Poza postulatem solidarności Warszawa nie ma polityki energetycznej
Kiedy Komisja Europejska po 10 miesiącach pracy ustaliła wspólną strategię energetyczną, w wielu unijnych stolicach podniósł się alarm. Ograniczenie emisji gazów cieplarnianych, zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego dzięki uniezależnieniu się od drożejącej ropy, solidarność w razie kryzysów, o co zabiegała Warszawa, to cele ambitne, ale podobno nieosiągalne. A cały projekt zamiast wzmocnić unijne gospodarki, zarżnie je. Szczególne powody do narzekania są nad Wisłą, bo mimo iż np. nasz udział w energii odnawialnej jest niższy o jedną czwartą od unijnej średniej, to wedle Warszawy, jest i tak za wysoki. Choć dzięki zręczności naszej dyplomacji może uda się jeszcze zmienić polskie limity, sprawa unaocznia inny problem.
Poza postulatem solidarności energetycznej Warszawa właściwie polityki energetycznej nie ma. Pomysł kupowania ropy z Kaukazu okazał się niewypałem, budowa wspólnej elektrowni atomowej z Litwinami napotyka trudności, a bez rozwoju nowych technologii opierająca się w 95 proc. na spalaniu węgla brunatnego i kamiennego polska energetyka nijak się ma do unijnej. Tego problemu Bruksela za nas nie rozwiąże, nawet jeśli w razie kryzysu będzie z Polską solidarna.
Poza postulatem solidarności energetycznej Warszawa właściwie polityki energetycznej nie ma. Pomysł kupowania ropy z Kaukazu okazał się niewypałem, budowa wspólnej elektrowni atomowej z Litwinami napotyka trudności, a bez rozwoju nowych technologii opierająca się w 95 proc. na spalaniu węgla brunatnego i kamiennego polska energetyka nijak się ma do unijnej. Tego problemu Bruksela za nas nie rozwiąże, nawet jeśli w razie kryzysu będzie z Polską solidarna.
Więcej możesz przeczytać w 5/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.