Narobiłaś niedawno sporego zamieszania na Instagramie. Twoje selfie z Rosji zalała fala komentarzy.
Poleciałam do Moskwy, żeby odwiedzić moją przyjaciółkę. Opublikowałam w mediach społecznościowych naszą wspólną fotę i zaczęło się. Zupełnie obcy ludzie rozpoczęli ukraińsko-rosyjską wirtualną wojnę, która przybierała na sile z każdą kolejną wypowiedzią. Ja napisałam tylko jeden komentarz o treści: „Guys, seriously?” i stałam się ofiarą ataku z obu stron.
Co ci zarzucano?
Pytano mnie, po co tam naprawdę poleciałam, czy byłam na kawie z Putinem. Ukraińcy nie dopuszczali możliwości, że mimo trwającej wojny mogę się z jakimiś Rosjanami lubić. Ich zdaniem sytuacja wymaga natychmiastowego znienawidzenia każdego reprezentanta wrogiego narodu. Nigdy ich nie zrozumiem. Kocham każdego mojego przyjaciela, niezależnie od koloru skóry i pochodzenia. Nie zamierzam zrywać z nikim więzi tylko dlatego, że politycy bez konsultacji ze mną zaczęli wojnę. Ile osób o tym zadecydowało – 50? Znam mnóstwo Ukraińców i Rosjan, którzy się z nimi nie zgadzają. Ich też nikt o zdanie nie pytał. Oczywiście to, że ludzie giną tak blisko miejsca, z którego pochodzę, rozdziera mi serce. Pragnę, żeby nastał pokój. Ale nie zamierzam z powodu walk nienawidzić wszystkich Rosjan jak leci.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.