Godzina czwarta rano, minut trzydzieści. W aucie siedzą już zaspani inni aktorzy, epizodziści lub statyści, często z małymi dziećmi, które także grają w serialu, choć o tym nie wiedzą, ale będą miały kiedyś piękną pamiątkę. Na razie są marudne i ciągle rozrzucają wszędzie zabawki. Jak przed klasówką, proszę kierowcę o wyłączenie radia, wchodzę w „notatkę” w komórce i czytam rolę. Teraz nagle wydaje mi się, że nie umiem nic, że w ogóle widzę ten tekst po raz pierwszy. Jedziemy za Warszawę, na Konstancin. Wjeżdżamy, hale, baraki. To właśnie tu, w tych podwarszawskich różnych Bielawach i Powsinach, w deszczu ze śniegiem, kręci się te wszystkie Dubaje. Na hali.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.