We wrześniu 1999 r. w Szczecinie, przy stacji paliw na Kopernika od kul zginęli dwaj mężczyźni kojarzeni ze złodziejami samochodów. Portowe miasto z tamtych lat pachniało niemieckimi markami i papierosami z przemytu. Gangi strzelały do siebie na ulicach. Mieszkańcy domagali się od policji szybkich i skutecznych działań. Arkadiusz Kraska miał wówczas 24 lata. Pracował w agencji towarzyskiej jako ochroniarz. Dwóch świadków incognito wskazało go jako zabójcę. Idealnie pasował do profilu sprawcy: znał jednego z zastrzelonych, obracał się w towarzystwie szczecińskiego półświatka i miał kartotekę chuligana. Chociaż nigdy nie był członkiem zorganizowanych grup przestępczych, mógł uchodzić za typa spod ciemnej gwiazdy. Na sprawcę wytypowała go szczecińska mafia, a dopiero potem policja.
Podobno chodziło o to, aby (domniemany) zleceniodawca zbrodni, skazany m.in. za zlecenie zabójstwa rezydenta białoruskiej mafii w Polsce, nadal mógł robić międzynarodowe interesy, a powiązani z nim stróże prawa korzystać z jego szczodrości: suto zakrapianych imprez i darmowych usług w ekskluzywnej agencji towarzyskiej należącej do grup przestępczych. Arkadiusz Kraska przesiedział w więzieniu blisko 20 lat, od września 1999 do maja 2019 r. Kiedy o próbach podważenia jego wyroku zrobiło się głośno, powiązani z mafią recydywiści próbowali zmusić go do milczenia. Był szykanowany, grożono mu śmiercią, nękano jego rodzinę. W końcu został pobity, miał złamaną rękę i wstrząśnienie mózgu. W maju tego roku Sąd Najwyższy wstrzymał wobec niego wykonanie kary i wypuścił go na wolność, a pięć miesięcy później uchylił mu wyrok dożywocia. Jego sprawa została skierowana do ponownego rozpoznania. Dało mu to nadzieję na uniewinnienie, a opinii publicznej na wyjaśnienie prawdopodobnie największego skandalu w wymiarze sprawiedliwości.
Ukryte nagranie
Wyjście Arkadiusza Kraski z Aresztu Śledczego w Szczecinie relacjonowały najważniejsze stacje telewizyjne w kraju. – Jestem na wolności, ale jeszcze nie wolny – mówił Kraska dziennikarzom. – Zabrano mi 20 lat życia, a mordercy wciąż chodzą po wolności. Z całego serca dziękuję pani prokurator Barbarze Zapaśnik z Prokuratury Regionalnej w Szczecinie, bo to dzięki niej wyszedłem z więzienia.
„Gruby, łysy, wytatuowany”, „po gębie widać, że kryminalista” – tak anonimowi komentatorzy oceniali w internecie bohatera tej historii, gdy wyszedł zza krat. „Widać nieźle go w tym więzieniu karmili”, „dobrze, że siedział, nieważne, że nie za swoje”, „pewnie i tak kogoś by w końcu zabił” – wylewali z siebie żółć. Właśnie takiego człowieka postanowiła wyciągnąć zza krat Barbara Zapaśnik – najlepsza w kraju prokurator od pacyfikowania tzw. polskiej mafii. – Już w 2002 r. prokurator Zapaśnik próbowała poprowadzić nowe śledztwo w sprawie tamtej strzelaniny, bo wiedziała, że jestem niewinny, ale ostatecznie odstąpiła od czynności – mówi Arkadiusz Kraska. – Dzisiaj mam już pewność, że nie pozwolono jej działać, chociaż to nie pani prokurator mi o tym powiedziała. Zakaz wydał jej przełożony, który w latach 90. włóczył się z innymi prokuratorami, stałymi bywalcami gangsterskich burdeli.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.