disney próbował pozyskać Emmę Watson jużdo „Kopciuszka”. Wtedy się nie udało, pan jednak postanowił nie składać broni. Upór?
Emmę i Bellę łączy tyle rzeczy, że nie mogłem podjąć innej decyzji, toć to inteligentna i piękna kobieta. Ale wszystko rozbijało się o to, czy potrafi śpiewać. Spotkaliśmy się i kiedy ją zobaczyłem, miałem jeszcze większą nadzieję, że nam się uda – szczególnie że ona tak samo chciała tę rolę dostać, jak ja ją zatrudnić. Otrzymałem nagranie Emmy i odetchnąłem z ulgą. Z Danem [Stevensem, gra Bestię – red.] już się znaliśmy, zrobiliśmy razem film i przez cały czas śledziłem jego karierę. Nadal zachwyca mnie skala możliwości tego aktora. No i również potrafi śpiewać.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.