Tyle, czyli nic, zrozumiała Joanna Lichocka z awantury, którą wywołała, pokazując opozycji gest powszechnie uznawany za obraźliwy. Poza anonimowymi internautami i kilkoma nadgorliwymi pracownikami mediów publicznych, których kariery są bezpośrednio zależne od zasiadającej w Radzie Mediów Narodowych Lichockiej, nikt nie ma ochoty bronić jej tłumaczeń, że tylko „przecierała oko” (lub, w wersji alternatywnej – „odgarniała włosy”), a do przeprosin za to, że „poniosły ją złe emocje”, wezwał Lichocką nawet Joachim Brudziński.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.