Niewinna z pozoru nowelizacja ustawy o IPN doprowadziła do kryzysu dyplomatycznego na linii Polska – Izrael i do nasilenia się nastrojów antysemickich w Polsce oraz antypolskich w Izraelu. Dlaczego tak się stało?
Dlatego, że intencja tej nowelizacji, czyli zwalczanie sformułowania „polskie obozy śmierci”, została wyrażona nieprecyzyjnie. Jarosław Kaczyński tłumaczył w mediach, że nie do końca zdawał sobie sprawę z konsekwencji ustawy o IPN. A to dlatego, że różni ludzie wokół niego robią coś, często wykazując się nadgorliwością, bo sądzą, że realizują oczekiwania Kaczyńskiego. A więc jest to problem braku komunikacji i niedoceniania wagi pewnych problemów. Dochodzi do tego fatalna wypowiedź premiera Morawieckiego w sprawie współudziału Żydów w Holokauście. W tej sytuacji sam Kaczyński nie bardzo może powiedzieć, że chciałby się w niektórych sprawach cofnąć i problemy się piętrzą. Przecież można było zapisać w ustawie, że nie było polskich obozów śmierci, tylko nazistowskie na terenie Polski. Należałoby przy tej okazji powiedzieć, że niektórzy Polacy współuczestniczyli w Holokauście, za co jest nam wstyd i przepraszamy. Gdyby to zostało powiedziane i gdyby nie przewidziano w ustawie sankcji za przypisywanie Polakom zbrodni wojennych, bo przecież te sankcje i tak byłyby nieskuteczne za granicą, to nie mielibyśmy obecnych problemów.
Przecież chodziło właśnie o możliwość ścigania pewnych sformułowań, a więc sankcji nie można było pominąć.
Nawet to ściganie wyrażono nieprecyzyjnie, co ożywiło konflikt. W Polsce jest mnóstwo emocji antysemickich. Mój nieżyjący mąż był pochodzenia żydowskiego. Jego rodzice ukrywali się w lasach. W latach 90. odnaleźliśmy ludzi, którzy im pomagali. Prosili, żebyśmy nikomu o tym nie mówili, bo to różnie może być odebrane, częściej źle niż dobrze. We wsi koło Kazimierza nad Wisłą mieszkał starszy mężczyzna, teraz już nie żyje, o którym mówiono, że wydał Żyda Niemcom za worek cukru. On miał zwyczaj przesiadywać na ławeczce nad Wisłą. Ilekroć przejeżdżałam obok niego na rowerze, pytałam: „Czy przywieźć panu cukier?”. Albo on mnie prosił: „Proszę kupić kilo cukru”. I tak jakoś głupio się śmialiśmy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.