Kiedy Julek miał pięć lat, zaczął odtwarzać filmiki. Przypominał sobie na przykład któryś z ulubionych odcinków Bolka i Lolka i odtwarzał go scena po scenie. Nie robił tego w sposób czytelny dla innych, odtwarzał w myślach, a na zewnątrz wydawał ciche piski i pomruki, zaciskał dłonie, klaskał, pochylał się i prostował na przemian, podskakiwał. Teraz ma dziewięć lat i nadal odtwarza, już nie Bolka i Lolka, lecz to, co przeżył, zobaczył, robił i mówił. Jego matka martwi się: – W końcu ktoś go z tego powodu wyśmieje, nowo poznani rówieśnicy mogą go unikać. Do niedawna terapeuci mówili jej, że to ważne, by syn ograniczył „odtwarzanie”. Przekonywali, że nawyk utrudnia Julkowi rozwój kontaktów społecznych. Matka miała się z nim umówić, że będzie to robił tylko w swoim pokoju, kiedy nikt nie widzi.
Tłumaczyła mu więc: – To dziwnie wygląda, dzieci będą się śmiały. Niedawno jednak poszła z Julkiem do psychiatry, która stanowczo odradziła używania takich słów, bo dziecko utrwali sobie, że jest dziwne, i będzie miało niską samoocenę. Tłumaczyła matce Julka, że w psychiatrii i psychologii odchodzi się od dostosowywania za wszelką cenę osób ze spektrum autyzmu do społeczeństwa. To społeczeństwo musi się przyzwyczaić, że są w nim osoby ze spektrum. Takie są najnowsze trendy. Świadomość autyzmu rośnie. Mówi się o nim coraz więcej, bo wzrasta liczba diagnoz, szacuje się, że spektrum autyzmu dotyczy 1 proc. społeczeństwa. Równie szybko zmienia się postrzeganie autyzmu. W latach 50. kwalifikowano go jako chorobę. Do dziś niezorientowane osoby mówią o „chorych na autyzm”, choć specjaliści walczą uparcie z tym określeniem. Mówią raczej: zaburzenia.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.