Jest sobota, stoimy dużą grupą młodzieży przed operą wiedeńską z różowymi książeczkami, z których każda jest warta 250 euro. Czekamy na próbę. Musimy dostać trzy stemple, aby wziąć udział w balu, który ma się odbyć za pięć dni, w ostatni czwartek przed środą popielcową. Nie ma od tego odstępstwa, niepodstemplowana książeczka oznacza eliminację z uroczystości. Austriacy są nieugięci. Zarówno trzy próby, jak i sam występ prowadzi maestro Roman Svabek, tancerz i choreograf, założyciel znanej szkoły tańca w Wiedniu i od lat mistrz ceremonii otwarcia Opernballu. Kiedy już wszyscy wejdziemy do sali Gustava Mahlera – dziewczyny w białych bluzkach i czarnych spódniczkach, chłopcy w garniturach, mistrz ustawi nas do układu, 180 par w czterech rzędach. Naszym zadaniem jest nauczyć się choreografii polki i walca w trzy dni, tak abyśmy byli w stanie zatańczyć je idealnie równo na otwarciu balu przed pełną widownią. Tydzień przed uroczystością miasto żyje przygotowaniami – sklepy odzieżowe tworzą wystawy z eleganckimi kolekcjami na Opernball, wiele restauracji drukuje specjalne menu. Przy katedrze św. Stefana w jednym ze znanych sklepów jubilerskich zostaje wystawiona tiara, którą otrzyma każda z debiutujących dziewczyn. To unikalny projekt, co roku inny. Tiary z kolejnych lat można potem podziwiać na wystawie w samej operze. Przygotowywany jest także katalog opisujący program wieczoru, występujących artystów, a także prezentujący listę debiutantek i debiutantów biorących
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.