Wehrmacht pokonał polską armię we wrześniu 1939 r., niemiecki film wygrał tę wojnę znacznie wcześniej
Niemcy dokonali filmowego najazdu na Polskę, na długo nim padły strzały na Westerplatte. Najpierw drogą dywersji. W 1937 r. ruszyły zdjęcia do polsko-niemieckiej koprodukcji „Ku wolności". Planowano batalistyczną kobyłę o powstaniu listopadowym. Niemcy mieli dać sprzęt i fachowców. I dali – tyle że fachowców od wywiadu wojskowego, a nie od filmu. Do Polscy przyjechali „filmowcy", którzy byli etatowymi pracownikami Abwehry. Gościli ich zresztą inni niemieccy agenci. Ci, którzy z polecenia centrali w Berlinie rok wcześniej zajęli stanowiska w Warszawskiej Kinematograficznej Spółce Akcyjnej, de facto filii niemieckiej UFY. I wysłali ich ze sprzętem filmowym na „plenery" w okolice Ostrołęki. Agenci z kamerami objechali sto kilometrów polsko-niemieckiej granicy. Rzekomo w poszukiwaniu malowniczych krajobrazów, a w rzeczywistości filmując polskie fortyfikacje.
Więcej możesz przeczytać w 35/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.