Chaos – to jedno słowo dobrze oddaje przekaz partii opozycyjnych w sprawie startu w październikowych wyborach parlamentarnych. Politykom opozycji puszczają nerwy. Zaczynają się złościć na inne partie, wzajemnie się oskarżać o nadmierne oczekiwania czy próbę zmarginalizowania niedawnych sojuszników. – Nie widzimy w kierownictwie PO chęci do budowy bloku centrowego. My chcemy budować blok centrowy, Koalicję Polską, która daje szanse na wyraziste poglądy – ogłosił w piątek lider ludowców. I rozpętał jeszcze większe piekiełko.
Wariant, którego już nie ma
Wcześniej były sprzeczne komunikaty. I tak w ubiegłym tygodniu dowiedzieliśmy się, że koalicja PO-PSL bez SLD i Wiosny, która też zgłosiła akces do wspólnego startu w wyborach, jest już dogadana i lada moment zostanie ogłoszona. Chwilę później usłyszeliśmy, że nic nie jest nie jest ustalone, a PSL postawiło PO zaporowe warunki. Na koniec dnia Grzegorz Schetyna, lider Platformy Obywatelskiej, ogłosił, że nadal liczy na odtworzenie szerokiej koalicji na wzór tej, która walczyła o głosy w wyborach do europarlamentu. Zupełnie jakby decyzji rady naczelnej PSL nie było! Nic dziwnego, że na ripostę Władysława Kosiniaka-Kamysza, który publicznie dał Schetynie kosza, ogłaszając, że do koalicji raczej nie dojdzie, nie trzeba było długo czekać.
Czy to oznacza koniec rozmów ludowców z Platformą o wspólnym starcie w wyborach? Prawdopodobnie tak, choć koalicja PO z PSL, a bez SLD wydawała się najkorzystniejsza dla opozycji. Dwa bloki – centroprawicowy i lewicowy – miałyby szansę na przyciągnięcie tych wyborców, którzy nie poszli do głosowania w eurowyborach, gdyż nie bardzo się odnaleźli w szerokiej koalicji. Wiadomo, że w elektoracie SLD jest sporo osób, które nie akceptują Platformy Obywatelskiej jako partii zbyt konserwatywnej światopoglądowo i zbyt liberalnej gospodarczo. Dla części wyborców Wiosny czy Razem również koalicja z PO mogłaby być nie do przełknięcia. W konfiguracji lewicowej łatwiej byłoby im się odnaleźć. A gdyby taki blok lewicowy osiągnął przyzwoity wynik, to kto wie, czy w przyszłym parlamencie nie stałby się języczkiem u wagi. – Najwyraźniej jednak emocje wzięły górę – wzdycha jeden z ludowców, zwolennik koalicji. Decyzja Kosiniaka-Kamysza nie kończy jednak sprawy. Na stole ciągle leżą przynajmniej dwa warianty – koalicja PO z SLD, a może nawet z Wiosną, oraz pełna atomizacja – osobno startuje PO z Nowoczesną i Inicjatywą Polską, osobno PSL (np. z Kukiz’15) i osobno lewica w jakimś porozumieniu. Co z tych wariantów wynika dla opozycji i dla rządzącej Zjednoczonej Prawicy?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.