Ceny w sklepie są kosmiczne. Witamina C z dzikiej róży, opakowanie 300 gramów: 140 zł. Pół kilograma trawy jęczmiennej, z której Zięba zaleca wyciskać zdrowy sok: 125 zł. Tyle samo za 30 ml naturalnej witaminy D3 z lanoliny w kroplach. Zięba sądzi, że ceny są uczciwe, bo jego produkty mają po prostu lepszą jakość od konkurencji. – My je tworzymy od podstaw, według własnej receptury. Nie zawierają, tak jak inne suplementy, stabilizatorów, sztucznych barwników, substancji konserwujących i innych świństw – opowiada. Jego produkty są przynajmniej pewne i dokładnie przebadane. Ale to też nie do końca prawda. Wysłaliśmy do Generalnego Inspektoratu Sanitarnego listę z suplementami, które Zięba sprzedaje klientom. Okazało się, że jeden z nich: preparat Mumio Visanto, który ma wspierać układ odpornościowy, pokarmowy, sercowo-naczyniowy i inne, Zięba sprzedaje bez powiadomienia o tym GIS. – Sprzedaż suplementu bez powiadomienia GIS to oczywiste złamanie ustawy o bezpieczeństwie żywności – tłumaczy Jan Bondar, rzecznik prasowy inspektoratu.
Takich nieprawidłowości w biznesowej działalności Jerzego Zięby może być więcej. Spółka, która prowadzi jego sklep, ma dwóch wspólników – spółkę polską, której prezesem jest Zięba, i spółkę brytyjską zarejestrowaną w Londynie. Obydwie spółki reprezentuje ta sama osoba: Halina Kostka, na co dzień partnerka Jerzego Zięby. Skoro obydwie spółki mają po połowę udziałów, to teoretycznie zyskami też powinny dzielić się po połowie. Ale jest inaczej. W dokumentach widnieje zapis, że 99 proc. zysków wypracowanych przez sklep internetowy z produktami Zięby ma być transferowane do spółki na Wyspach. Brytyjska spółka jest też wyłączona z ewentualnych strat sklepu. Za to drugi, polski wspólnik, czyli spółka, której Zięba jest prezesem, dostaje jedynie 1 proc. zysku i bierze na siebie 100 proc. ewentualnych strat. Po co to wszystko – pytamy Jerzego Zięby. Ten ucieka od odpowiedzi. Mówi, że on i tak nic z tego nie ma, bo nie posiada żadnego majątku. Wszystkim dysponuje jego partnerka. – Nie mam domu, samochód też nie mój, nawet ta marynarka nie jest moja. Tak mi jest jakoś lepiej. – odpowiada. Wychodzi więc na to, że podatki od zysków wypracowanych przez sklep z suplementami Zięby są płacone nie w Polsce, tylko w Wielkiej Brytanii. Czy to prawda? Zięba nie chce tego komentować. Tymczasem zdaniem Radosława Piekarza, doradcy podatkowego z kilkunastoletnim stażem, naruszeniem prawa podatkowego może być jeszcze coś innego. Przepisy podatkowe mówią, że w takiej spółce podział zysków powinien odbywać się na zasadach rynkowych. – A czy zasada wedle której jeden wspólnik dostaje prawie całe zyski i zero strat, a drugi prawie zero zysków, a całe straty odbywa się na zasadach rynkowych? Moim zdaniem nie i to może być wbrew prawu – tłumaczy.
O działaniach Jerzego Zięby, opiniach na temat proponowanych przez niego terapii a także dochodach jakie przynosi internetowy sklep z produktami przez niego sygnowanymi, przeczytasz w tym wydaniu „Wprost”.
Czytaj też:
Żeruje na śmierci, chce leczyć miliony. „Wprost” o karierze Jerzego Zięby. Co jeszcze w numerze?Czytaj też:
Ukryte terapie, ukryte zyski
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.