Na 15 pytań czytelników internetowego wydania „Wprost” odpowiadają Ivan Mládek i Ivo Pešák.
Czescy artyści, którzy na początku lat 60. założyli zespół Banjo Band, zyskali ostatnio olbrzymią popularność w Polsce. A wszystko za sprawą upublicznionej w Internecie ich piosenki „Jožin z bažin", nagranej dla czechosłowackiej telewizji w 1978 r.
1. Jak powstał teledysk do piosenki „Jožin z bažin"? Czy to prawda, że panowie go wcześniej nie widzieli?
Tomasz Rudyk, Poznań
Ivan Mládek: Poznaliśmy ten klip, gdy pokazali go nam dziennikarze waszego TVN. Jak przez mgłę pamiętam, że kręciliśmy go około roku 1978 dla telewizji czechosłowackiej. Dziwię się tylko, że na nagraniu nie gram na bandżo. Najwyraźniej zapomniałem wtedy wziąć instrumentu z domu.
2. Jak wymyśliliście „Jožina z bažin"? Czy mieliście na myśli jakiegoś prawdziwego Józka?
Dominik Skoniecki, Gdańsk
IM: Piosenka powstała na zamówienie naszych przyjaciół, którzy grali do kotleta w jednej z knajp w Zlínie. Jožin był ich maskotką.
3. Czy to prawda, że piosenka ma ukryty polityczny sens?
Krzysztof Łapacz, Falenty
IM: Zawsze nas śmieszyło, gdy w naszych piosenkach ludzie widzieli protest songi, doszukiwali się politycznych podtekstów i antymieszczańskiej satyry. Mało kto przyjmował do wiadomości prosty fakt, że nasz humor to po prostu czysty absurd, nonsens i zabawa słowem.
Ivo Pešák: Dla przeintelektualizowanych czeskich krytyków śmiech dla śmiechu jest nie do przyjęcia. Są zachwyceni, gdy widz uśmiecha się półgębkiem, macha mądrze głową, od czasu do czasu klaśnie. Kiedy pokłada się ze śmiechu, piszą, że to tanie żarty.
IM: Pamiętam, że także cenzura miała z nami kłopot. Długo nie wiedziała, czy jesteśmy groźni, czy nie.
4. Czy przyjedziecie na koncert do Polski? I czy doczekamy się „Jožina" po polsku?
Bartek Knapp, Warszawa
IM: Rozmawiamy z kilkoma agencjami o występach w waszym kraju. Wygląda na to, że nasze pierwsze dwa koncerty odbędą się już w połowie lutego w Opolu i Poznaniu. Intensywnie pracujemy nad specjalnym programem dla polskiej publiczności. Będziemy śpiewać po polsku i czesku, ale mówić… tylko po polsku!
IP: Widz będzie miał z tego dużo więcej uciechy niż z naszych gagów. A „Jožina z bažin" po polsku, oczywiście, zaśpiewamy. Przełożył go już na wasz język Radek Jedzok.
5. Kim jest śmieszny facet, który na teledysku udaje Jožina, szeroko otwierając usta?
Tomasz Wasilewski, Białystok
IM: To nasz były trębacz Ladislav Gerendáš. Wybrał drogę aktorską – dziś gra w praskim Teatrze Y.
6. Czy Ivo Pešák zgodziłby się zatańczyć w polskiej edycji „Tańca z gwiazdami"?
Beata Wasilkowska, Opole
IP: Zimą, gdy szaleje grypa i wszyscy rozsiewają zarazki? Boję się zbliżać do kogokolwiek. W waszym programie nie bałbym się tańczyć tylko z robotem!
7. Czy kiedykolwiek byli panowie w Polsce?
Ewa Ciborowska, Puck
IM: Trzydzieści lat temu zagraliśmy u was ze trzysta koncertów – w Warszawie, Katowicach i wielu innych miastach. Nie były to jednak samodzielne występy. Bez reklamy w mediach nikt by na nie nie przyszedł, dlatego nasz występ zawsze był fragmentem czegoś większego. Ewentualnie rozśmieszaliśmy publiczność przed jakimś znanym amerykańskim filmem.
8. Panie MlÁdek, czy to prawda, że „Jožina z bažin" napisał pan za śliwowicę?
Grzegorz Matan, Siedlce
IM: To prawda. Tekst i muzykę do „Jožina z bažin" napisałem za wielką butelkę śliwowicy. Kiedy „Jožin” stał się sławny i został jednym z naszych największych hitów, z bólem musiałem zrezygnować z honorarium.
9. Czy polski jest dla was tak samo śmieszny jak dla nas czeski?
Anita Baczewska, Szczecin
IM: Dla waszych uszu my szeleścimy, dla naszych szeleścicie wy. I wiecie, kto ma rację? I wy, i my. Szeleścimy dokładnie tak samo, tylko w różnych miejscach.
10. Czy nagła popularność w Polsce może doprowadzić do finansowego przełomu w waszej karierze?
Magdalena Kapała, Reading, Wielka Brytania
IM: Swojej działalności satyrycznej i muzykowania nigdy nie traktowałem w kategoriach kariery, lecz hobby. Po prostu jestem szczęśliwcem, który może żyć ze swojego hobby. Zawsze mi było wszystko jedno, ile zarabiam, bo i tak od razu wszystko wydawałem. Niezależnie od tego, czy były to dwa tysiące miesięcznie, czy miliony. Pieniądze traktuję jako bon na życie, a nie jego cel.
11. Z czego wynika panów popularność w Polsce?
Iza Dębowska, Żukowo
IM: To, czy jesteśmy popularni w Polsce, pokaże czas. Jednak sukces naszej piosenki zobowiązuje i będziemy się starali udowodnić wam, że „Jožin z bažin" to tylko okruch naszej twórczości.
IP: Nie pozujemy na żadne gwiazdy. Występy traktujemy jak rzemiosło.
12. Czy piliście polski alkohol? Wolicie wódkę czy piwo?
Wiesława Rutkowska, Kraków
IP: Jak wszyscy Czesi jesteśmy piwoszami. Kiedy więc trzydzieści lat temu byliśmy w Polsce, piliśmy głównie piwo, choć polskie piwo nie było wtedy najlepsze.
IM: Pešák powtarzał, że lepiej pić coś takiego, niż być trzeźwym.
14. Jakiego polskiego artystę znacie?
Magdalena Rudnik, Warszawa
IM: W czasie naszych występów w Polsce poznaliśmy Andrzeja Rosiewicza z jego grupą Asocjacja Hagaw oraz Joannę Bartel, która nam przełożyła na polski piosenki: „Linda" i „Dáša Nováková”. Mamy nadzieję, że po latach spotkamy się z nimi w Polsce przy bigosie!
15. Co lubicie w Polakach, a co was w nas denerwuje?
Mariusz Krawczyk, Bolesławiec
IM: Lubimy to, że możemy was całkiem dobrze zrozumieć bez uczenia się języka.
IP: Wkurza nas, że niektórzy mówią za szybko.
1. Jak powstał teledysk do piosenki „Jožin z bažin"? Czy to prawda, że panowie go wcześniej nie widzieli?
Tomasz Rudyk, Poznań
Ivan Mládek: Poznaliśmy ten klip, gdy pokazali go nam dziennikarze waszego TVN. Jak przez mgłę pamiętam, że kręciliśmy go około roku 1978 dla telewizji czechosłowackiej. Dziwię się tylko, że na nagraniu nie gram na bandżo. Najwyraźniej zapomniałem wtedy wziąć instrumentu z domu.
2. Jak wymyśliliście „Jožina z bažin"? Czy mieliście na myśli jakiegoś prawdziwego Józka?
Dominik Skoniecki, Gdańsk
IM: Piosenka powstała na zamówienie naszych przyjaciół, którzy grali do kotleta w jednej z knajp w Zlínie. Jožin był ich maskotką.
3. Czy to prawda, że piosenka ma ukryty polityczny sens?
Krzysztof Łapacz, Falenty
IM: Zawsze nas śmieszyło, gdy w naszych piosenkach ludzie widzieli protest songi, doszukiwali się politycznych podtekstów i antymieszczańskiej satyry. Mało kto przyjmował do wiadomości prosty fakt, że nasz humor to po prostu czysty absurd, nonsens i zabawa słowem.
Ivo Pešák: Dla przeintelektualizowanych czeskich krytyków śmiech dla śmiechu jest nie do przyjęcia. Są zachwyceni, gdy widz uśmiecha się półgębkiem, macha mądrze głową, od czasu do czasu klaśnie. Kiedy pokłada się ze śmiechu, piszą, że to tanie żarty.
IM: Pamiętam, że także cenzura miała z nami kłopot. Długo nie wiedziała, czy jesteśmy groźni, czy nie.
4. Czy przyjedziecie na koncert do Polski? I czy doczekamy się „Jožina" po polsku?
Bartek Knapp, Warszawa
IM: Rozmawiamy z kilkoma agencjami o występach w waszym kraju. Wygląda na to, że nasze pierwsze dwa koncerty odbędą się już w połowie lutego w Opolu i Poznaniu. Intensywnie pracujemy nad specjalnym programem dla polskiej publiczności. Będziemy śpiewać po polsku i czesku, ale mówić… tylko po polsku!
IP: Widz będzie miał z tego dużo więcej uciechy niż z naszych gagów. A „Jožina z bažin" po polsku, oczywiście, zaśpiewamy. Przełożył go już na wasz język Radek Jedzok.
5. Kim jest śmieszny facet, który na teledysku udaje Jožina, szeroko otwierając usta?
Tomasz Wasilewski, Białystok
IM: To nasz były trębacz Ladislav Gerendáš. Wybrał drogę aktorską – dziś gra w praskim Teatrze Y.
6. Czy Ivo Pešák zgodziłby się zatańczyć w polskiej edycji „Tańca z gwiazdami"?
Beata Wasilkowska, Opole
IP: Zimą, gdy szaleje grypa i wszyscy rozsiewają zarazki? Boję się zbliżać do kogokolwiek. W waszym programie nie bałbym się tańczyć tylko z robotem!
7. Czy kiedykolwiek byli panowie w Polsce?
Ewa Ciborowska, Puck
IM: Trzydzieści lat temu zagraliśmy u was ze trzysta koncertów – w Warszawie, Katowicach i wielu innych miastach. Nie były to jednak samodzielne występy. Bez reklamy w mediach nikt by na nie nie przyszedł, dlatego nasz występ zawsze był fragmentem czegoś większego. Ewentualnie rozśmieszaliśmy publiczność przed jakimś znanym amerykańskim filmem.
8. Panie MlÁdek, czy to prawda, że „Jožina z bažin" napisał pan za śliwowicę?
Grzegorz Matan, Siedlce
IM: To prawda. Tekst i muzykę do „Jožina z bažin" napisałem za wielką butelkę śliwowicy. Kiedy „Jožin” stał się sławny i został jednym z naszych największych hitów, z bólem musiałem zrezygnować z honorarium.
9. Czy polski jest dla was tak samo śmieszny jak dla nas czeski?
Anita Baczewska, Szczecin
IM: Dla waszych uszu my szeleścimy, dla naszych szeleścicie wy. I wiecie, kto ma rację? I wy, i my. Szeleścimy dokładnie tak samo, tylko w różnych miejscach.
10. Czy nagła popularność w Polsce może doprowadzić do finansowego przełomu w waszej karierze?
Magdalena Kapała, Reading, Wielka Brytania
IM: Swojej działalności satyrycznej i muzykowania nigdy nie traktowałem w kategoriach kariery, lecz hobby. Po prostu jestem szczęśliwcem, który może żyć ze swojego hobby. Zawsze mi było wszystko jedno, ile zarabiam, bo i tak od razu wszystko wydawałem. Niezależnie od tego, czy były to dwa tysiące miesięcznie, czy miliony. Pieniądze traktuję jako bon na życie, a nie jego cel.
11. Z czego wynika panów popularność w Polsce?
Iza Dębowska, Żukowo
IM: To, czy jesteśmy popularni w Polsce, pokaże czas. Jednak sukces naszej piosenki zobowiązuje i będziemy się starali udowodnić wam, że „Jožin z bažin" to tylko okruch naszej twórczości.
IP: Nie pozujemy na żadne gwiazdy. Występy traktujemy jak rzemiosło.
12. Czy piliście polski alkohol? Wolicie wódkę czy piwo?
Wiesława Rutkowska, Kraków
IP: Jak wszyscy Czesi jesteśmy piwoszami. Kiedy więc trzydzieści lat temu byliśmy w Polsce, piliśmy głównie piwo, choć polskie piwo nie było wtedy najlepsze.
IM: Pešák powtarzał, że lepiej pić coś takiego, niż być trzeźwym.
14. Jakiego polskiego artystę znacie?
Magdalena Rudnik, Warszawa
IM: W czasie naszych występów w Polsce poznaliśmy Andrzeja Rosiewicza z jego grupą Asocjacja Hagaw oraz Joannę Bartel, która nam przełożyła na polski piosenki: „Linda" i „Dáša Nováková”. Mamy nadzieję, że po latach spotkamy się z nimi w Polsce przy bigosie!
15. Co lubicie w Polakach, a co was w nas denerwuje?
Mariusz Krawczyk, Bolesławiec
IM: Lubimy to, że możemy was całkiem dobrze zrozumieć bez uczenia się języka.
IP: Wkurza nas, że niektórzy mówią za szybko.
Więcej możesz przeczytać w 5/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.