Na początku lat 90. kupili gospodarstwo na Warmii, we wsi Ględy. Na skraju lasu i telefonicznego zasięgu. On był wtedy właścicielem i szefem warszawskiej agencji reklamowej, a ona pracowała jako członek zarządu w dużej, międzynarodowej korporacji. – Nasze życie to była głównie praca. Z reguły od rana do 21 – wspominają Artur i Krystyna Kurminowie. Po 15 latach zaczęli zastanawiać się, czy takie życie ma sens. Po kolejnych pięciu postanowili zaryzykować. Zrezygnowali z dotychczasowej kariery, warszawskiego życia i stworzyli miejsce jakiego jeszcze w kraju nie było. Miało być autentycznie, z dbałością o detale, blisko natury i możliwie bez piętna komercji. Do namiotów wstawili meble od lokalnych artystów, urządzili spa w środku lasu i menu z autorskim slow food’em tworzone przez gospodynie z sąsiedztwa. Mówią, że miejsce napędzane jest energią słoneczną i... energią gospodarzy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.