Marta Kawczyńska od dziecka choruje na łysienie plackowate, od trzech lat jest zupełnie łysa. Ma 38 lat, co nie zmienia tego, że gdy po raz pierwszy dowiedziała się o lalkach bez włosów, które jedna z amerykańskich fundacji kupuje dziewczynkom z tą samą chorobą, z którą boryka się i ona, pomyślała, że taką lalkę zza oceanu chciałaby mieć.
Jest terapeutką, pracuje z dziećmi i nieraz musiała odpowiadać na ich pytania, dlaczego nosi turban albo czy ma raka, bo w sumie jakie mogłoby być inne wytłumaczenie dla jej łysiny? Wtedy okazywało się, że rozmowa o temacie, który w przestrzeni publicznej w zasadzie nie jest poruszany, czy jak mówi „oswajany”, nie należy do najłatwiejszych. – Jeśli kogoś z najbliższego otoczenia sprawa nie dotyczy, temat nie istnieje. A gdy przychodzi do konfrontacji z kimś bez włosów, chorującym na bielactwo czy z jakąś niepełnosprawnością, zaczynają się problemy – dodaje. – Zachwycam się lalkami, do których dziś, dzięki Barbie, dostęp będą mieli wszyscy. Bo o ile łatwiej będzie dzieciom tłumaczyć złożoność świata, jeśli lalka, którą się bawią, może w końcu nie mieć jedynie wizerunku idealnej i zupełnie oderwanej od realiów miss – dodaje.
Firma Mattel, producent Barbie, czyli najpopularniejszej lalki na świecie, do swojej oferty wprowadziła właśnie m.in. lalkę na wózku inwalidzkim, z protezą nogi, z bielactwem i lalkę bez włosów. – Fajnie, że w końcu producent pochylił się nad 2 proc. populacji, czyli ludźmi z łysieniem. W końcu zostałyśmy zauważone, problem włosów, a w zasadzie ich braku dostrzeżony – mówi Kawczyńska.
Biorąc pod uwagę to, że Mattel rocznie sprzedaje 58 mln lalek Barbie, „niezauważane” 2 proc. populacji, choćby z łysieniem plackowatym, będzie miało swoją reprezentację na setkach tysięcy półek w sklepach z zabawkami w 150 krajach świata.
Kilka lat temu dziennikarze skupieni wokół grupy Polygraph, która bada kulturę popularną, policzyli, że w filmach takich jak „Księga Dżungli”, „Toy Story”, „Król lew”, „Aladyn”, „Mulan”, „Piękna i Bestia”, „Mała syrenka” – więcej niż 60 proc. kwestii należało do mężczyzn. Sytuacja zmieniła się dopiero w filmach „Kraina lodu” i „Tarzan”, w których równo rozdzielono kwestie.
Od różu po tęczową różnorodność
Doktor Karol Jachymek, kulturoznawca z Uniwersytetu SWPS, uważa, że skoro proces socjalizacji jest mocno zakotwiczony w praktykach obecnych w rodzinie czy kulturze, można twierdzić, że tego typu zabawki odgrywają istotną rolę. Choć, jak dodaje, sam fenomen Barbie jest fenomenem skomplikowanym.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.