W swojej książce stara się pan studzić nadzieje związane z internetem rzeczy, twierdząc, że prawdziwa rewolucja dokonuje się dziś w przemyśle i sektorze B2B, a nie w świecie konsumentów. To gdzie jesteśmy dziś z tym internetem rzeczy? Nie będzie inteligentnych lodówek?
One już są, ale na duże zmiany musimy trochę poczekać. Wszyscy się dziś koncentrują na tym, jak te wszystkie połączone urządzenia zmienią nasze życie, jak będzie wyglądał świat konsumenta za kilka lat. Tyle że ten czas jeszcze nie nadszedł. Nie ma jeszcze biznesowych przesłanek do tworzenia inteligentnego domu, w którym wszystkie urządzenia będą się ze sobą komunikowały. To jeden z największych mitów internetu rzeczy. Ludzie nie są na to gotowi ani tego nie potrzebują. To, co się natomiast opłaca Teraz to się bardzo szybko zmienia, silosy informacyjne są likwidowane, sensory, które kiedyś nie potrafiły przekazywać danych do innych systemów, teraz to robią. Okazuje się, że ta fabryka wytwarza masę informacji, która odpowiednio przetworzona, może skrócić proces produkcji i oszczędzić mnóstwo pieniędzy. Weźmy na przykład fabrykę motocykli Harleya-Davidsona. Cykl od zamówienia do produkcji trwał tam nawet 18 miesięcy. Kiedy jednak udało im się stworzyć pojedynczą sieć komunikującą się ze wszystkimi jednostkami produkcyjnymi w fabryce, ten czas spadł do dwóch tygodni. To jest rewolucja. Albo inny przykład, firma Rio Tinto, potentat branży górniczej. Firma ta ma kilkadziesiąt potężnych autonomicznych ciężarówek, które wywożą kruszec z kopalni odkrywkowych. Koszt awarii i przestoju takiej ciężarówki to 2 mln dolaigdzie internet rzeczy ma już dzisiaj szerokie zastosowania, to produkcja. Te zmiany nie są może tak spektakularne, ale są.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.